Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Józef jest łasy na kobiety. Żadna nie potrafi się mu oprzeć

Alicja Zielińska
Józef Oniszczuk i Anna. Są razem od trzech lat. Pokłócili się, rozstali, ale jak Józef zachorował, Anna wróciła. - Stęskniłam się za nim - mówi kobieta Józefa.
Józef Oniszczuk i Anna. Są razem od trzech lat. Pokłócili się, rozstali, ale jak Józef zachorował, Anna wróciła. - Stęskniłam się za nim - mówi kobieta Józefa. Fot. Bogusław F. Skok
We wsi szydzą ze mnie, że ja na kobiety całe życie łasy i jeszcze na starość sobie baby przyprowadzam. Ale bez kobiety ani rusz.

Ile ich miał? Żon trzy, bez ślubu żył z trzema, w długich związkach, a ile w ogóle było, to nie zliczy. Podobał się kobietom. Przed laty, jak napisał do biura matrymonialnego, to na jego ofertę odpowiedziało 80 kobiet i zjeździł pół Polski, żeby się z nimi spotkać.

Najdłużej żył z Olgą. 25 lat. Chociaż bez ślubu. Postawił jej pomnik. Postument w kształcie krzyża stoi w ogrodzie przed domem. Widać z ulicy. A na ścianie szczytowej niskiego domku - tygrys. Też się rzuca w oczy.

- Do mego charakteru pasuje - tłumaczy się Józef z tej tygrysiej ozdoby.

Z pomnikiem co innego. Oldze się należała pamięć. Sybiraczka, po przeżyciach, a i kobieta ładna. Co widać na zdjęciu - Anna, która mieszka z Józefem od trzech lat, przytakuje.

Józef Oniszczuk ma 87 lat. Mieszka w Skupowie, niewielkiej wsi w Puszczy Białowieskiej. Ale sławny jest z tego, że lubi kobiety. I nie kryje się z tym. O swoich romansach może opowiadać godzinami, nawet w telewizji występował kiedyś. Pamięć czasami mu już trochę zawodzi, ale Anna zaraz przypomni, bo wie o wszystkich jego kobietach i zazdrosna bynajmniej o Józefa nie jest.

Luba pierwsza była

Zaczyna od początku. Czyli od wojny. Kiedy Ruscy napadli na Polskę, Józef miał niecałe 18 lat. I dostał pierwszą robotę, na wojskowej budowie, przy amunicji. Zapisał się do komsomołu, wszyscy musieli. Weszli Niemcy i razem z innymi trafił do aresztu. Wpadł w popłoch, że wywiozą ich do Rzeszy. Ale łowczy z Puszczy Białowieskiej, Rychter się nazywał, dobry człowiek, znał go, wstawił się u gestapo.

Oniszczuk siedział w więzieniu tylko półtora tygodnia. Ale na roboty i tak go wywieźli. I tu właśnie, w Prusach Wschodnich, poznał Lubę. Była jego pierwszą kobietą. Jej zdjęcie do dzisiaj trzyma za ikoną. Kochali się bardzo. Myśleli o wspólnym życiu po wojnie. Ale jak Ruscy wyzwolili obóz i zesłańcy szli w etapie, to Luba zachorowała na tyfus i zmarła.

Oniszczuk wrócił z Niemiec, ojcowizna w ruinie, wszystko spalone. Umiał szyć. Jako krawiec trafił do wsi Kamień. Wyswatano go z Anastazją. Panna urodziwa nie była, ale bogata. To się liczyło, bo on dom zamierzał postawić, jakiś warsztat urządzić i zarabiać na życie.

Pobrali się, a tu z posagu nici wyszły. Teściowie nie dali tyle, co obiecali. Zezłościł się i rzucił żonę, chociaż w ciąży była. Dziecko po urodzeniu zmarło, więc wyrzutów sumienia nie czuł. Że ona niewinna? Ale on nie mógł przeboleć, że tak go oszukano. Ruskiego ducha, jak mówi, ma w sobie, że wet za wet, nie popuści. Dopiął swego, rozwiódł się.

Gienia, co wdową była

Tak, łapie wątek Józef, gdy Anna podpowiada. Gienia miała rocznego synka. Jej mąż był w UB, AK-owcy wykonali na nim wyrok śmierci. Nie zwracał na to uwagi. Ona dostała odszkodowanie, majętna była. Zamieszkali razem, przeżyli ze sobą 17 lat, urodziło się im czworo dzieci. Same córki, ale dopiero po narodzinach trzeciej wzięli ślub. Jednak małżeńskie szczęście nie było Józefowi pisane. Gienia zachorowała na raka i zmarła.

I znowu znalazł się na rozdrożu życiowym. Teraz znacznie gorszym, bo z gromadką dzieci. Pojechał do Nowej Rudy za robotą, bo w okolicy trudno było o pracę. Na kopalni wtedy wszystkich przyjmowali. Poznał rodzinę z Pszczyny i oni zarekomendowali mu pannę. Dorota jej było na imię. Dziesięć lat młodsza od niego, była baptystką, ale czemu nie, żeni się. I też został baptystą. Wzięli ślub cywilny. Rodzicom Doroty Józef jednak się nie przyznał, że jest rozwiedziony, tylko że wdowiec. To jednak nic, gorzej, jak teść Paweł Wilne, Ślązak, dowiedział się, że Józef służył w ruskim wojsku, a on wszak walczył z Ruskimi. Koniec, takiego zięcia nie mógł znieść.

Józef z Dorotą wytrzymał dwa i pół roku, kochali się, dzieci nie mieli, ale życia nie było, teść nastawał strasznie, by się rozeszli. I rozwód był.

Olga Sybiraczka

Były lata 60. Oniszczuk jeszcze na chodzie, a tu chałupa niewykończona, dzieci małe. Nie miał wyjścia, potrzebował gospodyni, matki dzieciom, ale i kobiety. Napisał do biura matrymonialnego. Dostał z 80 ofert. Najbardziej spodobała mu się Olga. Sybiraczka, jak o niej mówi. I przyjechała za nim spod Szczecina. Żyli ze sobą 25 lat, ale ślubu nie wzięli, bo ona nerwowa była i raz go słoikiem uderzyła. Ot, tak wprost wekiem w głowę, krwią się zalał. Pamięta jak dziś, wziął aparat fotograficzny i nawet sobie zdjęcie zrobił. Ale wybaczył jej, przeżyła swoje na tej Syberii. W lesie pracowała, gałąź ją uderzyła i na jedno ucho przez to niedosłyszała. Zmarła w 1997 roku. Z cukrzycy.

Teraz Niemka

Anna kręci głową, jeszcze nie koniec. Po Sybiraczce jeszcze Niemka była. I tu już historia jak z filmu. Pojechał Józef do rodziny Olgi w Gorzowie. Olga miała siostrę przyrodnią. Myślał, że może z nią się złączy, ale ona go nie chciała. Poszedł na dworzec, miał wracać do domu. Była godzina 22.27, na peronie siedziała starsza kobieta. Marzec, zimno było, zagadał do niej. Po mowie zorientował się, że Niemka. Ona nie zaprzeczyła. On powiedział, że w czasie wojny znał dobrą Niemkę. Ale szczegółów nie zdradził.

A było tak. W 1942 roku, jako czeladnik krawiectwa na robotach, został wywieziony do Guttstadt Zindlung. Tu Uniform Fabrik Antona Erdmana szył mundury dla niemieckich żołnierzy. Pracowały tam także Niemki. Jednej z nich, Annie Kuhl, 23-letni Józef wpadł w oko, ale za flirty z Polakami groziła śmierć, więc swoją sympatię okazywała tym, że codziennie w szufladzie zostawiała mu kanapkę. Kiedy był już wolny, postanowił ją odszukać. Ona jednak wyjechała do Szczecina, do swoich krewnych. Nie miał adresu, wrócił do Skupowa.

Niemka po latach

No i teraz ta Niemka na dworcu opowiada mu o swym trudnym życiu. Córka jej nie chciała, była w domu starców, nie mogła się tam odnaleźć, miała jechać do koleżanki, ale czy to dobre wyjście? On, powodowany odruchem litości, zaproponował, by przyjechała do niego. Zgodziła się, przyjechała. Pewnego razu pokazał jej stare zdjęcia. To przecież jestem ja - wykrzyknęła zdumiona. Z koleżanką Hildą, pamiętasz? Pamiętał, zresztą fotografia była podpisana na odwrocie: Anna i Hilda, Anna w jasnej bluzce z bukietem kwiatów. I tak się odnaleźli po 53 latach.
- Ona była najładniejsza - wspomina Józef. - Wzięli ją do szpitala. I już nie wróciła.

Anna z domu starców

I znowu został sam. Już myślał, pójdzie do domu starców. Złożył papiery, przeszedł badania, bo badają, jakie choroby kto ma i czy normalny jest. Został zakwalifikowany. Przyjechał do Jałówki, ale nie zdecydował się zostać. Za wcześnie na przytułek, uznał. Za to wypatrzył sobie tu kolejną kobietę. Też Anna miała na imię, jak Niemka. I zabrał do siebie. I tak są razem trzy lata. Anna ma 83 lata. Jak im się żyje? Dobrze, chociaż Anna trzy razy już go rzucała, gdy się przemówili. Ostatnio przez Bożym Narodzeniem. Ale bez kłótni się rozstali. Józef spisał nawet ugodę, którą Anna podyktowała. Ma w zeszycie zapisane. "Do 26 grudnia 2008 roku będzie przeżycia naszego trzy lata. Z powodu niezgody naszej rozchodzimy się. Sądzić się nie będziemy, rozliczyliśmy się po dobrej woli".

Ale jak Józef zachorował, Anna wróciła do Skupowa. Powiedziała, że tęskniła za nim, a on się przyznał, że cały czas myślał o niej.

I komu to zostawi?

Dobrze im się żyje. Ale czas swoje robi i Józef coraz poważniej myśli o przyszłości. Co z domem zrobić, z siedliskiem, komu przekazać. Z córkami nie ma kontaktu. Ot, tak wyszło - mówi. Nie był za dobrym ojcem. One mądre, kształcone, pewnie wstydzą się za te moje babskie skłonności - tłumaczy. - Umrę, to pogrzeb zrobią. Ale mnie przykro, że się nie interesują, a swój honor mam, prosić nie będę. Jeden zięć powiedział: niech tatuś zapisze jak chce - zastanawia się.

- Powiedzieli, że jego wezmą - Anna pokazuje na Józefa. - Ale mnie nie chcą, bo ja im obca, żadna rodzina. A on nie chce mnie zostawić. I o to też się rozchodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny