Poproszę książkę skarg i zażaleń

Na wieść o tym, że nie będzie więcej książek, jako klient telekomunikacji i niedoszły posiadacz nowego spisu telefonów, w pierwszej chwili poczułem się oszukany. Ale chwilę później zadałem sobie pytanie: Kto jest winien? Zdaniem telekomunikacji, zawinili sami klienci. Winy TP SA oczywiście w całym tym zamieszaniu nie ma - firma ta dba o klienta, nie żal jej wydawać na niego pieniędzy. W samym Białymstoku buduje mu piękny, nowy gmach, w którym będzie dobrze obsługiwany. Ceny też ma niewysokie, w porównaniu z tymi w Europie Zachodniej. Tak, telekomunikacja jest usprawiedliwiona - liczyła przecież, a liczby nie kłamią: zgodnie z sondażami książkę powinno odbierać 60 na 100 jej abonentów. Cóż jednak poradzić na to, że na Podlasiu lud jest taki zachłanny. Kiedy dają coś za darmo, to od razu każdy chce mieć. Właśnie tak, sami jesteśmy sobie winni... A gdyby telekomunikacja była jednak winna. Chciałem się komuś poskarżyć... Tylko gdzie można się poskarżyć na telekomunikację. Jako pierwsze przychodzi do głowy Ministerstwo Łączności. Tylko że Ministerstwo Łączności już nie istnieje, wchłonęło je nowe Ministerstwo Infrastruktury. Tam jednak trudno liczyć na pomoc. W biurze prasowym pracownicy radzą, żeby sprawą zainteresować Pocztę Polską. Dlaczego akurat pocztę? Przecież Poczta Polska i Telekomunikacja Polska już dawno są niezależnymi firmami. Kto jak kto, ale pracownik ministerstwa powinien o tym wiedzieć. Pada kolejna dobra rada - proszę zadzwonić do dawnego, nieistniejącego już Ministerstwa Łączności. Tam okazuje się, że dawne ministerstwo nic o książkach nie wie, a rzecznika nie ma, bo już nie jest ministerstwem. Ale poskarżyć się na telekomunikację można w Ministerstwie Skarbu Państwa. Co mi zostaje. Zgrzytać zębami i żółć przelewać na papier. Albo, co coraz częściej przychodzi mi do głowy, po raz ostatni odwiedzić biuro telekomunikacji i podziękować za wieloletnią, nie zawsze miłą współpracę.