Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Performerki z Węglowej. Cztery artystki z całego świata w Białymstoku.

Anna Mikiciuk [email protected] tel. 85 748 95 11
Białostoczanie w porównaniu do mieszkańców Chicago i innych amerykańskich metropolii są bardzo szczerymi rozmówcami – twierdzi Karolina Gnatowski, artystka z Chicago. – Na pytanie: Co u ciebie ?, zazwyczaj nie odpowiadają tylko: dobrze. Mówią, co leży im na sercu, nawet jeśli nie jest to pozytywna wiadomość. Na zdjęciu (od lewej) : Karolina Gnatowski ze Stanów Zjednoczonych, Nora Adwan z Niemiec, Tania Love z Kanady i Barbara Hobot z Kanady.
Białostoczanie w porównaniu do mieszkańców Chicago i innych amerykańskich metropolii są bardzo szczerymi rozmówcami – twierdzi Karolina Gnatowski, artystka z Chicago. – Na pytanie: Co u ciebie ?, zazwyczaj nie odpowiadają tylko: dobrze. Mówią, co leży im na sercu, nawet jeśli nie jest to pozytywna wiadomość. Na zdjęciu (od lewej) : Karolina Gnatowski ze Stanów Zjednoczonych, Nora Adwan z Niemiec, Tania Love z Kanady i Barbara Hobot z Kanady.
Od miesiąca urzędują w dawnym magazynie wojskowym. Organizują spotkania z białostocznami, na których opowiadają o swojej sztuce.

Gdy pierwszy raz znalazłam się w Białymstoku byłam przerażona wyglądem dworca - opowiada rzeźbiarka Barbara Hobot. - Na szczęście moje wątpliwości, co do wizerunku miasta rozwiało przepiękne centrum.

Na co dzień mieszka w Kanadzie. Do Białegostoku, razem z czterema innymi artystkami, przyjechała w lipcu. Dziewczyny pochodzą z różnych stron świata. Goszczą w naszym mieście na zaproszenie Podlaskiego Stowarzyszenia Axis Mundi. Chcą poznać białostocką kulturę oraz dowiedzieć się jak najwięcej o białostoczanach.

- Doświadczenia, które zdobywamy tutaj każdego dnia wykorzystujemy w swoich nowatorskich dziełach - wyjaśnia Karolina Gnatowski z Chicago.

Większość dziewczyn, które zdecydowały się na przyjazd do Białegostoku ma polskie korzenie.

- Moja babcia była Polką i dlatego chciałam tu przyjechać - mówi Tania Love, która mieszka w Kanadzie.

Artystki przyjechały do Polski także po to, by promować swoją sztukę. Dzięki niej chcą nawiązywać kontakty z młodymi białostoczanami. - Nasza pracownia przy Węglowej jest otwarta dla ludzi - zaprasza Tania Love. W swoich pracach porusza temat ekologii. Często przez jej pryzmat ocenia miejsca, w których bywa. Performerka na co dzień wystawia swoje prace w Toronto.

Na początku artystkom trudno było się odnaleźć w Białymstoku. Tylko dwie z nich potrafią mówić po polsku, dlatego wszędzie chodziły wspólnie. Później postanowiły się rozdzielić i zaryzykować samotne wędrówki po Białymstoku.

- Codziennie zachwycam się jego architekturą. Interesuję mnie szczególnie centrum, które nadaje niepowtarzalny klimat miastu - mówi Nora Adwan. Mieszka w Niemczech, ma palestyńskie korzenie.

- Chyba nigdzie nie widziałam, żeby drewniane domy znajdywały się nie opodal centrum. Zadziwia też to, że ludzie ciągle w nich mieszkają. To niespotykane - dodaje Barbara Hobot.

W wolnych chwilach performerki podróżują także po Podlasiu. Poznały już m. in Tykocin i Supraśl. - Podlaskie miasta są pełne zabytków religijnych - zauważa Anne Polashenski z Nowego Jorku. - Ludzie też częściej niż w Ameryce wspominają o tradycji i kulturze. Szanują te wartości i nie pozwalają, by o nich zapomniano zbyt szybko.

Ale nie tylko zabytki przykuwają uwagę artystek. Interesują ich reakcje i zachowania białostoczan.

- Każdy z moich znajomych w Stanach ma co najmniej jeden tatuaż na ciele, a w Białymstoku nie zauważyłam ich u nikogo - dziwi się Anne. Od dawna jest fanką takich ozdób.

- Wydaje mi się też, że białostoczanie wciąż hołdują modzie lat 80. - dodaje artystka z Nowego Jorku. - Nie tylko osoby starsze, ale i młodzież. Dodatkowo jest to ten zły okres lat 80., w którym moda nie zachwycała.

Performerki, zwłaszcza te zza Oceanu, dziwią też niektóre sytuacje.

- W autobusie pasażerowie stoją dość blisko siebie i nikt nie boi się kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem - mówi Karolina Gnatowski. - U nas to nie do pomyślenia. Ludzie unikają tego typu sytuacji, starają się usiąść jak najdalej od drugiej, nieznanej osoby. Podobnie jest z kontaktem wzrokowym, od którego Amerykanie najczęściej po prostu uciekają.

Zdarza się, że artystki spacerują po mieście szukając kompana do rozmowy. - Osoby, które poznałam wydawały się melancholijne, bardzo często smutne - ocenia Tania Love.
Spostrzeżenia Kanadyjki potwierdzają inne artystki.

- Białostoczanom brakuje ekspresji i energii - uważa Anne. - W ich rozmowach, powitaniach i pożegnaniach nie ma uśmiechu. To tak, jakby drugi człowiek nic ich nie obchodził, a to przecież zupełnie mija się z prawdą.

Oprócz braku ekspresji i potrzeby wyrażania swoich emocji, zachowanie białostoczan odpowiada innym stereotypowym cechom Polaków.

- Są szczerzy, nie silą się na niepotrzebne komplementy i umizgi w stosunku do drugiego człowieka - twierdzi Karolina, która najwięcej czasu z artystek poświęca na rozmowę z białostoczanami.

Zresztą w jej pracy zobaczymy odniesienia do słów i języka. Obecnie pracuje nad stworzeniem ogromnej podobizny języka o biało-czerwonym kolorze.

- Polacy to świetni rozmówcy, którzy naprawdę interesują się sztuką. Właśnie tego najbardziej mi brakuje w Amerykanach - dodaje.

W Białymstoku zostaną do końca sierpnia. Ale wcześniej, bo 28 sierpnia o godzinie 17 w Magazynie nr 10 przy ulicy Węglowej, odbędzie się wernisaż ich prac inspirowanych pobytem w Białymstoku.

- Po powrocie do Ameryki pewnie przez długi czas będę oceniać Chicago przez pryzmat Białegostoku - mówi Karolina Gnatowski. - Czyli, tak samo jak robiłam na początku przyjazdu do Polski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny