- To się nie mieści w głowie! Minęło już tyle czasu, a ten człowiek jeszcze nie odpowiedział za to, co zrobił! - oburza się Tadeusz Kiercel. - Nie zależy mi na ukaraniu go za to, że wycelował do mnie z broni. Ja chce tylko zadośćuczynienia za koszty leczenia Mela! Nikt do tej pory mi ich nie zwrócił. Ten facet jest bezkarny!
Pan Tadeusz: Kazał psom pogryźć!
Do dotkliwego pogryzienia Mela doszło w kwietniu ubiegłego roku. Jak co rano, tuż po godzinie 5, pan Tadeusz spacerował z pupilem ulicą Poleską. Zauważył, że z naprzeciwka idzie sąsiad z dwoma pasami. Mieszańcami rottweilera z kundlem.
Mężczyźni zbliżyli się. I w tym momencie psy tamtego zaczęły rzucać się na Mela. Nie miały kagańców.
- Co to w ogóle była za smycz! Takich psów nie powinno się prowadzać na kilkumetrowej smyczy! Tylko przy nodze! - bulwersuje się pan Tadeusz.
Jeden z psów sąsiada zerwał się. I rzucił na spokojnego Mela.
- Złapał go za kark! I zaczął tarmosić! Zacząłem krzyczeć, żeby zabrał swego psa, bo mi zagryzie mojego. Ale ten facet nie reagował - wspomina. Dziś już nie jest pewny, ale wydaje mu się, że ten człowiek poszczuł Melem swoje psy. - Jak się mijaliśmy, chyba powiedział do nich: "Bierzcie go!".
Pan Tadeusz zagroził, że zadzwoni po policję. Wtedy mężczyzna, zza pazuchy, wyciągnął... pistolet.
- Nie znam się na broni. Nie wiem, jaki to był pistolet. Nie wystraszyłem się i zacząłem dzwonić dalej - tłumaczy Kiercel.
Gdy mężczyzna zobaczył nadjeżdżające radiowozy, schował broń. Funkcjonariusze nakazali przywiązanie psów do drzew. I zaczęli wyjaśniać przebieg zdarzenia.
- Zobaczyłem, że ten, który pogryzł Mela, zerwał się i znów zaatakował Mela! I to na oczach policji! - wspomina.
Po wszystkim Mel został zabrany do weterynarza. Był dotkliwie pogryziony. Przez kilkanaście dni właściciele musieli go codziennie prowadzać do weterynarza na zastrzyki. Za leczenie zapłacili 300 złotych. I teraz pan Tadeusz domaga się, żeby mężczyzna, który nie dopilnował swoich psów, oddał mu pieniądze za leczenie.
Sąsiad: Lepiej z nim nie zadzierać!
Pukaliśmy do drzwi właściciela agresywnego pasa, jednak nam nie otworzył.
- On ma taką taktykę, że nikomu drzwi nie otwiera. Gdy się z nim nie zadrze, to jest spokojny - powiedział nam sąsiad pana W.
Krewki właściciel agresywnych psów stanął przed sądem. Odpowiada za groźby karalne. Grożą mu dwa lata więzienia. Ale i sąd nie ma z nim lekko.
- Cały czas piesze jakieś skargi na sąd. Wnioskuje co chwilę o zmianę obrońcy z urzędu. Za wszelką cenę chce przedłużyć postępowanie - żali się właściciel Mela.
Sprawą niedopilnowania psa zajęła się policja.
- Mężczyzna został już przez nas przesłuchany. Skierowaliśmy sprawę do sądu grodzkiego - tłumaczy podinsp. Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji.
- Szkoda, że dopiero po roku! - denerwuje się Tadeusz Kiercel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?