Sygnalizację w końcu widać. A jeszcze niedawno kierowcy jeździli na oślep

Sygnalizacja przy ulicy M.C. Skłodowskiej, na wysokości Centralu, była praktycznie niewidoczna.

Czekałem, aż ktoś zainteresuje się przerośniętymi gałęziami, ale jak widać muszę liczyć na siebie - zadzwonił do nas Czytelnik, pan Jacek. - Domyślam się, że nie tylko mi przeszkadza zasłonięta gałęziami sygnalizacja świetlna - mówił. - Ale dziwię się, że nikt do tej pory się tym nie zajął.

Świateł wcale nie widać

A chodzi o światła przy ulicy M.C. Skłodowskiej, na wysokości Centralu. Właśnie tam sygnalizacja prawie przez całą wiosnę zasłonięta była liśćmi.

- Z daleka nie widać nic - opowiadał pan Jacek. - A jak dojeżdża się do skrzyżowania, zza gałęzi ledwo widać tylko czerwone światło. Pomarańczowe i zielone są schowane za bujną zielenią - tłumaczył mężczyzna. - Przecież to dosłownie kilka minut - mówił. - Przycięcie takich gałęzi to nic wielkiego. Sam bym to zrobił, ale boję się, że straż miejska wlepi mi mandat. Może lepiej załatwić ten problem oficjalną drogą?

Załatwione "od ręki"

Na miejscu okazało się, że rzeczywiście sygnalizacja jest prawie niewidoczna. Nie tylko z daleka, ale też z bliska.

Z interwencją zgłosiliśmy się do biura komunikacji społecznej urzędu miejskiego.

- Problem natychmiast zgłosimy w departamencie ochrony środowiska - powiedział nam Karol Świetlicki. - Postaramy się też, żeby sprawa była załatwiona jak najszybciej - dodał.

Słowa dotrzymano. Już następnego dnia sygnalizacja nie była ukryta za krzakami. Teraz każdy widzi, jakie ma światło.