Gdy pierwszy raz znalazłam się w Białymstoku byłam przerażona wyglądem dworca - opowiada rzeźbiarka Barbara Hobot. - Na szczęście moje wątpliwości, co do wizerunku miasta rozwiało przepiękne centrum.
Na co dzień mieszka w Kanadzie. Do Białegostoku, razem z czterema innymi artystkami, przyjechała w lipcu. Dziewczyny pochodzą z różnych stron świata. Goszczą w naszym mieście na zaproszenie Podlaskiego Stowarzyszenia Axis Mundi. Chcą poznać białostocką kulturę oraz dowiedzieć się jak najwięcej o białostoczanach.
- Doświadczenia, które zdobywamy tutaj każdego dnia wykorzystujemy w swoich nowatorskich dziełach - wyjaśnia Karolina Gnatowski z Chicago.
Większość dziewczyn, które zdecydowały się na przyjazd do Białegostoku ma polskie korzenie.
- Moja babcia była Polką i dlatego chciałam tu przyjechać - mówi Tania Love, która mieszka w Kanadzie.
Artystki przyjechały do Polski także po to, by promować swoją sztukę. Dzięki niej chcą nawiązywać kontakty z młodymi białostoczanami. - Nasza pracownia przy Węglowej jest otwarta dla ludzi - zaprasza Tania Love. W swoich pracach porusza temat ekologii. Często przez jej pryzmat ocenia miejsca, w których bywa. Performerka na co dzień wystawia swoje prace w Toronto.
Na początku artystkom trudno było się odnaleźć w Białymstoku. Tylko dwie z nich potrafią mówić po polsku, dlatego wszędzie chodziły wspólnie. Później postanowiły się rozdzielić i zaryzykować samotne wędrówki po Białymstoku.
- Codziennie zachwycam się jego architekturą. Interesuję mnie szczególnie centrum, które nadaje niepowtarzalny klimat miastu - mówi Nora Adwan. Mieszka w Niemczech, ma palestyńskie korzenie.
- Chyba nigdzie nie widziałam, żeby drewniane domy znajdywały się nie opodal centrum. Zadziwia też to, że ludzie ciągle w nich mieszkają. To niespotykane - dodaje Barbara Hobot.
W wolnych chwilach performerki podróżują także po Podlasiu. Poznały już m. in Tykocin i Supraśl. - Podlaskie miasta są pełne zabytków religijnych - zauważa Anne Polashenski z Nowego Jorku. - Ludzie też częściej niż w Ameryce wspominają o tradycji i kulturze. Szanują te wartości i nie pozwalają, by o nich zapomniano zbyt szybko.
Ale nie tylko zabytki przykuwają uwagę artystek. Interesują ich reakcje i zachowania białostoczan.
- Każdy z moich znajomych w Stanach ma co najmniej jeden tatuaż na ciele, a w Białymstoku nie zauważyłam ich u nikogo - dziwi się Anne. Od dawna jest fanką takich ozdób.
- Wydaje mi się też, że białostoczanie wciąż hołdują modzie lat 80. - dodaje artystka z Nowego Jorku. - Nie tylko osoby starsze, ale i młodzież. Dodatkowo jest to ten zły okres lat 80., w którym moda nie zachwycała.
Performerki, zwłaszcza te zza Oceanu, dziwią też niektóre sytuacje.
- W autobusie pasażerowie stoją dość blisko siebie i nikt nie boi się kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem - mówi Karolina Gnatowski. - U nas to nie do pomyślenia. Ludzie unikają tego typu sytuacji, starają się usiąść jak najdalej od drugiej, nieznanej osoby. Podobnie jest z kontaktem wzrokowym, od którego Amerykanie najczęściej po prostu uciekają.
Zdarza się, że artystki spacerują po mieście szukając kompana do rozmowy. - Osoby, które poznałam wydawały się melancholijne, bardzo często smutne - ocenia Tania Love.
Spostrzeżenia Kanadyjki potwierdzają inne artystki.
- Białostoczanom brakuje ekspresji i energii - uważa Anne. - W ich rozmowach, powitaniach i pożegnaniach nie ma uśmiechu. To tak, jakby drugi człowiek nic ich nie obchodził, a to przecież zupełnie mija się z prawdą.
Oprócz braku ekspresji i potrzeby wyrażania swoich emocji, zachowanie białostoczan odpowiada innym stereotypowym cechom Polaków.
- Są szczerzy, nie silą się na niepotrzebne komplementy i umizgi w stosunku do drugiego człowieka - twierdzi Karolina, która najwięcej czasu z artystek poświęca na rozmowę z białostoczanami.
Zresztą w jej pracy zobaczymy odniesienia do słów i języka. Obecnie pracuje nad stworzeniem ogromnej podobizny języka o biało-czerwonym kolorze.
- Polacy to świetni rozmówcy, którzy naprawdę interesują się sztuką. Właśnie tego najbardziej mi brakuje w Amerykanach - dodaje.
W Białymstoku zostaną do końca sierpnia. Ale wcześniej, bo 28 sierpnia o godzinie 17 w Magazynie nr 10 przy ulicy Węglowej, odbędzie się wernisaż ich prac inspirowanych pobytem w Białymstoku.
- Po powrocie do Ameryki pewnie przez długi czas będę oceniać Chicago przez pryzmat Białegostoku - mówi Karolina Gnatowski. - Czyli, tak samo jak robiłam na początku przyjazdu do Polski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?