To pierwszy tak “chudy rok" w służbie zdrowia. Dotychczas NFZ płacił nam za przekroczenie kontraktu. Ale w tym roku, niestety, nie - mówi Janusz Rainko, szef łapskiego szpitala, i po chwili dodaje: - Przecież, nie wydaliśmy tych pieniędzy bezsensownie. Owszem, mogliśmy wysyłać chorych, żeby czekali w kolejce, ale dla nas było ważne ich dobro - tłumaczy dyrektor.
W tym roku NFZ nie zapłacił szpitalom za ponadplanowe badania, zabiegi i wizyty, których nie wykazano w kontrakcie. Bo nie ma pieniędzy. Na Podlasiu kwota ta pod koniec roku może wynieść aż 119 milionów złotych. Łapskiej placówce NFZ już teraz jest winny około 2 miliony złotych.
- Gdyby NFZ rozliczył się z nami, moglibyśmy normalnie leczyć i przyjmować chorych, nawet o połowę więcej niż obecnie - ocenia dyrektor Rainko.
Coraz mniej pacjentów
Szpital zaczął ograniczać przyjęcia pacjentów już w wakacje.
- Hospitalizujemy chorych tylko w stanie zagrożenia życia. Nie mamy innego wyjścia - mówi Rainko.
Najwięcej ponadplanowych usług było na oddziale chorób wewnętrznych i chirurgii, ale inne też mają kłopoty.
- Staraliśmy się nie przekraczać limitów - tłumaczy Sławomir Jarocki, z oddziału ginekologiczno-położniczego.
Oddział świeci pustkami: - Obecnie leżą u nas tylko cztery pacjentki. Bez kolejki przyjmujemy kobiety rodzące, bo właśnie porody są finansowane przez NFZ - wyjaśnia dr Jarocki. - Zabiegi ginekologiczno-położnicze ograniczamy do niezbędnych. Jeżeli nie są to operacje oraz badania ratujące życie pacjentki, to zapisujemy je w kolejkę, czyli na styczeń przyszłego roku - mówi.
Mniej też jest chorych na oddziale chorób wewnętrznych.
- Obłożenie oddziału spadło o połowę. Nie odmawiamy jednak potrzebującym i wymagającym koniecznej hospitalizacji - mówi dr Bożena Żółtko.
Na "pół gwizdka" pracuje też oddział chirurgiczny.
W cierpliwość muszą się również uzbroić pacjenci mający problemy z narządami układu pokarmowego. Jak się dowiedzieliśmy, spadła liczba pacjentów w pracowni endoskopowej, w której są przeprowadzane takie specjalistyczne badania, bo oddziały kierują ich znacznie mniej.
Muszą przyjąć, aby pacjent żył
Ale są oddziały, które pracują w miarę normalnie. To na przykład, dziecięcy, który przekroczył kontrakt już we wrześniu.
- Nasza praca jest specyficzna- mówi dr Tamara Kuryłowicz, szefowa oddziału dziecięcego. - Przecież dzieci inaczej chorują niż dorośli. Nie możemy odmówić przyjęcia chorego maleństwa, bo w każdej chwili może ono umrzeć. Dlatego na naszym oddziale nie wchodzi w grę kilkumiesięczne czekanie. Nie ma też mowy o kolejkach - informuje pani ordynator.
Również stacja dializ przyjmuje wszystkich chorych.
Szpital wegetuje
Niestety, brak pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia oznacza także pogorszenie się sytuacji finansowej placówki. Już teraz dług łapskiego szpitala wynosi kilkaset tysięcy złotych.
- Podwyżek na pewno nie będzie. Nie ma za to zagrożenia redukcją etatów - uspokaja dyrektor. Poza tym szpital zaciska pasa. Wprowadził tzw. racjonalną politykę lekową. Działa oszczędnie, ale bez szkody dla pacjentów.
- Boimy się tzw. kosztów nieprzewidzianych, kiedy na przykład zepsuje się sprzęt - nie kryje obaw Rainko.
Tymczasem NFZ już zapowiada, że w przyszłym roku również nie będzie płacił za usługi medyczne wykonane ponad limit.
- Będziemy musieli dostosować się do tych wymogów - zapewnia szef łapskiego szpitala i dodaje, że nie będzie podejmował żadnych restrykcji, by ściągnąć z NFZ zaległe pieniądze.
- Musimy jakoś przetrwać te trudne czasy. Sytuacja w służbie zdrowia powinna się poprawić - nie kryje nadziei dyrektor Rainko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?