Białostocka prokuratura właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Henrykowi K. Śledczy zarzucają mu przyjęcie łapówki, umyślne przekroczenie służbowych obowiązków i utrudnianie śledztwa.
Chodzi o wydarzenia sprzed pięciu lat. Wtedy, zdaniem śledczych, podczas przeszukiwania tymczasowo aresztowanego gangstera, Henryk K. dał mu telefon. A ten znacznie ułatwił Robertowi R., pseudonim Rudy, kierowanie swoimi ludźmi zza krat.
Mężczyzna był podejrzewany o zlecanie zabójstw, handel narkotykami, wymuszenia i czerpanie korzyści z nierządu. Najpierw rozkazy przekazywał przez swoją żonę, która odwiedzała go w areszcie. A od marca 2005 roku przez telefon komórkowy.
Początkowo, o dostarczenie telefonu do celi bossa mafii, śledczy oskarżali innego strażnika. Mężczyzna zarzekał się, że jest niewinny.
- W czasie postępowania sądowego okazało się, że telefon przekazał inny strażnik. Ten, którego teraz oskarżamy - mówi Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
- To był horror dla mnie i moich bliskich. Przez trzy miesiące siedziałem w areszcie. Potem przez tyle lat udowadniałem swoją niewinność. A on chodził po wolności i śmiał mi się w twarz - mówi dziś mężczyzna. W maju ubiegłego roku został ostatecznie uniewinniony.
53-letni Henryk K. nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że z przekazaniem telefonu nie ma nic wspólnego. Grozi mu 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?