Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawski szyk i szykowny Białystok, czyli jak to robiłaś, prababciu? (wideo)

Aneta Boruch
Nie wbijemy się w gorset prababci, nie wciśniemy dłoni w jej rękawiczkę. Tym razem nie znawcy mody, a historycy udowodnili nam, że damy sprzed wieku były od nas drobniejsze.

Anna Sheppard, główny kostiumolog "Pianisty" Romana Polańskiego, cieszyła się, że na planie tego filmu wszystkie buty były z epoki. Ale... nie wchodziły na współczesne stopy. Rozmiar 40? Nikt takiego w czasie wojny nie nosił, nikt nie miał takich wielkich stóp. Dlatego dziewczyny grały w filmie w ciasnym obuwiu.

Mamy okazję na własne oczy przekonać się o tym, że panie z początków ubiegłego wieku były drobniejsze od współczesnych białostoczanek. Okazją do takich porównań jest wystawa w Muzeum Podlaskim. Warto zobaczyć, w czym się chodziło w okresie międzywojennym. Bluzeczki, gorseciki, kapelusze... Zadziwia oczywiście szyk, ale i rozmiar.

- Ideał ówczesnej urody był taki: rękawiczka numer pięć, miara nóżki jedenaście - mówi Agnieszka Dąbrowska z Muzeum Historycznego Miasta Warszawy. - A piątka to był rozmiar, którym nie łapie się oktawy na fortepianie. Co praktycznie uniemożliwiało grę.

- Kobiety były nie tak mocno zbudowane, jak teraz, były dużo szczuplejsze - potwierdza Jolanta Szczygieł-Rogowska z białostockiego Muzeum Historycznego. - Przed wojną wzrost 170 cm oznaczał już wyższy niż średni. Teraz jest zupełnie przeciętny.

I historycy, i lekarze są zgodni: współczesne kobiety są roślejsze i mocniej zbudowane niż nasze prababki. Dlatego w wiele kreacji z przedwojennej szafy byśmy się nie wbiły.

Filigranowa nie znaczy zdrowa

Rzecz zbadano nawet naukowo, mierząc, ważąc i badając przez pięćdziesiąt lat poborowych do wojska.

- Okazało się, że rzeczywiście współcześni Polacy więcej ważą, mierzą i liczą w stosunku do tych z początku ubiegłego wieku - mówi profesor Danuta Piotrowska-Jastrzębska.

To, że przedwojenne białostoczanki były drobniejsze od obecnych, wcale jej nie dziwi.

- Jakość życia była wtedy jednak gorsza - mówi pani profesor. - My mamy lepsze warunki mieszkaniowe, higieniczne, lepszy dostęp do lekarzy. Cały rok mamy świeże jarzyny, ryby, nasza dieta jest zdecydowanie bardziej urozmaicona. To wszystko spowodowało przyspieszenie rozwoju.

To przyspieszenie widać już nawet u najmłodszych.

- Teraz nawet niemowlęta rodzą się większe - mówi Danuta Piotrowska-Jastrzębska. - Obecna młodzież jest dorodna i wyższa średnio o kilka centymetrów w porównaniu z tą samą sprzed stu lat.

A tak bardzo pożądana u kobiety drobna rączka i nóżka też niekoniecznie mogła być oznaką zdrowia.

- Wpływ na to mogło mieć... niedożywienie, które powoduje zmniejszenie ilości hormonu wzrostu - mówi pani profesor.

Z powodu tych różnic w rozmiarach lekkie problemy z ustawieniem ekspozycji mieli nawet twórcy wystawy "Warszawski szyk i szykowny Białystok". Zwłaszcza jeśli chodzi o elementy bielizny.

- Musiałem porozsznurowywać te gorsety, bo nie wchodziły na manekiny, którymi dysponujemy - śmieje się Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego. - A i tak wziąłem do tego najmniejsze manekiny. Mniejszych już obecnie się nie produkuje. Te kobietki były przeuroczo filigranowe.

Widać to także na dużych zdjęciach, będących częścią wystawy. Można na nich oglądać przechodniów na ulicach przedwojennego Białegostoku.

Na nich także i panie, i panowie wyglądają na niższych i mniej postawnych niż współcześni.

- Wtedy nie było tak wysokich pań, jak teraz - mówi Wojciech Bokłago de Bof, projektant mody, który pracuje nad utworzeniem w Białymstoku muzeum mody. - Wysoki wzrost dla kobiety przed wojną to było już 165 cm. Pani nim obdarzona była już uważana za postawną i zgrabną.

Dlatego wiele z nas nie ma szans wcisnąć się w niektóre suknie, które prezentowane są na wystawie. A już z pewnością rękawiczki, które leżą w gablotkach mają szansę nałożyć nieliczne współczesne elegantki.

Oczywiście wygląd sylwetki zmieniał się w zależności od kanonów, które dyktowała aktualna moda.

Gorset babci

W latach 20. ubiegłego wieku modna była sylwetka sportowa, płaska, talia wręcz znikła. Dziewczyny wręcz bandażowały się, żeby nie mieć biustu.

Ale już dziesięć lat później moda, a co za tym idzie, i figura staje się bardziej kobieca, suknie nabierają kobiecych kształtów, znowu wraca talia.

W ogóle moda kiedyś krążyła wokół kobiecej talii - to ona była wyznacznikiem kobiecości i damskiego piękna.

Wcięcie w pasie bezwzględnie należało mieć. A jeśli okazało się, że go brakuje, kobiety stawały na głowie, żeby ten feler zatuszować i je jednak zaznaczyć. Służyły do tego różne poprawiacze, czyli gorsety, fiszbiny, poduszeczki wszywane w staniki.

Kobiety, obowiązane do posiadania talii, gotowe były na wiele poświęceń w związku z tym.

- Zwłaszcza w XIX wieku panie nosiły gorsety od młodego wieku, były więc nimi po prostu zniekształcone - mówi Bokłago. I żałuje dawnych elegantek, bo żebra miały tak ściśnięte, że nie mogły oddychać. Przechodziły istne katusze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny