We wtorek na trzy gabinety lekarskie była tylko jedna pielęgniarka. To zdecydowanie za mało, by pomóc lekarzowi i dobrze zająć się pacjentami. W normalnych warunkach, w każdym gabinecie powinna być jedna pielęgniarka - mówi anonimowo pracownik SOR w USK.
Takie sytuacje - według naszych informatorów - zdarzają się od roku. Pielęgniarki często muszą biegać od gabinetu do gabinetu, w pośpiechu pomagając pacjentom. Skarżą się na presję czasu i niskie zarobki, które w żaden sposób nie wynagradzają trudów wykonywanej pracy.
SOR - Uniwersytecki Szpital Kliniczny. Lekarze: Pacjentów za dużo, nas za mało
Podobne odczucia towarzyszą lekarzom zatrudnionym na SOR.
- Pacjentów jest za dużo, a nas za mało. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że podczas 8-godzinnego lub 12-godzinnego dyżuru nie mamy pięciu minut na zjedzenie kanapki! Gdybyśmy nawet poprosili o taką przerwę, to pacjenci byliby bardzo niezadowoleni, bo każdy tam czeka na swoją kolej. Każdego coś boli, każdy chce otrzymać pomoc - mówi jeden z lekarzy pracujących na SOR.
Cierpliwość części pracowników właśnie się wyczerpała. Według naszych informacji w ubiegłym tygodniu złożyli wypowiedzenia. Kolejne osoby zastanawiają się nad podobnym krokiem.
- Jeszcze chwila i na ostrym dyżurze w USK nie będzie komu przyjmować pacjentów - zapowiadają pracownicy.
Załoga SOR chce, by dyrekcja szpitala rozwiązała ten problem jak najszybciej i zmieniła organizację pracy na SOR. Ale twierdzą, że od dłuższego czasu Marek Karp nie reaguje na ich prośby. Ignoruje również wnioski o podwyżki.
Co więcej, nie każdy z lekarzy mających dyżury na SOR otrzymuje za to pieniądze. Dodatki do pensji za pracę na SOR-ze dostają tylko osoby, które są tam bezpośrednio zatrudnione. Specjaliści, którzy schodzą na dyżury z klinik, pracują bez dodatkowego wynagrodzenia. Są po prostu delegowani na dyżury na oddziale ratunkowym w ramach pracy na swoich oddziałach.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny wyjaśnia: Nie ma problemu z SOR
O sytuację na SOR-ze zapytaliśmy rzeczniczkę szpitala - Katarzynę Malinowską-Olczyk. Oficjalna odpowiedź, uzgodniona z dyrektorem Karpem to jedno zdanie:
Nie ma problemu z pracownikami na SOR
Dyrektor nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące działalności oddziału. Chcieliśmy wiedzieć m.in. czy liczba zatrudnionych lekarzy i pielęgniarek jest wystarczająca, czy prowadzony jest nabór nowych pracowników oraz czy szpital jest gotowy wypłacić podwyżki. Zastanawiało nas również jakie działania zostały podjęte w związku z wypowiedzeniami.
Pomoc pracownikom deklarują związki zawodowe.
- Problem niestety jest taki, że pracownicy za bardzo nie chcą rozmawiać nawet ze związkami. Prawdopodobnie obawiają się konsekwencji. Wiemy, że konflikt narasta od dawana i nie udaje im się porozumieć z dyrekcją. Tymczasem pan dyrektor zamiast rozmawiać ze swoją grupą zawodową, szuka innych sposobów wyjścia z tej sytuacji. Wiem, że szuka osób chętnych na kontrakty - mówi Agnieszka Olchin z Zarządu Podlaskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Zaś Barbara Kruszewska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy USK poinformowała, że dziś (20 stycznia) po południu będzie rozmawiać z pracownicami m. in. SOR. Wspólnie zastanowią się jak rozwiązać sytuację na oddziale.
Zobacz też: USK Białystok: Ponad 60 położnych na L4. Dyrektor szpitala klinicznego: Mogę zamknąć oddział
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?