Od strony ronda nic nie wskazuje na to, że w drewnianym budynku, tuż przy głównej ulicy, cokolwiek się wydarzyło. Jednak od strony podwórza budynek wygląda zupełnie inaczej.
Tuż po 15.
Wypalona klatka schodowa, spalone mieszkanie na parterze i zapach spalenizny świadczy o tragedii, która dotknęła komunalny dom. Mieszkało w nim pięć rodzin. Na szczęście, nikt nie zginął, ale budynek - jak twierdzą robotnicy pomagający w wynoszeniu resztek ocalałego dobytku - nadaje się do rozbiórki.
Pożar wybuchł w czwartek, tuż po godzinie 15. Dym i pierwsze języki ognia zobaczyli sąsiedzi.
- Mąż wpadł do domu i krzyczy, że sąsiedzi się palą - opowiada Wiesława Falkowska. - Od nas nie było widać ognia. Paliło się z drugiej strony. Ale zaraz straż przyjechała i zaczęła gasić. Całą noc nie spaliśmy. Baliśmy się, że ogień może się odnowić.
Gdyby nie Felek
Chyba najbardziej ucierpiało mieszkanie, w którym wybuchł pożar. Spalona kuchnia, pokój, po telewizorze został tylko szklany ekran i ślady po roztopionym plastiku. Jedną z osób, która straciła swe mieszkanie jest Zofia Łuczaj. Mieszkała na parterze.
- Po południu robiłam obiad przy stole w kuchni - opowiada pani Zofia. - W pewnym momencie zobaczyłam przez okno, że sąsiad Felek jakoś dziwnie machnął ręką i pobiegł w stronę ulicy. To mnie zaskoczyło. Przecież Felek nigdy nie biegał. Wybiegłam i ja. Zobaczyłam, że całe mieszkanie Felka jest w płomieniach. Żeby Felek nie machnął ręką, to dalej tarłabym kartofle na kiszkę.
Mieszkanie pani Zofii było świeżo po remoncie. W czerwcu ma żenić się jej córka. Mieszkanie trzeba było wyremontować. Trzeba gdzieś przyjąć gości. Suche tynki i tapeta w gościnnym pokoju jeszcze do niedawna pachniały świeżością. Pachniały do czwartku, bo teraz cały budynek jest przesiąknięty wonią spalenizny.
- Meble nowe kupiłam, ale co z tego - pani Zofii wypada jedynie współczuć. - Zalane wodą napęczniały i nie wiadomo, czy coś z nich będzie.
Zwarcie przy liczniku
- Przyczyną pożaru było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej w okolicach licznika. W jednym z mieszkań na parterze - wyjasnia mł. bryg. Jan Szkoda, rzecznik prasowy bielskich strażaków. - Spłonęły klatka schodowa, kuchnia i częściowo mieszkanie na parterze wraz z wyposażeniem. Na pierwszym piętrze spłonęły korytarz, łazienka i w części dwa przylegające mieszkania. Została naruszona również konstrukcja dachowa i ściany szczytowe.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Brańsku już zaopiekował się rodzinami poszkodowanymi wskutek pożaru. Mieszkańcy natychmiast otrzymali mieszkania zastępcze. Dla jednej z rodzin nawet wynajęto lokum.
- Z zakwaterowaniem nie powinno być problemu - mówi Anna Laskowska, kierownik MOPS w Brańsku. - Jedna z osób, ale nie poszkodowanych wskutek pożaru, zwracała się z prośbą o skierowanie jej do domu pomocy społecznej. Zostanie ona tam skierowana, a jej mieszkanie otrzyma jedna z poszkodowanych rodzin. Inni również otrzymają mieszkania. Na razie otrzymali najpilniejszą pomoc, czyli mieszkania zastępcze i pieniądze. Na pewno nie zostawimy tych rodzin bez pomocy - zapewnia kierownik Laskowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?