- Jak to się stało - sam nawet nie wiem. Bo serce mnie rozbolało, wziąłem leki. I zasnąłem po nich. Obudził mnie tak wielki huk, jakby sto armat wypaliło - Romuald Knajdek opowiada o wichurze sprzed tygodnia. Historia na huku się, niestety, nie kończy. - Kurzu w domu było aż czarno! A pół metra od siedzącego w pokoju wnuczka wielki konar przebił dach i sufit i oparł się aż o podłogę.
A gdy pan Romuald z wnuczkiem wyskoczyli przed dom, okazało się, że wiatr złamał wielkie drzewo rosnące na podwórku. - Ten kasztanowiec miał tyle lat, co dom - dodaje pan Romuald. Wtedy załamał ręce. - Bo drzewo upadło na dom i samochód. Jeszcze nie doszliśmy do siebie. Na szczęście nam nic się nie stało.
Przyjechała zaraz straż, przesunęła drzewo, bo konary były tak rozłożyste, że tarasowały nie tylko chodnik, ale i część ulicy. - I pojechali. Przecież wtedy tyle mieli roboty - rozkłada ręce pan Romuald.
A oni zostali: z rozwalonym dachem i z kompletnie rozbitym samochodem. Samochodu szkoda, bo przydawał się, by dorobić kilka groszy. A dach? - Z czego ja go naprawię? 1200 złotych mam emerytury. A dach to pewnie minimum 20 tysięcy! - załamuje ręce pan Romuald. Ale coraz częściej się uśmiecha. Już widzi światełko w tunelu. Bo ludzie zaczynają im pomagać. Pierwszy był Wojciech Koronkiewicz, białostocki radny. - Jeżdżę na rowerze, więc dużo widzę - uśmiecha się radny. Gdy zobaczył pana Romualda nad zwalonym drzewem od razu zsiadł z roweru. I od razu - swoim zwyczajem - opublikował post na portalu społecznościowym. Na reakcje białostoczan nie trzeba było długo czekać. Ludzie pisali, dzwonili, przychodzili. A to panie z pytaniem, czy przynieść coś do jedzenia, czy coś ugotować, czy potrzebne są ubrania. A to mężczyźni - z rękami gotowymi do pracy. Pocięli drzewo na kawałki. Przyda się do palenia w piecu. Ale pracy jest jeszcze mnóstwo. Bo trzeba uprzątnąć bałagan z podwórka i z domu.
W środę rękawy zakasał radny Koronkiewicz. Razem z panem Romualdem i jego żoną Elżbietą zbierali śmieci z podwórka. - Ludzie mówili, że po pracy przyjdą nam pomóc - uśmiecha się pani Elżbieta. - A ta pomoc tak potrzebna! Bo proszę zobaczyć - pokazuje - ile jeszcze rzeczy trzeba uprzątnąć ze strychu.
I dach koniecznie trzeba zrobić. A tu potrzebna jest pomoc dobrych ludzi. Bo nie ma co ukrywać - państwo Knajdkowie na remont pieniędzy nie mają. Kto chce pomóc - może dzwonić do pana Romualda: 723 880 390.
Historia Pana Romualda poruszyła również fanów marki Volvo, którzy dowiedzieli się o zniszczeniu jego Volvo 940 z postu Wojciecha Koronkiewicza. Postanowili pomóc i zorganizowali zbiórkę w Internecie na Nowe Volvo dla Pana Romualda.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?