Wiadomo już, że rząd nie ogłosi na terenie woj. podlaskiego stanu klęski żywiołowej (sejmowa komisja rolnictwa była przeciwna). O wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na terenach, gdzie stwierdzono ASF, wystąpił w minionym roku (na prośbę rolników) wojewoda podlaski.
- Przez cały czas mówi się, że w związku z ASF ceny trzody są niskie w całym kraju - zauważa Bożena Jelska-Jaroś, prezes Podlaskiego Związku Hodowców Trzody. - Ale u nas, zwłaszcza w czerwonej strefie, jest najgorzej. Mali rolnicy zaczynają rezygnować z produkcji, bo nie mają komu sprzedać świń.
Małym producentom trudno jest sprzedać trzodę
Jak tłumaczy, na terenie czterech powiatów dotkniętych ASF skup prowadzą tylko trzy podmioty, ale tylko jeden z nich odbiera trzodę od drobnych rolników. Punkty skupu zostały zamknięte. Funkcjonują tzw. punkty mobilne. Ale po kilka świń nikt przyjeżdżać nie chce.
- Ci ludzie nawet już nie zwracają uwagi na cenę, cieszą się, jeśli w ogóle uda im się sprzedać trzodę - mówi Bożena Jelska-Jaroś.
O ile więksi hodowcy otrzymują 5 zł/kg (za wbc plus VAT), to ci drobni producenci mogą liczyć na 3 zł za kg żywca.
- My jakoś sobie poradzimy, nawet przy tej cenie, bo kredyty mamy już prawie pospłacane - mówi Bożena Jelska-Jaroś. - Ale co z rolnikami, którzy wybudowali nowe chlewnie i dopiero zaczynają je spłacać.
Według Andrzeja Brzozowskiego, dużego producenta trzody chlewnej (jego trzy Gospodarstwa gospodarstwa leżą w żółtej strefie), teraz bardzo ważne jest to, żeby w końcu zwiększyć tempo odstrzału dzików.
- Bo pomogłoby to wyeliminować ASF, a nam stworzyłoby większe możliwości zbytu - mówi. - Teraz większe zakłady, te które produkują na eksport, nie chcą kupować od nas trzody chlewnej. Skup prowadzony jest przede wszystkim przez małe zakłady.
W żółtej strefie drobni producenci za kilogram żywca otrzymują 3,5 zł, ci którzy mogą zaoferować duże partie towaru dobrej jakości, mogą liczyć na 4,20 zł/kg.
Jak tłumaczy, każde duże gospodarstwo stosuje się do zasad bioasekuracji. Dotychczas u świń stwierdzono tylko dwa przypadki ASF, ale wystąpiły one w małych gospodarstwach, w których dziki miały bezpośredni kontakt ze świniami.
Czekają na zmianę ustawy
Wszyscy producenci, i ci którzy myślą o zaprzestaniu produkcji, i ci, którzy z produkcji trzody nie zamierzają rezygnować, czekają niecierpliwie na zmianę ustawy. Zapis o rekopmensatach za rezygnację z produkcji trzody powinien pomóc i jednym, i drugim. Pierwsi otrzymaliby z tego tytułu rekompensaty, drudzy natomiast zyskaliby, gdyż na rynku znalazłoby się mniej żywca.
Poza tym w ustawie tej ma się znaleźć jeszcze kilka istotnych zapisów - m.in. to, że producenci spełniający wymogi bioasekuracji, którzy pomyślnie przejdą kontrole nie będą musieli (2-3 razy w ciągu roku) nie będą musieli wykonywać co dwa tygodnie badań. Teraz, żeby sprzedać świnie, wymagane są badania krwi, które mają wykluczyć ASF. Robione są na koszt państwa, a ich ważność wygasa po upływie dwóch tygodni.
- Natomiast rolników, którzy tych warunków nie spełnią, nadal będzie obowiązywał system badań - mówi Mirosław Czech, Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds. ochrony zwierząt.
Bożena Jelska-Jaroś tłumaczy, że badania są bardzo uciążliwe, a mali producenci często nie są w stanie sprzedać trzody w ciągu dwóch tygodni. Zanim znajdą kupca, badania są już nieważne i trzeba je powtarzać.
Zezwolenia już nie są potrzebne
Mirosław Czech podkreśla też, że realizowany jest odstrzał dzików. Od początku ubiegłego roku na terenie woj. podlaskiego odstrzelono 7,7 tys. dzików na terenie całego województwa. Natomiast na obszarze objętym ograniczeniami (od 30 marca do końca minionego roku) odstrzelono 6253 dzików. Od początku tego roku nie są potrzebne zezwolenia na polowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?