Znawcy internetu oraz socjologowie alarmują - przestańcie wrzucać wszelkie nagrania do sieci. Czasem jednak nagranie może stać się jedynym dowodem w sprawie. Tu cały film, choć to bardzo umowne słowo, został zrealizowany w stylu found footage. I to tym najgorszym. Młodzieniec biega z amatorską kamerką, chociaż mógłby i z telefonem, i nagrywa wszystko jak popadnie. Kiedy przyjaciele postanowią w nocy odwiedzić szkolny budynek, żeby zdemolować dekoracje do przedstawienia - wszak w tym wieku powinno się grać w futbol amerykański i podrywać cheerleaderki, a nie chodzić w pludrach, kamera zarejestruje ich przygody.
Tu otwiera się pole do oszczędności. W tym horrorze nie ma efektów specjalnych, jest operowanie nastrojem i niezła muzyka. Jednak obraz jest celowo tak źle nakręcony, że oglądanie starych nagrań ze wesela będzie ucztą dla oczu na miarę "Greka Zorby". Po kwadransie tylko zaprzysięgły fan takich filmów da radę znieść latające obrazki, filmowane czubki butów, czy najsympatyczniejsze dziewczyny kręcone trzęsącą się ręką po prostu męczą. Gdyby nie oczywiste w horrorach widmo śmierci i przekonująca atmosfera grozy, trudno byłoby wysiedzieć do końca.
87 minut w kinie wynagradzają dwie ostatnie, które w pewien sposób przedstawiają rozwiązanie zagadki koszmarów, jakie kazali przeżywać młodym ludziom twórcy "Szubienicy", dobrze że klimatyzacja w Heliosie działa bez zastrzeżeń.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
