Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Perypetie z BKM. Może nie umie skręcać w lewo

Janka Werpachowska [email protected]
Często bywa, że usługa świadczona przez Białostocką Komunikację Miejską nie jest ani solidna, ani uczciwa.
Często bywa, że usługa świadczona przez Białostocką Komunikację Miejską nie jest ani solidna, ani uczciwa. Archiwum
Nie mam szczęścia do podróżowania po Białymstoku autobusami miejskimi.

Nie chodzi o to, żebym miała jakieś szczególne wymagania. Nie oczekuję od zbiorowej komunikacji miejskiej, że jej zarządcy zapewnią mi komfortowe warunki, które niewątpliwie osłodziłyby piętnastominutową jazdę do pracy albo powrót z tej pracy do domu, z obiema rękoma obciążonymi torbami z zakupami. Chciałabym tylko być za swoje wcale niemałe pieniądze obsłużona solidnie i uczciwie. A tymczasem zbyt często bywa zupełnie odwrotnie - to znaczy: usługa świadczona przez Białostocką Komunikację Miejską nie jest ani solidna, ani uczciwa.

Na dowód przytoczę dwa przykłady. Zapewne byłoby ich więcej, ale z miejskiej komunikacji korzystam tylko wtedy, kiedy już z powodu mrozu i śniegu rezygnuję z roweru.
Zimą - ale na początku roku 2012 - wracałam wieczorem po pracy do domu autobusem nr 15. Był osiemnastostopniowy mróz. Kierowca jechał ulicą Branickiego w kierunku Baranowickiej dość szybko - może miał spóźnienie. Przy moim przystanku nawet nie przyhamował, nie mówiąc o zatrzymaniu się. Na zgłoszone przeze mnie pretensje i prośbę, żeby umożliwił mi wyjście z autobusu tuż za przystankiem, odpowiedział - bardzo niegrzecznie - że nie może zatrzymywać się pomiędzy wyznaczonymi zatoczkami. Tym sposobem zafundował mi marsz przez tzw. wygwizdowo, czyli niezabudowany teren przy Branickiego na dystansie jednego przystanku autobusowego. W mróz i pod wiatr.

Drugi przykład pochodzi z ostatniego czwartku. Po godzinie 16 wsiadłam na ulicy Malmeda do "siódemki", na której tablicy świetlnej była informacja, że jedzie przez ulicę Miłosza, koło Atrium Biała. Ucieszyłam się, bo deszcz lał niemiłosiernie, a z Miłosza do domu mam bliziutko. Elektroniczne tablice w autobusie potwierdzały informację, że jadę "siódemką", która skręca w Miłosza. Niestety, pan kierowca olał ten fakt i pojechał sobie prosto po Mickiewicza. Może nie umie skręcać w lewo? Niektórzy kierowcy podobno tak mają.

Kiedy powiedziałam, wysiadając na przystanku przy Zwierzynieckiej, że chyba się pomylił, usłyszałam: Pani mnie nie będzie mówić, jak mam jeździć!

W naszych autobusach wiszą tabliczki informujące, że eleganckie ubrania kierowców zostały sfinansowane z funduszy europejskich. Piękne stroje nie ukryją chamstwa, niestety. Może te fundusze lepiej było przeznaczyć na kurs dobrego wychowania.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny