Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosielce: Z dzwonnicy kościelnej zniknęły trzy dzwony

Alicja Zielińska
Drużyny harcerskie przed wymarszem na defiladę 3 maja 1936 r.
Drużyny harcerskie przed wymarszem na defiladę 3 maja 1936 r. Fot. Archiwum
Starosielce: Z dzwonnicy kościelnej zniknęły trzy dzwony, ze ściany dworca PKP tablica poświęcona marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, a z warsztatów kolejowych wyniesiono sztandary.

To grupka mieszkańców Starosielc ukryła przed okupantami symbole kultury i pamięci narodowej. Nie odnaleźli ich ani Niemcy, ani Sowieci. Wszystko zdarzyło się jednej nocy, z 16 na 17 września 1939 roku.

Bohaterski wyczyn starosielczan opisał Krzysztof Obłocki, historyk amator, wielki miłośnik dziejów Starosielc w książce "Starosielskie wspomnienia". W 71 rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę przypominamy te zdarzenia. Kiedy w pierwszych dniach września 1939 r. wojska niemieckie zbliżały się do Starosielc, grono miejscowych działaczy społecznych postanowiło ratować najcenniejsze pamiątki. Miasto, jakim były wówczas Starosielce, przez 20 lat niepodległości dorobiło się wielu eksponatów.

Na liście znalazły się sztandary: Drogowych Warsztatów Mostowych, Szkoły Powszechnej, Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", Związku Strzeleckiego "Strzelec", dwa sztandary harcerskie, sztandar Straży Pożarnej oraz kroniki. Ale przede wszystkim postanowiono ratować dzwony kościelne, zakupione ze składek ludności oraz tablicę pamiątkową poświęconą Józefowi Piłsudskiemu, ufundowaną w 1930 roku, która znajdowała się na ścianie dworca PKP.

Zespołem kierował proboszcz parafii ks. Antoni Lewosz. W nocy z 16 na 17 września 1939 r. na plebanii kościoła zebrała się grupka mieszkańców. Byli tam, jak wylicza Krzysztof Obłocki: burmistrz Romuald Banaszkiewicz, były burmistrz Romuald Grygorczuk, Otto Zwolanowski, komendant Straży Pożarnej Czesław Kalinowski, radny Piotr Błaszczyk, nauczycielka Zofia Umiastowska, komendant Kolejowego Przysposobienia Wojskowego Henryk Roszkowski, Ryszard Łukaszewicz, Stanisław Siniło i Mieczysław Wilimajtys.

Po krótkiej naradzie rozdzielono obowiązki, by każdy wiedział dokładnie co ma robić. Czasu było niedużo, a zadanie trudne i niebezpieczne, szczególnie jeśli chodziło o ukrycie dzwonów i tablicy. Dzwony w pierwszej kolejności należało bowiem zdjąć z drewnianej dzwonnicy. Przygotowano liny i powoli jeden po drugim ściągnięto je z wieży, a następnie załadowano na stojące w pogotowiu trzy furmanki.

Pilnie uważając, by nie natknąć się na patrole niemieckie, gospodarze udali się na teren Drogowych Warsztatów Mostowych. Tam włożono dzwony do przygotowanych drewnianych skrzyń i zamknięto. Potem zostały przewiezione do remizy strażackiej, gdzie zostały schowane w kanale naprawczym. Ściankę kanału zamurowano. Od góry położono grubą blachę i zalano betonem, wyrównując z powierzchnią podłogi.

O świcie robota była zakończona. Na świeżą powłokę betonową rozlano dla niepoznaki trochę oleju z maszyn, aby zamaskować ślady. W tej konspiracyjnej robocie - jak pisze Krzysztof Obłocki, uczestniczyli: proboszcz ks. Antoni Lewosz, zastępca komendanta Straży Pożarnej - Józef Świącki, Jan Zalcman, bracia Piotr i Roman Borejszo i Jerzy Błaszczyk. Jeszcze raz wszyscy przyrzekli dochować tajemnicy i rozeszli się do domów.

Tablicę z dworca zdjął zaś Mieczysław Bieguński, były legionista marszałka Piłsudskiego, a wówczas właściciel masarni i sklepu mięsnego przy skrzyżowaniu ul. Białostockiej i Ciemnej (obecnie Wrocławska i Szkolna). Na nocną akcję wybrał się z pomocnikiem ze sklepu. Odkręcili śruby i przy pomocy młotka i przecinaka zdjęli tablicę ze ściany. Schowali ją w piwnicy pod sklepem.

Rano Niemcy od razu zauważyli brak dzwonów i tablicy. Wpadli we wściekłość. Zmotoryzowane i piesze patrole ruszyły na poszukiwania. Bezskutecznie. Niebawem do Starosielc weszli Sowieci. Mianowany przez nich nowy burmistrz miasta - Wróbel pałający nienawiścią do Polski polecił donosicielom wyszpiegować, gdzie znajdują się zabrane przedmioty.

W czasie okupacji sowieckiej do łagrów zostali wywiezieni burmistrz Starosielc Romuald Banaszkiewicz i komendant Straży Pożarnej Czesław Kalinowski. Niemcy aresztowali ks. Antoniego Lewosza oraz Romualda Borejszo, Piotra Błaszczyka, Józefa Świąckiego i Mieczysława Bieguńskiego, których zesłano do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Tajemnicy jednak nikt nie zdradził.

Po zakończeniu wojny, w czasie odbudowy zakładów kolejowych dzwony zostały wydobyte ze schowka i wróciły na wieżę kościoła. Sztandar harcerskiej drużyny męskiej im. Tadeusza Rejtana uratowała jedna z rodzin starosielskich. Złożony w kostkę tak, by widoczny był tylko wizerunek Matki Boskiej i oprawiony w ramy, wisiał jako obraz na ścianie. Natomiast sztandar drużyny Straży Ogniowej przez okres okupacji był przechowywany w psiej budzie u państwa Kalinowskich.

O tablicy poświęconej Piłsudskiemu przez wiele lat po wojnie nie wspominano - wszystko co było związane z życiem i działalnością Marszałka zostało zakazane. Starosielczanie dowiedzieli się o niej dopiero po blisko 40 latach. Teraz tablica znajduje się na pomniku Odzyskania Niepodległości przed V LO. Odnalazły się też sztandary: harcerskiej drużyny męskiej, założonej przez ks. Pawła Grzybowskiego i strażacki z 1920 roku.

- Natomiast dalej poszukujemy sztandarów Drogowych Warsztatów Mostowych, Szkoły Powszechnej, Strzelca, PTG Sokół i harcerskiej drużyny żeńskiej im. Emilii Plater - wylicza Krzysztof Obłocki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny