Doskonałe otwarcie finału
Mecz finałowy turnieju United Cup rozpoczął się od spotkanie liderki światowego rankingu WTA Igi Świątek z mistrzynią olimpijską z Rio De Janeiro i byłą pierwsza rakietą świata Angeliqueą Kerber. Początek pierwszy seta była bardzo wyrównany. W piątym gemie Polka musiała bronić dwóch break pointów, po tym jak poziom serwisu na chwilę uległ pogorszeniu. Następnie to Polka miała szansę na przełamanie. Czego nie wykorzystała w szóstym gemie, wykonała chwilę później. Ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:3.
Druga partia to już pokaz siły 4-krotnej mistrzyni wielkoszlemowej. Biało-Czerwona grała jak natchniona narzucająca własne warunki na korcie twardy w Sydney. Trzykrotna mistrzyni Wielkiego Szlema nie potrafiła wrócić do gry. U Niemki zawodziła skuteczność jak i dało się odczuć przemęczenie. Natomiast Polka umiejętnie returnowała oraz bardzo solidnie serwowała. W konsekwencji nie straciła gema.
– To dobry czas dla polskiego tenisa. Wygrała plebiscyt na najlepszego sportowca w 2023 roku, a Hubert zajął siódme miejsce. Zatem jest dobry okres dla naszej dyscypliny w naszym kraju. Angeliquea trochę na początku mnie zaskoczyła swoją jakością gry i wyborami, których się nie spodziewałam. Byłam w stanie przetrwać te trudne momenty oraz napór. Później już było lepiej. Jestem gotowa na miksta. Zobaczymy, czy będę musiała zagrać. Jestem bardzo zadowolona jak zagrałam meczu w United Cup. To jest pokłosie tego jak forma jest pokłosiem sezonu przygotowawczego, którego tak mocno przepracowałam
– powiedziała liderka polskiego zespołu Iga Świątek.
Jeden set od wielkiego sukcesu
Dobrą serię chciał kontynuować Hubert Hurkacz. Zadanie nie było łatwe, bowiem po drugiej stronie siatki spotkał się z byłym wiceliderem rankingu Niemcem Alexandrem Zverevem. Większość połowy seta toczyła się pod dyktando serwujących. Pierwszy break point w meczu miał miejsce w jedenastym gemie. Pomimo problemów, Polak utrzymał własny serwis. Tie-break rozstrzygnął losy pierwszej partii. W połowie decydującego gema Hurkacz wziął sprawy w swoje ręce popisując się wygrywającymi akcjami podczas returnu. Polak wykorzystał piłkę setową pokonując mistrza olimpijskiego 7-3.
Dwie piłki meczowe i porażka w trzech setach
Drugi set miał podobny przebieg co pierwszy, Hurkacz jak i Zverev pilnowali własnego serwisu. Returnującym ciężko było nawiązać walkę. W tej partii Polak musiał wykazać się ogromnością psychiczną, bowiem to on serwował jako drugi. Pomimo pięciu break pointów w tym trzech piłek setowych Polak doprowadził do dodatkowego gema. W drugim decydującym o losach setach tie-breaku z lepszej strony wykazał się Zverev, który popełnił mniej błędów. Warto wspomnieć, że gem rozpoczął się od dwóch kapitalnie zakończonych akcji przez wrocławianina. Dobra gra zaowocowała dwoma piłkami meczowymi, z czego jedna miała miejsce przy podaniu jednego z najlepiej serwujących tenisistów świata. Ostatecznie to Niemiec cieszył się ze zwycięstwa doprowadzając do remisu.
W trzecim secie Niemiec poszedł za ciosem. pierwsze i jedyne przełamanie w meczu nastąpiło w siódmym gemie. Polak nie potrafił już wyrównać stanu rzeczy. Ostatecznie przegrał 4:6. Były finalista US Open wykorzystał drugiego ,,meczbola''.
Gra mieszana decydująca w finale turnieju
Pierwszą partię lepiej rozpoczęli niemieccy tenisiści Zverev/Siegemund, którzy przełamali Igę Świątek i Huberta Hurkacza w trzecim gemie. Do końca partii kolejnych zwrotów akcji nie było. Tym samym reprezentacja Niemiec była o krok od triumfu.
Druga partia również była pełna dramaturgii. Od początku to Polacy mieli inicjatywę. W ósmym gemie serwujący Hurkacz nie wykorzystał piłki na remis. W kolejnym gemie także sytuacja wyglądała podobnie. Dopiero piąty ,,setbol'' został wykorzystany przez Polaków, którzy trzeci raz w secie przełamali rywali. Zwyciężyli 7:5.
W super tie-breaku para Siegemund/Zverev okazała się zdecydowanie lepsza. Trzy pierwsze akcje wygrali nasi zachodni sąsiedzi. Ostatecznie decydujący gem skończył się wynikiem 10-4.
Była to druga edycja turnieju United Cup. W poprzednim roku z triumfu cieszyli się Amerykanie.