Według relacji poszkodowanego. prof. Jerzego Kochanowskiego, do zdarzenia doszło w tramwaju w pobliżu Powązek. Jeden z pasażerów zażądał od niego, aby nie rozmawiali w języku niemieckim. Profesor odpowiedział, że musi rozmawiać w tym języku, bo jego kolega jest Niemcem. Wtedy otrzymał uderzenie głową. Jak relacjonuje, zaczął krwawić. Jego kolega nie został zaatakowany.
- Przyszedł w końcu motorniczy i powiedział, że mamy się bić na zewnątrz. Powiedziałem, że się nie biję, jestem atakowany. Co nie wzbudziło żadnej reakcji. To było haniebne. Poprosiłem o wezwanie policji, ale okazało się że to też niemożliwe - mówi profesor.
TVN24/x-news
Profesor UW Jerzy Kochanowski pobity w tramwaju, bo... mówił po niemiecku
W czwartek po południu w jednym z warszawskich tramwajów w okolicy Cmentarza Powązkowskiego pobito profesora Uniwersytetu Warszawskiego Jerzego Kochanowskiego. Współpasażerowi naukowca nie spodobało się, że ten prowadził rozmowę w języku niemieckim. – Zalałem się krwią, skończyło się na paru szwach. Sprawę zgłosiłem na policję – mówi Kochanowski.
Sprawę pobicia naukowca nagłośniła studentka Instytutu Historycznego, której Kochanowski jest promotorem. „Wczoraj w tramwaju nr 22, pobito mojego promotora profesora Jerzego Kochanowskiego, bo wraz ze swoim znajomym profesorem uniwersytetu w Jenie rozmawiał po niemiecku. Nie spodobało się to jadącemu z nimi pasażerowi.” – napisała na swoim profilu na Facebooku Katarzyna Czajka, studentka i reasercherka „Polityki”. Jak relacjonowała, po tym, jak historyk zapytał „Dlaczego mam nie mówić po niemiecku?”, został uderzony w twarz przez pasażera. „Człowiek słyszy i nie wierzy. Jak to jest w ogóle możliwe. Ale jest. Tak po prostu. Ludzie czują, że oto nadszedł ich czas. Czas, kiedy czynem patriotycznym staje się pobicie profesora.” – czytamy w poście studentki.
Informację potwierdził sam poszkodowany w rozmowie z „Polityką”. Jak relacjonował, w czwartek późnym południem jechał tramwajem wraz z odwiedzającym go kolegą z Uniwersytetu w Jenie. – Prosił mnie, bym oprowadził go po cmentarzu żydowskim i katolickim, wracaliśmy z tego spaceru – wyjaśnia historyk. prof. Kochanowski. Po tym, jak zaczęli rozmowę w języku niemieckim, uwagę zwróciło im dwóch współpasażerów. Jak powiedział naukowiec, wyglądali „menelsko”.
Nie byli pijani, choć na pewno podpici, jeden z nich powiedział, byśmy nie rozmawiali po niemiecku. Odpowiedziałem, że nie mam zamiaru. Wtedy mężczyzna wstał i uderzył mnie głową w twarz – relacjonował profesor, którego bardziej niż zajście zszokowała reakcja motorniczego. – Powiedział, że jeśli chcemy się bić, to mamy wysiąść z tramwaju. Wyjaśniłem, że nie bijemy się, tylko to ja zostałem pobity – mówi Kochanowski, według którego motorniczy na prośbę o zawiadomienie policji, odpowiedział mu, że ma nieczynne radio.
Sprawą zajmuje się stołeczna policja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?