Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawy międzysąsiedzkie

Janusz Bakunowicz [email protected] 0 85 730 34 90
Roman Litwińczuk rozbudowuje dom zgodnie ze sztuka budowlaną. Na odległości ścian od sąsiedniej działki zwraca szczególna uwagę. Jednak to stało się obiektem skarg sąsiada. Ten twierdzi, że dom położony jest za blisko miedzy. A pomiarów dokonywały trzy niezależne firmy.  Mimo wszystko sprawę rozpatruje instytucja najwyższej instancji
Roman Litwińczuk rozbudowuje dom zgodnie ze sztuka budowlaną. Na odległości ścian od sąsiedniej działki zwraca szczególna uwagę. Jednak to stało się obiektem skarg sąsiada. Ten twierdzi, że dom położony jest za blisko miedzy. A pomiarów dokonywały trzy niezależne firmy. Mimo wszystko sprawę rozpatruje instytucja najwyższej instancji
Do instytucji wpływają setki skarg. Rzadko, która jest potwierdzona.

Urzędy gmin, policja, sądy, inspektorat nadzoru budowlanego, rzadziej sanepid, powiatowy inspektor weterynarii - to instytucje, do których najczęściej kierowane są skargi. Służby, do których kierowana jest skarga, muszą ją obligatoryjnie rozpatrzyć i dać odpowiedź, osoba zaskarżana musi znosić wizyty i kontrole urzędników państwowych a sam skarżący najprawdopodobniej ma satysfakcję, że dokuczył sąsiadowi.

Doniósł na jabłka

W ciągu tego roku do policji wpłynęło 21 skarg, z czego jedynie dwie były potwierdzone. Najbardziej upartym skarżącym jest osoba, która spędza sen z powiek urzędnikom z Orli. W ciągu trzech lat napisał on 19 skarg, z czego żadna nie została potwierdzona.

- Kiedy wpływa skarga do naszej komendy, wówczas wyznaczamy policjanta, który prowadzi postępowanie skargowe - mówi asp. Agnieszka Dąbrowska, rzecznik prasowy bielskiej policji. - Policjant wówczas skupia się na wyjaśnieniu tej skargi, tym samym zostaje odciągnięty od spraw ważniejszych. Każda skarga jest rozpatrywana i udzielana odpowiedź. Postępowanie jest nadzorowane przez Komendę Wojewódzka Policji w Białymstoku.

Tematy skarg są różne. Zazwyczaj dotyczą sposobu przeprowadzenia interwencji przez policjantów. Skarżą się również na bezczynność lub opieszałość w prowadzeniu sprawy.

- Zdarza się, że jeżeli nie ma podstaw, by zaskarżyć policjanta, wówczas swoją złość skupiają na członkach jego rodziny - dodaje asp. Agnieszka Dąbrowska. - Ale zdarzają się również skargi na sąsiadów. Np. w jednej z pobliskich wsi jej mieszkaniec zgłosił kradzież jabłek w sadzie.

Na miejsce zdarzenia udał się patrol policji. Po przeprowadzeniu rozmowy okazało się, że jabłek nikt nie kradł, tylko kilka zerwały dzieci i to nie w sadzie zgłaszającego, a sąsiadki, która zezwoliła im zerwać kilka jabłek.

Co dzień to skarga

Gmina Orla ma pana, który skargi pisze w sposób niemalże nałogowy. Dotyczą one wszystkiego. Obiektem zainteresowań skarżącego jest jego sąsiad.

- W samym wrześniu do Urzędu Gminy w Orli wpłynęło 17, nazywając to kolokwialnie, skarg tylko od jednego obywatela naszej gminy - mówi Piotr Selwesiuk, wójt gminy Orla. - Daje to średnio niemalże jedno pismo w ciągu jednego dnia roboczego. Skargi dotyczą przede wszystkim stosunków miedzysą-siedzkich, przede wszystkim skarżącego i sąsiada, choć pojawiają się również skargi na innych mieszkańców wsi. Treść tych pism jest zazwyczaj absurdalna, np. dotyczą tego, że sąsiad nienależycie dba o zwierzęta domowe, bo przywiązuje im kołki do szyi. Ostatnio wpłynęła skarga na sąsiada, który postawił ławkę przy swoim płocie. Skarżący domaga się ukarania go za to.

Urzędnicy gminni mają nie lada problem. Na każdą skargę muszą dać stosowną odpowiedź.

- W naszym urzędzie funkcjonuje zasada, iż na wszystkie pisma powinna być udzielona odpowiedź w formie pisemnej - dodaje wójt. - Jeżeli skarga zawiera kilka lub nawet kilkanaście aspektów prawnych, każdy z nich z osobna należy rozpatrzyć, a to zajmuje sporo czasu. Poza tym, jeżeli wójt dojdzie do wniosku, że skarga jest bezpodstawna należy liczyć się z tym, że do sądu czy Samorządowego Kolegium Odwoławczego wpłynie skarga na wójta.

Nawet sąd nie pomógł

Od 15 lat spokojnie spać nie koga państwo Litwińczukowie ze Starowsi w gminie Boćki. A to za sprawą sąsiada, który obrał ich jako obiekt pisanych przez siebie skarg. Jak twierdzą Litwińczukowie, na swoim podwórku mieli już wszystkie kontrole. Była policja, był sanepid, byli weterynarze, był nawet kominiarz. Z czasem obiektem zainteresowań uciążliwego sąsiada stał się dom Litwińczuków. Powód? Za mała odległość ściany od sąsiedniej działki. Pismo ze skargą trafiło najpierw do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Bielsku Podlaskim. Ten nie stwierdził naruszenia przepisów prawa budowlanego. Sąsiad nie dał za wygraną. Kolejne pismo trafiło do wyższej instancji, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, ale już ze skargą na działania powiatowego inspektoratu. Inspektor wojewódzki również nie dopatrzył się nieprawidłowości i utrzymał w mocy decyzję inspektora powiatowego. Sąsiad nie wytrzymał. Sprawa znalazła finał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. W międzyczasie państwo Litwińczukowie szukali pomocy w gazecie. Artykuł i kolejna nie dająca satysfakcji decyzja sądu sprowokowały sąsiada do założenia sprawy w sądzie. Tym razem o zniesławienie. Bielski sąd uniewinnił Litwińczuków, a kosztami procesowymi i częściowo kosztami adwokata obciążył oskarżyciela.

- Myśleliśmy, że to może jakoś poskutkuje - mówi Ewa Litwińczuk. - Ale skądże. Już we wrześniu otrzymaliśmy pismo z Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego w Warszawie. Na wniosek sąsiada zostało wszczęte postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji Podlaskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który utrzymał decyzję powiatu. Nie wiem, kiedy to się skończy. Przecież sprawa naszego domu była rozpatrywana przez dwie instancje i przez sąd. Pomiarów dokonywały trzy niezależne instytucje geodezyjne. A temu jeszcze mało na takie postępowania powinien być paragraf.

Opłaty za postępowanie

Podobnego zdania jest wójt Selwesiuk.

- Zdarzają się osoby, które piszą kilka lub kilkanaście skarg miesięcznie - mówi wójt Selwesiuk. - Większość z tych skarg przechodzi wszystkie instancje i na koniec okazuje się, że taka skarga jest bezzasadna. Na każdym etapie postępowania angażowani są pracownicy, którzy odrywani są od przypisanych im obowiązków. Za takie bezzasadne skargi osoba, która wniosła taka skargę, powinna pokryć koszty postępowania. To może ostudzi temperamenty osób piszących bezzasadne skargi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny