Przewoźnicy po kryzysie zaczynają odrabiać straty

Rok 2010 był trudny i skomplikowany. Bo po zapaści, która miała miejsce pod koniec 2008, bardzo ciężko przedsiębiorstwom transportowym było odrabiać straty – tłumaczy Adam Byglewski, wiceprezes firmy Adampol z Zaścianek koło Białegostoku. – Kursy walut też nie utrzymywały się na poziomie oczekiwanym przez nas. Bo dla międzynarodowych przewoźników mocna złotówka to kłopot. Podobnie jak wysokie ceny paliw. Eksporter cieszyłby się, gdyby euro kosztowało na przykład 5 złotych.

Potwierdza to Jan Powichrowski, dyrektor biura Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia. – Życzylibyśmy sobie w tym roku kursu euro na poziomie 3,90-4 złotych, bo jeżeli spadnie on do 3,60-3,70, to będzie wprost dramatycznie.

W 2010 roku problemem, z którym borykała się branża transportowa, szczególnie w pierwszej połowie, było to, iż wiele zakładów produkowało na styk i nic na zapas. Dlatego też przewożona była mniejsza ilość towarów do magazynów, niż jeszcze kilka lat temu.

Zobacz także. Przewoźnicy trudny okres mają już za sobą

Adam Byglewski dodaje, że przynajmniej pierwsze miesiące nowego roku nie zapowiadają się zbyt kolorowo, czego powodem jest ostra zima. Ale za to skończyły się już przynajmniej kontrakty, które były mało opłacalne.

Branża boryka się również z brakiem kierowców. – Zatrudniamy kierowców z Rosji czy Białorusi – wyjaśnia Władysław Żero. – Kierowca ciężarówki musi mieć ukończone 21 lat. Zlikwidowanych zostało wiele szkół zawodowych, które kształciły na przykład na kierunkach kierowca – mechanik. A wyszkolenie nowego kierowcy to koszt w granicach 15 tysięcy złotych i też nie wiadomo, na jakiego człowieka się trafi. Nie każda firma jest w stanie wyłożyć tyle pieniędzy na nowego pracownika.

Właścicieli firm transportowych dziwi, że mimo iż Polska jest w Unii Europejskiej, to musi z Rosją indywidualnie negocjować zezwolenia na wwóz towarów. To także niemały problem.

Zobacz także. Auta drożeją od nowego rokuPrzewoźnicy starają się radzić sobie z niełatwą, choć polepszającą się jednak sytuacją na rynku, m.in. poprzez wymianę flot na bardziej nowoczesne samochody. Zdaniem prezesa SPP, nasi przewoźnicy pozbywają się starego taboru i – głównie poprzez leasing – kupują nowy. – Po pierwsze, zużycie paliwa w nowoczesnych pojazdach jest niższe – mówi. Po drugie, spełniają one surowe wymagania norm emisji spalin. A dzięki temu opłaty za przejazdy zagraniczne są niższe.

Z danych Związku Polskiego Leasingu wynika, że segment pojazdów ciężarowych osiągnął w minionym roku lepsze wyniki niż w roku 2009. W pierwszym kwartale 2010 r. zanotował wzrost o 3,3 proc., w drugim – o 22,1 proc., natomiast w trzecim – o 34,2 proc. Zdaniem ekspertów z ZPL, to efekt m.in. odbicia na rynku przewozów i poprawiającej się kondycji finansowej firm transportowych.

Przewoźnicy chcieliby, żeby w 2011 r. była większa integracja w Europie i zniknęły takie bariery, jak np. wizy z państwami nienależącymi do Unii Europejskiej.

– I oczywiście chcemy jak najszybszego wprowadzenia w Polsce euro – dodaje Adam Byglewski.

Opinia:

Jan Powichrowski, dyrektor biura Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia: Na razie wielką niewiadomą jest transport na Wschód. Nie ma porozumienia z Rosją co do liczby zezwoleń na wwożenie przez polski transport towarów spoza naszego kraju. Druga sprawa to elektroniczny system poboru opłat, który od 1 lipca zastąpi dotychczasowe winiety. Z pierwszych prognoz, które nam rysuje Ministerstwo Infrastruktury, to wygląda dramatycznie. Nie będzie dobrze, bo nie da się wyższych opłat w całości przenieść na odbiorców. Z drugiej jednak strony są już pierwsze oznaki wychodzenia z kryzysu. 2010 rok pokazywał, że zaczynamy odbijać się od dna.