Wójt Szudziałowa spotkał się z mieszkańcami (zdjęcia)

[galeria_glowna]
- Myślę, że jak pan wójt będzie stąd odchodził, to sprzeda całą naszą gminę. Już teraz wyprzedaje pan cały sprzęt. Widzę, że popełnia pan wiele błędów - grzmiał jeden z mieszkańców Szudziałowa obecny na spotkaniu.

To właśnie on miał najwięcej pytań do wójta. Skarżył się m.in. na brak oświetlenia ulicznego. Od dwóch lat gmina tonie bowiem w ciemnościach, bo musi oszczędzać. - Za poprzedniego wójta było światło, a teraz co, ciemno. Wszyscy się z nas śmieją, bo wszędzie palą się lampy, tylko nie u nas. Ale dla wójta światło niepotrzebne, bo mieszka w Białymstoku - żalił się mężczyzna.

Wójt Szudziałowa Mariusz Czaban tłumaczył, że wyłączenie światła było konieczne. W gminie, która dwa lata temu miała ponad 70-procentowe zadłużenie, trzeba było szukać oszczędności. Na wyłączonych lampach rocznie oszczędza się 220 tys. zł.

- Zastanawiamy się teraz nad czasowym włączaniem światła na kilka godzin, na początek w dużych miejscowościach. Trzeba będzie zamontować zegary. Chciałbym to zrobić jeszcze tej jesieni - wyjaśniał wójt.

Dużo emocji wzbudziła też sprawa betoniarni Sudovia. Miała przynosić zyski z produkcji i sprzedaży kostki. Dziś jednak stoi nieczynna, a sprzęt jest wystawiany na sprzedaż. - Na kostkę nie ma koniunktury. Jeżeli mieszkańcy chcą, to niech zawiążą spółkę i produkują w Sudovii. Gmina już wydała na nią 1,9 mln zł i więcej już nie chce. Szczęście, że nie była ona budowana z pieniędzy unijnych, bo musielibyśmy utrzymać ją na siłę przez co najmniej pięć lat albo zwracać dotację - tłumaczył wójt.

Mieszkańcy mieli też pretensje do wójta, że od kiedy rządzi w gminie, ta w ogóle się nie rozwija. Nie ma żadnych inwestycji, tylko wszędzie szuka się oszczędności.
- Musimy działać według planu naprawczego zatwierdzonego przez ministra finansów. A plan zabrania nam zaciągania nowych kredytów i jakichkolwiek inwestycji. Już przeinwestowaliśmy i teraz za to płacimy. Rocznie spłacamy 1 mln zł kredytu wraz z odsetkami - tłumaczył Mariusz Czaban.

Z kolei Stanisław Nicewicz, asystent wójta podkreślał, że gmina teraz nie może pozwolić sobie na żadne działanie na publiczkę. A wręcz przeciwnie, musi podejmować mało popularne decyzje.

- My nie patrzymy na siebie. Nie można o nas powiedzieć, że jesteśmy przy korycie, bo to koryto jest dziurawe i naprawdę nie ma z czego czerpać. Musimy podejmować trudne decyzje, bo one są naprawdę konieczne - mówił Stanisław Nicewicz.

Jeden z mieszkańców obecnych na spotkaniu wyliczał wójtowi, że ten tylko zwalnia ludzi i likwiduje miejsca pracy w gminie, w której bezrobocie sięga 30 proc.

- Musiałem zwolnić kilku ludzi, bo inaczej szkoły w Babikach i ZGK już by nie było. Wszedłby komisarz do gminy i zadziałałby radykalnie. Oczywiście, że wolałabym, żeby wszyscy w gminie pracowali. Gdybyśmy mieli 20 mln zł budżetu, a nie 9, to mógłbym zrobić referendum i zapytać mieszkańców czy przejadamy te pieniądze, czy robimy coś konkretnego. Chociaż myślę, że dla niektórych, to nawet jakbym wygrał w totolotka 10 mln zł i wpłacił je do gminnej kasy, to też byłoby źle - mówił Mariusz Czaban.

Gmina Szudziałowo jest jedną z najbardziej zadłużonych gmin w kraju. W ciągu dwóch lat udało się zmniejszyć zadłużenie z 75 na 68 proc. Maksymalne zadłużenie, które dopuszcza ustawa to 60 proc. Mariusz Czaban przewiduje, że do takiego poziomu gmina zejdzie dopiero za 4-6 lat.