Prezydent Tadeusz Truskolaski był w tym roku m.in. w Giumri w Armenii, Sumqayit w Azerbejdżanie, w gruzińskim Gori oraz Tbilisi.
- Chcieliśmy nawiązać kontakty z tymi miastami. Ich przedstawiciele wzięli udział w I Forum Samorządowym Partnerstwa Wschodniego, które odbyło się we wrześniu w Białymstoku - wyjaśnia Urszula Mirończuk z białostockiego magistratu.
Do końca września tego roku wyjazdy zagraniczne prezydenta kosztowały miasto około 29 tys. zł. To o 11 tys. złotych mniej niż w całym 2012 roku. Jednak najbardziej egzotyczne podróże Tadeusz Truskolaski odbył w 2011 rok. Był wówczas m.in. w Indiach, na Florydzie, a nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Pytana o konkretne efekty tych wojaży Urszula Mirończuk, nie potrafi wskazać szczegółów.
- Kontakty z miastami zagranicznymi, wymiana doświadczeń nie są przekładane na korzyści finansowe. Wyjazdy te służą naszej promocji na arenie międzynarodowej - przekonuje.
Międzynarodowe wizyty składają też pracownicy urzędu marszałkowskiego. Ich delegacje od początku roku do końca września kosztowały 166 tys. zł. Marszałek Jarosław Dworzański i jego podwładni najczęściej odwiedzali Belgię.
- W Brukseli odbyły się spotkania z przedstawicielami Komisji Europejskiej, a także targi turystyczne czy imprezy organizowane w Domu Polski Wschodniej - mówi Urszula Arter z urzędu marszałkowskiego. Urzędnicy jeżdżą też np. do Niemiec. Biorą m.in. udział w targach.
- Nie sądzę, by ktoś z władz traktował takie wyjazdy jako wycieczki zagraniczne. Gdyby prezydent nigdzie nie bywał, bylibyśmy postrzegani jako region zaściankowy - uważa dr Cecylia Sadowska-Snarska, ekonomistka z Uniwersytetu w Białymstoku. - Zagraniczne podróże to szansa na ściągnięcie przedsiębiorców - dodaje. Na pytanie, czy taka szansa już została wykorzystana, odpowiada: - Nie wiem czy jakiś zagraniczny przedsiębiorca pojawił się u nas dzięki temu.
Bardziej sceptyczny jest dr Sławomir Oliwniak z Wydziału Prawa UwB. Według niego, w Białymstoku nie widać efektów zagranicznych delegacji władz.
- To taka urzędnicza turystyka. Takie wyjazdy niczemu nie służą, bo przekonanie, że jak władze wyjadą, to ściągną do nas inwestorów, jest mylne. To naiwna wiara - twierdzi dr Oliwniak.
Jednak Urszula Mirończuk uważa, że dzięki podróżom, białostockim firmom jest łatwiej nawiązać kontakty handlowe z zagranicznymi przedsiębiorcami. Ci jednak nie są takimi optymistami.
- Po wizycie prezydenta Truskolaskiego w Dubaju być może jest szansa na zrobienie biznesu. Ale trudno mi określić, czy cokolwiek się uda - ostrożnie wypowiada się Witold Karczewski, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.
Najmniej kosztują zagraniczne delegacje wojewody podlaskiego. W tym roku wydano na nie niecałe 1,2 tys. zł. Maciej Żywno wyjeżdżał trzy razy. Był w Mińsku na Białorusi, gdzie uczestniczył w spotkaniu dotyczącym budowy przejścia granicznego Połowce - Pieszczatka. Brał też udział w posiedzeniu grupy roboczej ds. współpracy przygranicznej w Mariampolu na Litwie. A w Norwegii zaznajomił się z wzorcami tamtejszego dialogu trójstronnego, towarzysząc delegacji podlaskiego NSZZ Solidarność.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?