Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Białkowski – Rausz

Jerzy Doroszkiewicz
Urodził się w Jezioranach k. Olsztyna. Autor kilkunastuu książek. Debiutował w 2002 roku zbiorem opowiadań "Leze". To przy recenzowaniu tej pozycji krytyk literacki Robert Ostaszewski, po raz pierwszy, użył terminu Proza Północy i rozpoczął dyskusję o zaangażowaniu w literaturze, która przetoczyła się przez ogólnopolskie media.
Urodził się w Jezioranach k. Olsztyna. Autor kilkunastuu książek. Debiutował w 2002 roku zbiorem opowiadań "Leze". To przy recenzowaniu tej pozycji krytyk literacki Robert Ostaszewski, po raz pierwszy, użył terminu Proza Północy i rozpoczął dyskusję o zaangażowaniu w literaturze, która przetoczyła się przez ogólnopolskie media. Wydawnictwo Muza
Tomasz Białkowski napisał sensacyjną powieść o dwuznacznym tytule. Wydaje się, że to opowieść o upojeniu władzą i bezkarnym mordowaniu. Osadzona w realiach hitlerowskich Niemiec, ale dziwnie współczesna.

Prozaik doskonale przygotował się do napisania swojej kolejnej powieści. Odwołuje się do miast i miasteczek Prus Wschodnich, swemu arystokracie w mundurze SS każe wywodzić się z majątku na Mazurach i powrócić w rodzinne strony z śmiercionośną misją. Tą misją jest haniebny w skali ludzkości pomysł wymordowania pacjentów szpitali dla umysłowo i psychicznie chorych. Tomasz Białkowski z wprawą przytacza ówczesne teorie o konieczności rasowej czystości, dbałości o geny, tworzeniu nowego Aryjczyka i temu podobne pseudonaukowe brednie. Zadał sobie także trudu, by poznać kilka szczegółowych nazw fragmentów munduru esesmana, dobrze też orientuje się w trendach ówczesnej motoryzacji.

Jego główny bohater jest współpracownikiem samego Heinricha Himmlera, autor wprawnie też szkicuje sylwetkę żony i córki hitlerowca. Z taką samą dbałością o detale nakreśla postaci drugiego planu, bez względu na to czy będzie to kierowca, nocny portier czy rozwiązła obyczajowo panienka. Te smaczki dodają wiarygodności opowieści i czynią ją nie tylko porcją sensacji i przemocy, ale też niezgorszą literaturą popularną. Oprócz przekupnych i ślepo posłusznych hitlerowców, są też lekarze usiłujący zachować wierność przysiędze Hipkratesa, znajdzie się miejsce dla żydowskiego adwokata, wspomnienie pogromów i stopniowego zanurzania się zwykłych Niemców w otchłań hitlerowskiego szaleństwa.

Wracając do symbolicznego tytułu. Fikcyjny arystokrata Egon von Rausch na początku książki jest osobą, która nigdy nie splamiła sobie rąk krwią. Nawet podpatrując zagazowywanie ludzi, czy strzelanie im w tył głowy, stara się zachować dystans. Jednak z czasem, dając się ponieść ogarniającemu szaleństwu, związanemu z odziedziczoną chorobą psychiczną, nie tylko zabija, ale wręcz odczuwa z tych morderstw pewną satysfakcję. Stąd zapewne bierze się ów „rausz” w którym zdaje się później przebywać bohater, aż do symbolicznego końca.

Świetnie skonstruowana, oparta na faktach i istniejących postaciach powieść, nie jest może odpowiedzią na „Łaskawe” Jonathana Littela, raczej uzupełnia literacki opis zwyrodnienia i tak często wspominanej w kontekście wszelakich wojen banalności zła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny