Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stephenie Meyer – Słońce w mroku. Wampiry też chcą kochać

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Stephenie Meyer – Słońce w mroku
Stephenie Meyer – Słońce w mroku Wydawnictwo Poznańskie
Był styczeń 2007 roku. Do księgarń trafiały pierwsze partie nakładu powieści „Zmierzch” Stephenie Meyer. Na świecie to już był prawdziwy fenomen. Po niemal 15 latach od premiery serii o miłości wampira i zwykłej śmiertelniczki autorka opowiada tę samą historię z perspektywy wampira. „Słońce w mroku” znów poruszy nie tylko nastoletnie serca i przypomni, że pop kultura kocha wampiry, a co one kochają?

To oczywiste – krew! A jak cierpią? Każdy z nich inaczej. „Dla mnie było to jak palący ogień. Jasper również postrzegał pragnienie jako piekący ból, ale porównywał go nie tyle do płomieni, ile do działania kwasu, chemicznego i żrącego. Dla Rosalie była to potworna suchość, bardziej dramatyczny brak czegoś niż jakaś zewnętrzna siła. Emmet odczuwał to podobnie...” pisze Meyer, a na wyżyny tłumaczenia tych wywodów wznosi się Donata Olejnik. Bo wie, jaka odpowiedzialność na niej ciąży. Wszak setki tysięcy Polek (Polaków zresztą też) z wypiekami na twarzy sięgały po „Zmierzch”. Tej pandemicznej jesieni dostali „Słońce w mroku” i znów mogą powspominać młodość. Ba, tym razem wczuć się w postać nie delikatnej Belli – nowej dziewczyny w nieco ponurym miasteczku, ale nadludzko pięknego Edwarda Cullena – wampira szybkiego jak błyskawica, szarmanckiego, odważnego i zakochanego do szaleństwa.

Ech, mieć takie zdolności jak Cullen. Czytać ludziom w myślach, móc przewidywać ich czyny, wiedzieć co knują. Kto wie, czy po „Słońce w mroku” nie sięgną, oczywiście pod kołdrą, członkowie różnych politycznych młodzieżówek. Ale żarty na bok. Po 13 latach ówczesna nastolatki z powodzeniem mogą sobie tę historię przypomnieć. Co prawda, chcąc nie chcąc, trudno nie mieć przed oczami twarzy Kristen Stewart i Roberta Pattinsona, ale przecież nie czytamy Szekspira tylko igrające z naszymi marzeniami i emocjami czytadło. I co zabawne – chociaż wiemy, co się wydarzy, Stephenie Meyer umie tę samą opowieść napisać w sposób, który może spodobać się także czytelnikom płci męskiej. Ot, taki paradoks albo potrzeba poszerzenia fanów. Wiadomo, więcej czytają panie, tymczasem tu mamy bohatera płci męskiej. A że wampir? Wystarczy uruchomić fantazję.

„Słońce w mroku” liczy sobie niemal 750 stron. Kto poznał „Zmierzch” i widział filmy może sprawdzić, jak uczucia wampira wyobraża sobie Stehenie Meyer, a kto dopiero jest w wieku, w którym zaczyna się fascynacja pop kulturowymi wampirami – śmiało może od tego tomu zacząć romans z serią. Bo przecież „każdy chce kochać”.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny