Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rurami płyną kurczaki...

Iza Dudar
Mamy w mieście osiem monitorowanych punktów i już z pewnym wyprzedzeniem wiemy co się dzieje, na przykład, że jest zator na przepompowni - mówi Jerzy Aleksiejuk, prezes hajnowskiego PWiK
Mamy w mieście osiem monitorowanych punktów i już z pewnym wyprzedzeniem wiemy co się dzieje, na przykład, że jest zator na przepompowni - mówi Jerzy Aleksiejuk, prezes hajnowskiego PWiK
Co wrzucamy do kanalizacji. W 130-kilometrowej sieci kanalizacyjnej w Hajnówce można znaleźć prawie wszystko.

Mieszkańcy nieświadomi, jakie to może stwarzać zagrożenie bezmyślnie wrzucają do toalety najróżniejsze rzeczy: butelki, słoiki, kurczaki, ziemniaki, szmaty, torebki plastikowe, żużel, piasek, cegły, kamienie…

Były przypadki znalezienia w ściekach padłych zwierząt - mówi Jerzy Aleksiejuk, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Dla nas największą zagadką jest to, jak można wrzucić do toalety, gdyż tam właśnie otwór kanalizacyjny jest najmniejszy, słoik czy pustą i do tego zakręconą plastikową butelkę.

Zator z kłębowiska szmat

Ta ludzka bezmyślność prowadzi do wielu awarii na terenie miasta. Przykładem jest niedawny zator, jaki miał miejsce na ulicy Armii Krajowej.

- W piwnicach budynku przy tej ulicy pojawiły się ścieki. Zator powstał na głębokości 5 metrów. Walczyliśmy z tą awarią od godz. 13 do 20. Na szczęście, udało nam się udrożnić rurę, w innym wypadku musielibyśmy rozkopać skrzyżowanie. Okazało się, że zator powstał z kłębowiska szmat - opowiada Aleksiejuk.

Ogromne korki tłuszczu

Jednak przyczyną zatorów nie są jedynie ścieki bytowe od mieszkańców. Do tych awarii przyłączają się również właściciele lokali gastronomicznych.

- Mamy szereg problemów z tymi obiektami. Mam na myśli tłuszcze, które się zbrylają, tworząc ogromny korek - uskarża się prezes. - Pół biedy, jeżeli powstanie on w obrębie restauracji i tylko tam nie ma przepływu. Właściciele restauracja dzwonią, my to wszystko przepychamy, usuwamy. Jednak jak korek tłuszczu pójdzie dalej i coś zablokuje na dalszym odcinku sieci, to wtedy nie tylko zalana jest restauracja, ale też kilka bloków. Nigdy nie wiadomo, gdzie taki korek się zatrzyma.

W ubiegłym roku przedsiębiorstwo wysłało do wszystkich hajnowskich lokali gastronomicznych informację z prośbą o zaopatrzenie się w separatory.

- Ściągnęliśmy nawet producenta, który dobrał te separatory, ustalił ofertę cenową i my tę ofertę wysłaliśmy właścicielom lokali. Koszt takiego urządzenia wynosiłby do 500 zł - dodaje Jerzy Aleksiejuk - Niestety, na razie nie ma odzewu na tę ofertę. A szkoda.

Stare rury rdzewieją

W zeszłym roku PWiK odnotowało 171 wyjazdów awaryjnych. Najczęściej do takich awarii dochodzi na starych osiedlach, gdzie niektóre rury mają już ponad 30 lat. Tu czas zrobił swoje, część rur już się kruszy, mogły też je uszkodzić korzenie drzew.

- Staramy się wymieniać stare rury, ale to wymaga czasu i pieniędzy - mówi prezes PWiK - Ostatnio takie prace wykonaliśmy przy ulicy Batorego. Zmonitorowaliśmy starą rurę, biegnącą wzdłuż tej ulicy, dzięki czemu mogliśmy poznać jej stan i przyczyny awarii. Następnie wcisnęliśmy w nią nową rurę plastikową. W ten sposób, nie naruszając nawierzchni ulicy, wprowadziliśmy nowy przewód.

Gdy przychodzą nawałnice

Kolejny problem, z jakim borykać się muszą pracownicy PWiK, to nielegalne przyłączanie deszczówki do kanalizacji sanitarnej.

- Mieszkańcy nie zdają sobie z tego sprawy, ale gdy dochodzi do deszczowej nawałnicy jesteśmy bezradni - mówi Aleksiejuk. - Jak idzie wielka fala wody deszczowej ze ściekami, pompy tej ilości nie dają rady przepompować, wszystko jest zapełnione. Wtedy mamy do wyboru: albo zalewanie ludziom mieszkań, do czego oczywiście staramy się nie dopuścić, albo ścieki wstępnie oczyszczone możemy kierować do rzeki. I w takich sytuacjach właśnie to robimy, informując zarazem Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Normalnie do miejskiej oczyszczalni spływa 3,5 tys metrów szesc. ścieków, ale podczas deszczowych nawałnic ilość ścieków osiąga nawet 12 tysięcy m.

Będzie akcja zadymiania

Zgodnie z ustawą "O zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków" z 2001 roku, woda deszczowa powinna być odprowadzana do tak zwanej "burzówki", a ścieki komunalne do kanalizacji sanitarnej. Od roku PWiK prowadzi akcję informacyjną. Były już trzy kontrole generalne, podczas których pracownicy pokazywali mieszkańcom nielegalne przyłączenia i pouczali, że jest to niezgodne z prawem. Od tej wiosny przedsiębiorstwo nie będzie już informować. tylko rozpocznie akcje zadymiania. Wykorzystuje się do tego specjalne urządzenie. W kanalizację sanitarną wpuszczany jest dym. Jeśli system odwadniania na danej posesji przyłączony jest do kanalizacji sanitarnej, kratkami zbierającymi deszczówkę będzie wydobywać się dym. Jest on nieszkodliwy dla zdrowia, posiada certyfikat bezpieczeństwa. Taki sam środek używany jest w dyskotekach i podczas imprez estradowych.

- Jeżeli ktoś mimo naszych kontroli będzie obstawał przy swoim, mamy możliwość rozwiązania umowy. Możemy odciąć posesję od kanalizacji, jeżeli on w wyznaczonym terminie nie odłączy deszczówki od kanalizacji sanitarnej - przestrzega Aleksiejuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny