- Po godzinnej grze jestem już tak wypompowany, że pot płynie ze mnie litrami - śmieje się Łukasz. - Ale gdy schodzę z kortu, jestem bardzo szczęśliwy, bo mogłem rozładować całą energię.
Łukasz Brejnak jest przedstawicielem handlowym. Większość czasu spędza w pracy. Wolne chwile zaś poświęca kochającej żonie i 9-miesięcznemu dziecku. W squasha gra od ponad roku. A niedawno zrobił kurs instruktorski i jako jedyny w Białymstoku dostał rekomendację Polskiej Federacji Squasha.
Na squasha do Warszawy
A zaczęło się od przypadku.
- Przyszedłem na kort oddać bratu klucze - opowiada Łukasz. - Dał mi do ręki rakietę. Kilka razy odbiłem piłeczkę i bardzo mi się spodobało.
Zaczął jako samouk. Wkrótce jednak zrozumiał, że potrzebuje profesjonalnego trenera. W tym celu musiał często jeździć do Warszawy. W końcu sam został trenerem.
- Kosztowało mnie to wiele czasu i pieniędzy - mówi Łukasz. - Zrobiłem to, aby pomóc innym, nauczyć ich podstaw tego sportu. Żeby nie musieli w tym celu wyjeżdżać do Warszawy. Tak jak ja.
Z czym to się je?
Do gry potrzebna jest rakieta, przypominająca nieco tenisową i gumowa piłeczka wielkości ping-pongowej. No i oczywiście specjalny kort.
- Squash polega na tym, aby uderzyć piłeczką w przednią ścianę - opowiada Łukasz. - Oczywiście można odbijać ją od trzech pozostałych.
Zasad jest niewiele. Jest pole, z którego serwujemy. Na przeciwległej ścianie znajduje się pole wyznaczone dwiema poziomymi liniami, w które celujemy. Piłka po odbiciu od ściany ma upaść po drugiej stronie kortu. I to na początek wystarczy.
Sport dla każdego
- Każdy kto zechce zagrać, wejdzie na kort i to zrobi - mówi Brejnak. - Jeden lepiej, drugi gorzej, ale jest to sport dla każdego. Nie trzeba mieć specjalnych predyspozycji.
Choć z pewnością wymaga kondycji. Przed każdą grą należy się przygotować i dobrze rozgrzać wszystkie mięśnie.
- Sport jest szybki, zwrotny i łatwo o kontuzję - mówi Łukasz. - Podczas gry pracuje 95 procent mięśni. Następnego dnia budzę się z zakwasami, ale przynajmniej czuję, że żyję.
I dlatego właśnie jest to tak piękny sport. Zmęczyć się można już po piętnastu minutach. Po godzinie człowiek jest już wykończony.
- Grałem kiedyś w koszykówkę i muszę przyznać, że tam to zmęczenie było zupełnie inne - wspomina Brejnak. - Nie miałem z tego tyle satysfakcji, ani radości. A tutaj jest zupełnie inaczej. Mimo, że jestem wypompowany, to i tak chcę dalej grać.
Czy squash jest popularny?
Squash w naszym mieście staje się coraz popularniejszy. Na razie są tylko dwa dostępne korty: w Maniac-Gym i Colosseum.
- Niedługo mają zostać otwarte jeszcze dwa w Piotrze i Pawle, ale to i tak za mało, jak na zainteresowanie białostoczan - wyjaśnia Łukasz. - Jest tylu chętnych, że już teraz musiałem wykupić karnet na wrzesień.
Dlatego Łukasz nie zamierza spocząć na laurach. W najbliższej przyszłości zamierza zdobyć certyfikat Level 1 Europejskiej Federacji Squasha. Marzą mu się również własne korty.
- Mając cztery korty nie musiałbym pracować - śmieje się. - Niestety koszt jednego to około 200 tysięcy euro.
W Polsce kortów do squasha jest 450. W porównaniu do Pragi, gdzie jest ich 2000 nasz kraj wypada blado.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?