Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Głowacki wygrał wybory uzupełniające do rady Supraśla. 3 głosy zdecydowały o sukcesie

Piotr Czaban
"Byłem spokojny, bo to nie ja miałem wygrać. Mają wygrać mieszkańcy Supraśla."
"Byłem spokojny, bo to nie ja miałem wygrać. Mają wygrać mieszkańcy Supraśla."
Przede wszystkim chciałem podziękować wszystkim moim wyborcom - mówi - a szczególnie ludziom, którzy znając mnie, promowali moją osobę wśród swoich znajomych.

Wyniki

Wyniki

O wygranej Sławomira Głowackiego w niedzielnych wyborach uzupełniających zadecydowały zaledwie 3 głosy:

na Głowackiego głosowało 156 wyborców
drugi, Józef Fiłonowicz zebrał - 153 głosy.
Roberta Lewkowicza poparły 93 osoby
Macieja Łucyka - 23 osoby.

Kurier Lokalny: Jakie były pierwsze wrażenia po ogłoszeniu wyników wyborów?

Sławomir Głowacki: Przede wszystkim chciałem podziękować wszystkim moim wyborcom, a szczególnie ludziom, którzy znając mnie, promowali moją osobę wśród swoich znajomych. Dzięki nim udało mi się wygrać. Wynik i frekwencja daja mi kolejny motyw do działania.

Chodzi o Pana pierwsze uczucia. Myślał Pan "Tak, udało się! Zmienię świat na lepsze"?

- To nie tak. Na pewno byłem szczęsliwy, że się udało. Każda rywalizacja zakończona sukcesem daje poczucie dumy. Natomiast dla mnie jest to wyzwanie. Dopiero teraz zaczyna się poważna rozgrywka: przestaje rozmawiać się o frazesach, trzeba zacząć konkretnie działać.

Czyli, to co mówił Pan wcześniej, to frazesy?

- Nie, może nie frazesy. Natomiast to są słowa wypowiadane bez konkretnego potwierdzenia.

Tak komentowała Pańskie zapowiedzi zmian w supraskiej szkole (ZSS). Czym innym jest mówienie o zmianach, gdy się jest poza radą i nie zna jej możliwości, a czym innym faktyczne działanie.

- O szkole nie chciałbym teraz mówić, bo to temat oddzielny. Jest tak szeroki, że trzeba zająć się nim bardzo poważnie. Szkoła ma bardzo duży problem i to nie jest czas na rozmowę o tym.

Ale jako radny, zamierza pan realizować swoje zapowiedzi?

- Oczywiście. Już rozmawiałem z panem Lewkowiczem, że niezależnie od wyników wyborów, trzeba przystąpić do współpracy. Nie wolno marnować potencjału, jeśli jest człowiek chętny do działania. Jest dla niego miejsce w stowarzyszeniach.

Dosłownie o włos wygrał Pan z Fiłonowiczem. Atmosfera była napięta do końca?

- Byłem spokojny, bo to nie ja miałem wygrać. Mają wygrać mieszkańcy Supraśla. Tak pisałem w swojej ulotce wyborczej: "Aktywizacja społeczeństwa sukcesem całej gminy". To jest świadectwo tego, ile trzeba włożyć pracy, by ludzie wierzyli, że ktoś może cokolwiek zrobić.

Na ponad dwa tysiące uprawnionych głosowała garstka.

- Około 400 osób, czyli ponad 20 procent. To bardzo niska frekwencja. Musimy uczyć społeczeństwo obywatelskiego podejścia do swoich obowiązków, inaczej nie zbudujemy demokracji.

A może kandydaci prowadzili słaba kampanię?

- Na to złożyło się kilka czynników. Jednym z nich było przeniesienie komisji wyborczej z kina "Jutrzenka" do podstawówki). Plus pewna zbieżność z eurowyborami. Ludziom mogło się pomieszać, że to nie ta niedziela, tylko następna. Dalej twierdzę, że praca radnego polega na uświadamianiu ludziom, że mają prawo głosu, i że jest on ważny.

Czego będą dotyczyły Pana pierwsze interpelacje podczas obrad?

- Jeszcze nie wiem. Muszę sobie kupić książkę pt. "Poradnik radnego", by dowiedzieć się konkretnie, na czym polega efektywna praca radnego. Będę też szukał sprzymierzeńców w radzie do realizowania swoich pomysłów.

Do jakich komisji będzie Pan chciał się zapisać?

- Do tych, które są blisko moich zainteresowań, czyli turystyki i oświaty.

Deklarował Pan, że w przeciwieństwie do innych radnych będzie się Pan kontaktował z wyborcami. Jak mieszkańcy będą mogli do Pana dotrzeć?

- Na pewno zostawię numer swego telefonu w urzędzie. Moje pierwsze plany, to spotkania ze wszystkimi stowarzyszeniami, działającymi w mieście i gminie.

Numer telefonu w urzędzie inni radni też zostawiają. Czy będą regularne Pana dyżury?

- Myślę, że kontakt bezpośredni z wyborcą, z mieszkańcem jest najlepszy. Bywam w różnych miejscach: czy to w przedszkolu, czy w szkole.

To samo mówią inni radni. Czy będzie jakieś stałe miejsce i pora, żeby Pana spotkać?

- Muszę ułożyć sobie cały harmonogram, dobrać terminarz spotkań. Mamy centrum kultury, gdzie są sale. Tam spokojnie zorganizuję dyżury.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny