MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pobili go koledzy

Julita Januszkiewicz
To właśnie tutaj, w łapskim Mechaniaku, tydzień temu koledzy pobili 20-letniego Marcina
To właśnie tutaj, w łapskim Mechaniaku, tydzień temu koledzy pobili 20-letniego Marcina Fot. Julia Januszkiewicz
Marcin został pobity na terenie szkoły przez swoich kolegów. Najprawdopodobniej ma złamaną rękę.

W kąciku oka widoczne sińce.Na plecach też zauważa się ślady pobicia. - Najpierw lało mnie trzech, potem jeden stanął na czatach, a dwaj pozostali kopali dalej - opowiada 20-letni uczeń.

Do zdarzenia doszło tydzień temu w poniedziałek, w budynku Mechaniaka przy ulicy Nowej.

Koledzy? To sprawcy!

Był kwadrans po godzinie dziewiątej. - Zadzwonił dzwonek na lekcję. Akurat mieliśmy mieć próbną maturę z języka angielskiego. Przy wejściu do budynku przy ulicy Nowej podeszło do mnie trzech chłopaków. Jeden z nich zażądał, żebym dał mu sto złotych - opowiada dwudziestoletni Marcin, uczeń ZSM.

Słowo "koledzy" z emocji nie może przejść mu przez gardło. Cały czas mówi o nich sprawcy.

Pobili swoi

Chłopak nie chciał dać pieniędzy. Po odmowie wypadki potoczyły się jak w filmie kryminalnym. Chuligani rzucili się na chłopaka. Nie udawali, od razu zaczęło się bicie "na poważnie". - Okładali mnie pięściami po twarzy, po plecach - opowiada dalej Marcin. - Wywrócili mnie na podłogę i kopali po całym ciele - opowiada. - Na początku trzech mnie lało. Po chwili jeden z nich się odłączył. Stanął na czatach, pilnował czy nikt z nauczycieli się nie zbliża.

Ręka w gipsie

Gdy sprawcy, jak relacjonuje dalej Marcin, spostrzegli z daleka, że zbliża się nauczyciel, skończyli bijatykę. Wystraszony i pobity Marcin uciekł ze szkoły. Poszedł zgłosić pobicie do dyrektorkki, której gabinet mieści się w budynku głównym szkoły przy ulicy Sikorskiego.

Opowiedział o wszystkim dyrektorce i pani pedagog. Zawiadomiono policję i pogotowie. Pobity chłopak przebywał kilka dni w łapskim szpitalu, na oddziale chirurgii.

Sam poszkodowany mówi, że ma złamaną rękę (ma opatrunek gipsowy) i poobijane plecy. Lekarz, który zajmował się Marcinem, nie chciał nam udzielić informacji o stanie zdrowia chłopaka. Zasłonił się tajemnicą lekarską.

Pójdą do więzienia?

Bandyci zostali przesłuchani przez policję. - Przyznali się do pobicia - mówi starszy sierżant Tomasz Krupa z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. - Sprawę skierujemy do prokuratury. Sprawcom grozi do trzech lat więzienia.

- Sprawa nie została skierowana do sądów dwudziestoczterogodzinnych, bo są jeszcze inne wątki zdarzenia. Będziemy przesłuchiwali innych świadków - mówi Jarosław Grycuk komendant łapskiej policji.
To nie był pierwszy raz

Marcin mówi, że to nie pierwsze takie zdarzenie w jego życiu.

- Ci sami "koledzy" dokuczali mi już wcześniej, w czasie wakacji w 2005 roku. Wtedy nie żądali pieniędzy - zaznacza Marcin.

Uznał, że nie było potrzeby opowiadania o tych zdarzeniach komukolwiek dorosłemu - W ciągu tego roku szkolnego nic się nie działo, było spokojnie - dodaje.

Regulaminowo na agresję

Danuta Bojczuk, dyrektor ZSM mówi, że szkoła na bieżąco przeciwdziała agresji i przemocy. Pokazuje nam statuty i załączniki do nich - Jest w nich między innymi zapisany program wychowawczy oraz szkolny program profilaktyczny. Regulamin szkoły mówi, jak ma się zachowywać uczeń i jakie kary mogą mu grozić za złamanie szkolnych zasad. Oprócz tego, obowiązują u nas przepisy BHP - wymienia.

Wyjaśnia dalej, że z młodzieżą pracują wychowawcy i pedagog. Łapski mechaniak wypadł też pozytywnie w czasie wizyt trójek Giertycha.

- Od wielu lat systematycznie prowadzimy w szkole zajęcia. Omawiamy na nich w jaki sposób rozwiązywać i przeciwdziałać problemowi agresji, jak zmniejszyć skalę przemocy. W tym roku opracowałam program profilaktyczny: "Agresja wokół nas". I ten program realizowałam w klasach pierwszych. Są to zajęcia warsztatowe - mówi pedagog szkolny, Grażyna Samson.

Wszystkiemu winna matura?

Pani pedagog uważa, że przyczyną pobicia Marcina mógł być stres i strach przed zbliżającym się końcem roku szkolnego, a przede wszystkim przed maturą. Grażyna Samson przekonuje, że każdy uczeń, który stanie się ofiarą przemocy, bez problemu znajdzie pomoc wśród nauczycieli. Dyrekcja i pani pedagog przyznają, że z klasą maturalną, do której uczęszczają Marcin i jego oprawcy, nigdy nie było problemów.

Spokojni aż strach

- Ci chłopcy tyle lat u nas się uczyli i nigdy nie brali udziału w żadnych bójkach. A na terenie szkoły do nikogo nie zaklęli. Nie było żadnych przejawów agresywnych zachowań ze strony tych osób - wyjaśnia pedagog.

To samo twierdzą przyszli technicy. - To byli spokojni chłopcy, i ten pobity i tamci trzej - mówi dziewczyna.

O losie uczniów przesądzi rada pedagogiczna. Będzie obradować po świętach - Prawdopodobnie zostaną oni wykreśleni z listy uczniów.

Danuta Bojczuk, dyrektor ZSM w Łapach

Chłopcy tak załatwiają swoje sprawy...

Nikt nie pochwala tej sytuacji. Ale jak to uczniowie, szczególnie chłopcy - trudno oczekiwać od nich, że będą stanowczo przeciwdziałać. Po prostu wysłuchają, powiedzą, że to źle. Ale to wcale nie oznacza, że nigdy w życiu czegoś takiego nie zrobią. Kiedyś jeden z naszych uczniów zorganizował napad na innego. Też był w klasie maturalnej. Został wyrzucony ze szkoły. Nie powiem, że czasami nie zdarzają się u nas drobne bójki, czy przepychanki. Ale nie dochodzi do takich sytuacji jak ta. Chłopcy czasami nie potrafią inaczej rozwiązywać problemów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny