Przemysł jachtowy, maszynowy i drzewny motorami rozwoju

Na pewno do dalszego rozwoju jest nam potrzebna promocja i przydadzą się fundusze europejskie, choćby na ten właśnie cel. Świetnie sprawdza się też partnerstwo w ramach klastrów. I jeszcze do tego niezbędne jest pełne wykorzystanie potencjału naszych uczelni - wyliczał Henryk Owsiejew, przewodniczący rady nadzorczej suwalskiej spółki Malow podczas konferencji Motory wzrostu gospodarczego Podlasia, zorganizowanej w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym przez Izbę Przemysłowo-Handlową w Białymstoku.

Prezentowała ona trzy potężne branże przemysłowe regionu: przemysł maszynowy, drzewny i jachtowy.

Ten ostatni, choć jest naszą bardzo innowacyjną i liczącą się w kraju specjalizacją, jest słabo znany w powszechnym odbiorze. Tymczasem na siedem największych stoczni jachtowych w Polsce, dwie są w Augustowie (Balt-Yach i Ślepsk) i jedna w Olecku, w woj. warmińsko-mazurskim (Delphia Yachts). Pozostałe cztery to dwie w Gdańsku i dwie stocznie w Ostródzie.

Sebastian Nietupski z Polskiej Izby Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych mówiąc o tym podkreślał, że to niezwykle rozwojowa i zauważana już w świecie polska specjalizacja. Że powstają w niej imponujące jednostki bardzo wysokiej klasy - katamarany żaglowe i motorowe, super jachty warte w wersji podstawowej kilka milionów euro.
- Gdyby to porównać do samochodów, to w Polsce są zarówno fiaty, jak i rolls royce czy mercedesy - opisywał obrazowo Sebastian Nietupski. - To polski design, polskie wykonanie, polskie innowacje. W  Sopocie można oglądać taksówkę wodną zrobioną w Gdańsku, która jest jednym z pierwszych modeli katamarana zasilanego panelami słonecznymi. To polski patent. 18 godzin pływania na baterii. Ale bardzo ładne jachty robi też np. białostocka Sedna Yachts, która sprzedaje łodzie w Polsce i Niemczech, a PIPJiSW jest po to, aby ta sprzedaż rozlewała się dalej.

Zobacz także: Motory wzrostu gospodarczego Podlasia

Bardzo interesująco o trendach w swojej branży mówił Henryk Owsiejew. - Kiedyś meble metalowe to był obciach - wspominał początki Malowa, dziś lidera tej produkcji w Europie. - A teraz nowoczesne pod względem technicznym i pod względem wzornictwa stoją wszędzie: w biurach, mieszkaniach, hotelach.

Henryk Owsiejew dzień przed konferencją wrócił z Francji, gdzie rozmawiał z tamtejszymi upadającymi firmami, które nie wytrzymują tamtejszych kosztów i chcą się sprzedać w ręce polskiego potentata. Podobnie dzieje się z firmami szwedzkimi.
- Warto wykorzystać te tendencje - mówił właściciel suwalskiego przedsiębiorstwa, które stawia już czwarty zakład w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej i nadal ma oddział w Charkowie na Ukrainie.
- Lata temu drewniane budownictwo szkieletowe zdobyło bardzo złą opinię, bo masowo w Polsce, w tym wokół Białegostoku, stawiano kompletnie po amatorsku tzw. kanadyjki - przypominał z kolei raczkowanie swojej gałęzi budownictwa Jan Mikołuszko, przewodniczący rady nadzorczej bielskiego Unibepu. - Branża odrodziła się w Bielsku Podlaskim od zera w postaci budownictwa szkieletowego prefabrykowanego.
Przypomnijmy, że Unibep składa w Norwegii modułowe domy jak z klocków lego i nie są to obiekty o prostej, blokowej architekturze. Z kolei Danwood robi gotowe domki jednorodzinne na rynek niemiecki i tam też jakością udowadnia, że to budownictwo godne wymagań Europejczyka.

Wspominając o sprawach, do których trzeba się dostosować wchodząc na tak wymagające rynki, Jan Mikołuszko zwrócił uwagę nie tylko na wymogi formalne czy bhp, ale także na stawki. - W Norwegii, dostosowując się do ich wynagrodzeń, płacimy teraz swoim fachowcom 85 zł za godzinę. Wracają z prezesowskimi wypłatami - mówił założyciel Unibepu z satysfakcją.