Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palace - pierwsze kino w Białymstoku

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
Przed wejściem do kina Apollo przy Sienkiewicza 22, 1916 rok.
Przed wejściem do kina Apollo przy Sienkiewicza 22, 1916 rok.
W Białymstoku w 1913 roku istniało już sześć, jak wówczas określano, elektro-teatrów. Pierwszym był Palace, urządzony w fabrycznym budynku braci Littererów przy Kilińskiego.

Wrzesień tego roku zrobił się nam filmowo-kinowy. Filmowy za sprawą kręconego w Tykocinie filmu o Tadeuszu Kantorze. Skądinąd to malownicze miasteczko nie pierwszy raz pojawi się na ekranach jako znakomita scenografia nie tylko w polskiej kinematografii. Kinowy wrzesień w Białymstoku to raczej marginalia sztuki kinowej, bo rzecz dotyczy kolejnej odsłony spektaklu rozgrywanego wokół dawnego kina Pokój. Tym razem idzie o chodnik. Swoją drogą to były takie czasy, gdy na nim stały tasiemcowe kolejki do kasy, a pomiędzy oczekującymi snuli się obywatele zwani konikami. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że byli to osobnicy sprzedający z zyskiem bilety, nabyte wcześniej.

Ale kinowy wrzesień to przede wszystkim Festiwal Polskich Filmów w Gdyni. Z doniesień prasowych bodaj najistotniejszą wiadomością jest to, że każdy kolejny rok to rekord frekwencyjny w polskich kinach.

No i mam kolejne historyczne skojarzenie, bo przecież już tak kiedyś było. Kino przeżywa obecnie swoją drugą , a może kolejną młodość. Ale ta pierwsza była wtedy, kiedy kino było naprawdę młode. Zaczęło się od iluzjonów. W Białymstoku w 1913 roku istniało już sześć, jak to wówczas określano, elektro - teatrów.

Najstarszy, to dużo powiedziane, bo założony na przełomie 1911 i 12 r. był Palace, urządzony w fabrycznym budynku braci Littererów, na tyłach pałacyku gościnnego przy Kilińskiego. Właścicielami Palace byli Chaim Gurwicz i Izrael Herman. To byli potentaci kinowi tamtej epoki w Białymstoku. Palace reklamowali używając argumentów bliższych ciału niż duchowym uniesieniom. Oznajmiali bowiem, że jest „w teatrze centralne wodne ogrzewanie i elektryczne oświetlenie”. Dodawali na koniec, że jest tu również „cudowna orkiestra muzyczna”.

Następny iluzjon był na Lipowej, vis a vis cerkwi. Nazywał się Cały Świat. I on był własnością Gurwicza i Hermana. Herman dodatkowo, w tym samym budynku, prowadził jeden z największych w mieście sklepów meblowych. Cały Świat właściciele reklamowali tym, że widz obejrzy tu „zawsze same najlepsze wojenne i sensacyjne filmy. Program zmieniany jest dwa razy w tygodniu w poniedziałki i czwartki”.

Kolejnym iluzjonem była Arkadia. Mieściła się w nieistniejącym już budynku przy też nieistniejącej ulicy Nadrzecznej. Dyrekcja swojego sukcesu upatrywała w zwabianiu przyjeżdżających do miasta. W związku z tym reklamowała się tak: „Uwaga przyjezdni. W centrum Białegostoku funkcjonuje pierwszej klasy elektro -teatr”. Zapewniano, że na zimę 1913 r. teatr jest specjalnie wyremontowany. Co do repertuaru, to „demonstruje się obrazy najlepszych firm; występują pierwszorzędni artyści”, o czym zapewniała „doświadczona dyrekcja”. Arkadia już w trakcie wojny przestała być kinem, pełniła rolę popularnej sali widowiskowej, w której chętnie występowały miejscowe i przyjezdne zespoły teatralne.

Ale kinową ulicą w Białymstoku była niepodzielnie Lipowa. Oprócz Całego Świata była Fantazja. Mieściła się w kamienicy przy Lipowej 19, która należała do znanego finansisty, dyrektora Miejskiego Towarzystwa Kredytowego, Judela Kaleckiego. Dyrekcja Fantazji zapewniała, że w ich iluzjonie „demonstruje się najnowsze, interesujące wojenne obrazy sprowadzane bezpośrednio z zagranicznych i rosyjskich filmowych wytwórni”. Odpowiadając na wyzwanie konkurencji z przeciwnej strony ulicy, czyli Całego Świta i w Fantazji „program obrazów zmienia się dwa razy w tygodniu w poniedziałki i czwartki”. No i też na Lipowej, w miejscu dawnego kina Pokój było kino Modern. To już niemalże multipleks. Trzy kina tuż obok siebie. I we wszystkich komplety widzów! Ostatni z białostockich iluzjonów - Apollo, powstał w 1913 r. i mieścił się w zachowanej po części kamienicy przy Sienkiewicza 22. Kino zajmowało pokaźną dobudówkę wzniesioną za frontowym budynkiem, a ta właśnie nie dotrwała do naszych czasów.

Apollo można śmiało uznać za króla białostockich kin. Funkcjonowało pod tą samą nazwą do 1939 r. Gdy rozpoczęła się pierwsza wojna światowa, to w kinowej geografii Białegostoku zaszły niewielkie zmiany. Przestała funkcjonować Arkadia. W Palace tylko w 1916 r.sporadycznie wyświetlano filmy, a budynek przemianowany przez okupantów na Deutsches Theater stał się salą teatralną i koncertową. Rzadko też wyświetlano filmy w Całym Świecie. Tu też zaszła zmiana lingwistyczna. Rosyjski Wies Mir zmieniony został na Ganze Welt.

W 1917 r. kinomanom zostało już tylko Apollo i Modern. Po odzyskaniu niepodległości pierwsze kinowe anonse w prasie zamieściło właśnie Modern. W kwietniu 1919 r. zapraszano na „największe arcydzieło kinematograficzne „Kajzer Wilhelm i prezydent Wilson”. Czynny był też Palace, ale w nim rozpoczęto działalność koncertową zapraszając na recital znanej śpiewaczki Janiny Szymulskiej.

Kilka tygodni później zaczęło reklamować się też Apollo. I właśnie z tym kinem związana jest pierwsza w wolnym Białymstoku filmowo-kryminalna historyjka. Była godzina 11 wieczorem 4 maja 1919 r. Po ostatnim niedzielnym seansie pracujący w Apollo młodzieniec Mejer Chajmowicz z paczką pełną filmowych rolek biegł ile miał tchu na dworzec kolejowy, aby nadać przesyłkę do Warszawy, tak żeby następnego dnia rano ze stolicy przysłano nowy repertuar. Na pustej o tej porze Lipowej został zatrzymany przez dwóch umundurowanych mężczyzn. Jeden z nich, z dystynkcjami porucznika, zażądał przepustki, bo wciąż obowiązywała w mieście godzina policyjna. Gdy ją otrzymał, to podarł ją na strzępy i polecił towarzyszącemu mu szeregowcowi, aby ten odebrał Chajmowiczowi paczkę z filmami. Chajmowicz zaczął się szarpać z napastnikiem, co widząc porucznik dobył bagnet i zamierzył się nim na chłopca. Ten zaczął wzywać pomocy. Zjawili się policjanci, na których widok żołnierze rzucili się do ucieczki.

Po krótkim pościgu ujęto szeregowca. Okazało się, że mundury to maskarada, a zatrzymany jest „jednym z 16 poszukiwanych” bandytów. Następnego dnia złapano fałszywego porucznika. Stwierdzono, że „naturalnie obaj napastnicy będą surowo ukarani za napad i za zbrodnicze uzyskanie mundurów wojskowych dla osłony sprawek złodziejskich”. Nie wspomniano natomiast, że to wieczorne zajście było prawdopodobnie jednym z pierwszych przejawów walki konkurentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny