Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojenna historia Tykocina

(ab)
Niemcy zabrali mnie, tatę i brata - opowiada Marianna Tomkowicz, jedna z wywiezionych z podlaskiego miasteczka. - Oni nie wrócili, zginęli w obozie. A mamie udało się uciec jeszcze z placu w Tykocinie.
Niemcy zabrali mnie, tatę i brata - opowiada Marianna Tomkowicz, jedna z wywiezionych z podlaskiego miasteczka. - Oni nie wrócili, zginęli w obozie. A mamie udało się uciec jeszcze z placu w Tykocinie. Wojciech Oksztol
Był głód, zimno, praca w fabryce amunicji po kilkanaście godzin, bez przerwy bombardowania. To było straszne. Nie da się tego zapomnieć - opowiada Marianna Lewonowska, której udało się wrócić z Ravensbruck.

Tykocińska młodzież spotkała się w czwartek z uczestnikami tragicznych wydarzeń sprzed 67 lat. Starsze pokolenie stara się przekazać młodym historię rodzinnego miasteczka.

- Moja mamusia uciekła z placu, ale w ostatniej chwili dała mi różaniec na drogę, ścisnęłam go w ręku i zabrałam ze sobą - wspomina Marianna Tomkowicz. - Zabrali mi go w obozie, ale po wojnie, w 1975 roku niemieckie władze mi go odesłały.

Wywiezieni pracowali nad siły w fabrykach, w głodzie i strachu.

- Niektóre niemieckie nadzorczynie były dla nas ludzkie, ale inne bardzo podłe, szczególnie ta, która chodziła z psem - wzdryga się jeszcze po latach Marianna Lewonowska. - Więźniarki-Rosjanki nazywały ją sobacznica i ostrzegały wszystkich przed jej nadejściem.

Ale były też czasem jaśniejsze momenty.

- Jedna ze współwięźniarek urodziła w obozie syna - mówi Marianna Lewonowska. - Niemieckie nadzorczynie nazwały go Eryk i bardzo go lubiły. Ta matka z tym dzieckiem już do fabryki nie chodziła.

Eryk z matką przeżył obóz i potem trafili do Szwecji. Jedni wrócili dopiero po zakończeniu wojny, inni próbowali uciekać. Jak Janina Borowska, prababcia Basi Sokólskiej, gimnazjalistki z Tykocina.

- Uciekły we dwie, Niemiec podczas ucieczki ją postrzelił - opowiada. Mimo tego koleżankę przyniosła z Niemiec do Tykocina na plecach. Ale w wyniku ran umarła dwa lata potem.

Prababcia Karoliny Zaworskiej uciekała w grupie 15 osób.

- Ale nie lubiła mówić o tamtym czasie, bo to były dla niej bardzo traumatyczne przeżycia, jej mąż zginął w obozie - mówi Karolina Zaworska, uczennica gimnazjum. - Ale ja na pewno opowiem o tym swoim dzieciom.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny