Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto badać historię własnej rodziny

Alicja Zielińska
Ze strażą pożarną związany był też szwagier ojca, mąż siostry Hanny, Józef Nazarko. On to dopiero zrobił karierę.
Ze strażą pożarną związany był też szwagier ojca, mąż siostry Hanny, Józef Nazarko. On to dopiero zrobił karierę.
Spieszmy się poznawać swoje rodzinne dzieje, bo tak szybko ludzie odchodzą - chciałoby się powiedzieć słowami ks. Jana Twardowskiego. Zbigniew Karlikowski, z zawodu geodeta, a prywatnie miłośnik kolarstwa i pasjonat historii, potwierdza tę opinię.

Odszukałem korzenie swojej rodziny, ale w wielu innych sprawach, które mnie interesowały, spóźniłem się, bo świadkowie już nie żyją. Musiałem szukać po starych kronikach, szperać w archiwach - opowiada pan Zbigniew.

Dom rodzinny moich dziadków ze strony ojca, Zofii i Michała Karlikowskich, znajdował się przy Szosie Żółtkowskiej 30, obecnej Zwycięstwa. Pamiętam z dzieciństwa, jak siedziałem tam właśnie w oknie i patrzyłem, gdy Niemcy wkraczali do Białegostoku.

Miałem wtedy niespełna pięć lat, a ten widok stoi mi przed oczami do dzisiaj. Dziadkowie byli rodowitymi białostoczanami. Ale mój ojciec Mieczysław urodził się w Knyszynie, gdyż babcia tam wtedy akurat przebywała. Po ślubie z mamą ojciec przeprowadził się na ul. Przytorową (wtedy ta ulica nazywała się Trofimowska).

Tradycje odlewnicze

Tata był z zawodu odlewnikiem, tak jak i dziadek. Przed wojną pracował w fabryce u Wieczorka i Gotliba. Jako jeden z pierwszych zaczął odlewać garnki aluminiowe, łyżki, grzebienie. Zapotrzebowanie na te artykuły było ogromne, wieś je chłonęła.
Podczas okupacji, w 1941 roku ojciec przebywał w sanatorium leczniczym na Kresach Wschodnich. Tam go zastała wojna niemiecko-sowiecka. Został siłą wcielony do armii radzieckiej, a stamtąd trafił do niewoli niemieckiej.

Tu jednak, przez przypadek, spotkał oficera niemieckiego, który pochodził z Prostek. Ten z resztkami sentymentalnego odruchu, wystarał się ojcu o odpowiednie dokumenty, dzięki którym został zwolniony i mógł jechać do domu. Wrócił po niesamowitych przygodach, obrośnięty, z długą brodą. W rodzinie nie mogli go poznać.

Robił figury Chrystusa

Po wojnie ojciec zajął się swoim dawnym fachem. Pracował w prywatnej odlewni Antoniego Baranowskiego, a następnie w Fabryce Przyrządów i Uchwytów na Łąkowej. Ale prawdziwie się spełnił w zawodzie sztukatora. To właśnie w jego warsztacie powstawały charakterystyczne figury Chrystusa, które znajdują się na cmentarzach w Białymstoku oraz w całym wojewodztwie, a także na warszawskich Powązkach i cmentarzu na Bródnie.

- Ojciec miał bardzo dużo zamówień, musiał każdego dnia wykonać figurę - wspomina Zbigniew Karlikowski. - Przyjedżali z Warszawy pomnikarze i brali hurtem, po pięć, dziesięć figur, więc siedział po całych dniach i robił. W tamtych czasach oczywiście nie mogło to nie wzbudzić zainteresowania SB. Pojawili się panowie ze smutnymi minami i zażądali pieniędzy. Zaczęli straszyć, szantażować, jak nie da im wyznaczonej doli.

Ojciec bardzo to przeżywał, wiedział, że nie dadzą mu spokoju, zniszczą. Nie mógł się z tym pogodzić. Poradziłem mu, by się zapisał do ZBoWiD-u. Ojciec pokazał książeczkę wojskową, kiedy to go wcielili siłą do armii sowieckiej.

I poskutkowało. Esbecy się przestraszyli, że takiego zasłużonego obywatela nękają - śmieje się pan Zbigniew. Odtąd miał święty spokój. Ale, niestety, nie pożył długo. Zmarł w 1978 roku, w wieku 65 lat.

Stryj Staś nie wrócił do Polski

Ciekawe są też losy rodzeństwa ojca. Najmłodszy brat, Eustachy, mój stryj, nazywany w domu Stasiem, w czasie wojny był członkiem załogi polskiej łodzi podwodnej. Trafił do obozu jenieckiego w Niemczech. Stamtąd na szczęście udało mu się uciec i przez Francję dostał się do Anglii.

Wstąpił do armii Andersa. Przeżył wojnę, jednak po 1945 roku nie wrócił do Polski. Pewnie się bał szykan ze strony bezpieki. Przysłał do domu tylko jeden list, w którym opisał, co się z nim działo i włożył zdjęcie, kiedy przebywał w szpitalu wojskowym. Rodzina go poszukiwała przez PCK, jednak bezskutecznie. Słuch o nim zaginął. Datę jego śmierci w 1993 roku odnalazła w Internecie dalsza krewna przebywająca w USA.

Stryj Henryk został komendantem straży pożarnej

Drugi z braci ojca, Henryk, po szkole średniej pracował jako pomocnik maszynisty w PKP. Należał do koła teatralnego ogniska kolejowego Przysposobienia Wojskowego Rodzin Kolejowych, które mieściło się przy Szosie Żółtkowskiej 12 (w tym miejscu stoi teraz pawilon samochodowy). Jedno ze zdjęć upamiętnia wystawienie sztuki Rydla. Henryk grał w nim rolę św. Józefa. Stojąca przy nim Jadwiga Stankiewiczówna była jego sympatią, w sztuce odtwarzała postać Matki Boskiej, a oboje śpiewali też w chórze kościelnym.

Młodzieniec obok Henryka to późniejszy sąsiad z dzielnicy, Tadeusz Czerkawski - autor książki pt. "Byłem żołnierzem gen. Andersa". Po jego prawej stronie - starsza siostra, Kazia.

Po wyzwoleniu w 1945 roku Henryk został maszynistą parowozowym i należał do Ochotniczej Straży Pożarnej PKP. Strażacy byli często wzywani przez straż miejską do pomocy przy pożarach, więc po jakimś czasie w domu Henryka zainstalowano bezpłatny telefon kolejowy. W następnych latach w PKP utworzono zawodową straż, komendantem był pan Zajączkowski, a zastępcą właśnie Henryk. A po jakimś czasie to on został komendantem Kolejowej Straży Pożarnej.

A szwagier ojca dowódcą

Ze strażą pożarną związany był też szwagier ojca, mąż siostry Hanny, Józef Nazarko. On to dopiero zrobił karierę. Wyjechał do Warszawy i tam wspiął się po kolejnych szczeblach zawodowych - został dowódcą w Wyższej Szkole Pożarnictwa. Zmarł w 1982 roku. Jest pochowany na cmentarzu powązkowskim.

Do bogatych zbiorów fotograficznych Zbigniewa Karlikowskiego i jego pasji sportowej wrócimy w kolejnym wydaniu Albumu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny