MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku. Na pomoc czekają ponad rok

Agata Sawczenko
A proszę, róbcie zdjęcie - śmieje się pan Wiera. - Jak chcecie taką ładną pokazać, najładniejszą na cały oddział. Pani Wierze humor dopisuje, bo - jak sama mówi - na oddziale jest jej dobrze.
A proszę, róbcie zdjęcie - śmieje się pan Wiera. - Jak chcecie taką ładną pokazać, najładniejszą na cały oddział. Pani Wierze humor dopisuje, bo - jak sama mówi - na oddziale jest jej dobrze. Wojciech Wojtkielewicz
W szpitalu w Białymstoku są 74 miejsca dla obłożnie chorych, wymagających długiej opieki. W kolejce czeka tu zwykle około 200 osób. Jedna czwarta z nich umiera, zanim zwolni się miejsce

- Nie mogę sama się obrócić, nie mogę sama usiąść. O, tyle tylko, że powolutku sama zjem - mówi pani Wiera, 73-letnia pacjentka zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Białymstoku. Pani Wiera jest sparaliżowana po wypadku samochodowym. Nogi ma całkowicie niesprawne, przez lata paraliż z rąk na szczęście nieco się cofnął. Ale sama na pewno z niczym sobie nie poradzi. Potrzebuje całodobowej opieki. Wcześniej, przez 25 lat zapewniała ją córka. - Gdy sama musiała iść na operację kręgosłupa, oddała mnie tutaj po opiekę - uśmiecha się pani Wiera. Jest pogodna: - Bo dobrze mi tutaj! - wyjaśnia.

Takich pacjentów jak pani Wiera w zakładzie jest ponad 70. To osoby obłożnie chore, z chorobami neurologicznymi, po udarach, z miażdżycą, z zespołami otępiennymi, z zniedołężnieniem starczym, z chorobami krążenia, po amputacjach kończyn, z chorobami psychogeriatrycznymi, typowymi raczej dla wieku starczego. - Przyjmujemy pacjentów, którzy już zakończyli diagnostykę i leczenie. W ich przypadkach lekarze w oddziałach leczniczych tylko rozkładają ręce i mówią, że oni już nie mogą pomóc - wyjaśnia Artur Kraśnicki, kierownik zakładu w Śniadecji.

Oddział powstał cztery lata temu. Na początku był w stanie przyjąć 44 pacjentów. - Po dwóch latach przenieśliśmy się do wyremontowanego budynku po chirurgii dziecięcej. - Tu zwiększyliśmy liczbę łózek do 70. Potem również przybyły nam cztery łóżka dla chorych wentylowanych mechanicznie - wymienia Artur Kraśnicki.

W sumie - 74 łóżka dla obłożnie chorych, którymi - z różnych powodów - nie może się zająć rodzina. To stanowczo za mało: - Białystok jest zbyt dużym miastem na jeden taki zakład. On spełniałby potrzeby Sokółki, może Bielska Podlaskiego. Ale nie Białegostoku - ocenia Kraśnicki.

Trudno mu nie przyznać racji zważywszy, że chorzy czekają tu na miejsce ponad rok, a czasem półtora. - Każdego miesiąca mamy 30-50 wniosków. Teraz w kolejce czeka około 200 osób - mówi Grażyna Andrzejewska, pielęgniarka koordynująca z ZOP. Miejsca w zakładzie zwalniają się w tzw. naturalny sposób - miesięcznie umiera tu od trzech do pięciu pacjentów. - Ale gdy dzwonię, by zaprosić do nas kolejną osobę z listy oczekujących, okazuje się, że zaledwie co czwarta jeszcze żyje - dodaje Artur Kraśnicki.

- To jest problem całego kraju, nie tylko Białegostoku. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na świadczenia opiekuńcze - przyznaje Piotr Jakubów, wojewódzki konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej.

Czy sytuacja w Białymstoku może się poprawić?

- Od stycznia możliwości finansowe oddziału pozwoliły na zaplanowanie dodatkowych 16 łóżek - mówi Rafał Tomaszczuk z Podlaskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Niestety, zwiększenie liczby łóżek w Śniadecji jest niemożliwe. Nie ma tu już miejsca. - Na razie priorytetem jest zakończenie modernizacji szpitala - zastrzega Bogdan Dyjuk, członek zarządu województwa. - Ale nie jest tak, że my zamykamy drzwi. Wiemy, że są potrzeby i nie odwracamy się do nich plecami. Zakończymy to, co jest pilne i na pewno wtedy będziemy zastanawiać się, czy jesteśmy w stanie jakoś zaradzić problemowi.

Nic jednak nie obiecuje.

Sytuację może jednak podratować Szpital Miejski. - Trwają prace nad koncepcją jego przebudowy - mówi Urszula Boublej z magistratu. - Planujemy tam 20 miejsc na taką właśnie opiekę.

Jednak stanie się to nie wcześniej niż za dwa-trzy lata.

Mała liczba łóżek to niejedyny problem. Zakład jest niedoinwestowany. Sprzętu co prawda nie brakuje: - Wspomagają nas stowarzyszenie Rubież i WOŚP. Dwa lata temu otrzymaliśmy też 500 tys. dotacji z urzędu marszałkowskiego - wymienia Kraśnicki. - Jednak nie możemy sobie folgować, jeśli chodzi o opiekę nad pacjentami. Za jednego NFZ płaci niewiele, a szpital jest biedny, nie może dokładać. Musimy wyważyć dobro podopiecznych i dobro szpitala.

Oczywiście - opiekę medyczną pacjenci mają zapewnioną. - Ale chcielibyśmy zatrudnić więcej opiekunów, dodatkowego terapeutę zajęciowego, rehabilitantów - wymienia Kraśnicki.

Tu są krótsze kolejki

Jeśli chodzi o opiekę długoterminową, nie obowiązuje rejonizacja. Białostoczanie mogą szukać opieki również w innych miastach. Tam kolejki, a więc i czas oczekiwania na wolne miejsce, są nieco krótsze:

Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Łapach - 25 łóżek

S P ZOZ w Siemiatyczach - 25 łóżek

SP ZOZ w Hajnówce - 46 łóżek

SP ZOZ w Sejnach - 33 łóżka

Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Długoterminowej w Suwałkach - 31 łóżek

Samodzielny Publiczny Zakład Pielęgnacyjno - Opiekuńczy w Krynkach - 15 łóżek

Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „MD Care” Sp. z o.o. - 62 łóżka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny