Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otworzyła Bajkę

Agata Sawczenko
Ważna jest atmosfera - mówi Krystyna Gromek
Ważna jest atmosfera - mówi Krystyna Gromek Fot. Wojciech Oksztol
Do Białegostoku przyjechała z Olsztyna. Wiedziała jedno - musi pracować z dziećmi. A gdy nie przyjęto jej do żadnego przedszkola, postanowiła otworzyć własne.

Krystyna Gromek pedagogikę wczesnej edukacji skończyła w Olsztynie. Tam też znalazła pierwszą pracę - oczywiście jako wychowawczyni w przedszkolu.

- Jednak po roku postanowiliśmy z mężem przeprowadzić się do Białegostoku. Szukanie pracy trzeba było zacząć od początku - mówi Krystyna Gromek.

Jej mężowi poszczęściło się: znalazł pracę, o jaką mu chodziło. Gorzej było z panią Krystyną: miejsc pracy w przedszkolach, niestety, nie było.

Koniecznie w przedszkolu

- Popracowałam trochę w firmie zupełnie nie z mojej branży i już wiedziałam, że to zupełnie nie to - mówi Krystyna Gromek. - Przedszkole to moje życiowe powołanie. Jestem osobą ciepłą, otwartą, po prostu dobrym człowiekiem... Wiedziałam, że sprawdzę się i jako pracodawca, i jako dyrektor przedszkola - dodaje.

Dlatego postanowiła działać. Rozejrzała się po osiedlu, gdzie mieszkała. Okazało się, że na TBS-ach nie było wtedy żadnego przedszkola.

- A osiedle młode, rozwijające się. Dużo małych dzieci - mówi.

Zaryzykowała. Znalazła lokal - 120 mkw. Pożyczyła pieniądze od rodziny, bo jako osoba z niskimi dochodami nie miała szans na żaden kredyt.

- Musiałam mieć tyle pieniędzy, żeby wystarczyło na remont, najpotrzebniejsze wyposażenie, opłaty i wynagrodzenie dla pracowników. Przedszkole zaczęło działać od września, a o dotację z urzędu miasta mogłam się starać dopiero w styczniu. Z tymi dodatkowymi pieniędzmi jest o wiele łatwiej - przyznaje Gromek.

Wynajęła osiedlową "złotą rączkę" i zrobiła remont. Podzieliła pomieszczenie na kilka sal, wydzieliła łazienkę i małą kuchenkę. Pomalowała ściany w pastelowe kolory. Zrobiło się przytulnie.

Jeszcze tylko załatwienie formalności w wydziale edukacji Urzędu Miejskiego, sanepidzie, inspekcji pracy - i można było zaczynać.

Bez poczty pantoflowej

- Nie stać mnie było na zatrudnienie pań z dużym doświadczeniem, więc do współpracy wybrałam dziewczyny po studiach. Ale nigdy tego nie żałowałam. Panie okazały się świetnymi opiekunkami, kila pracuje ze mną do tej pory. Cały czas się kształcą, szkolą, robią stopnie nauczycielskie - mówi Gromek.

Razem z wychowawczyniami przystroiły ściany postaciami z bajek, wyciętymi z tektury - żeby sale pasowały do nazwy przedszkola - Bajka.

Początki to oczywiście trochę nerwów: czy rodzice zechcą powierzyć im swoje dzieci, czy się zapiszą, czy zaufają przedszkolu, które nie ma żadnej tradycji, renomy.

- Przedszkole zwykle wybiera się, kierując się opiniami rodziny, znajomych, którzy posyłali tam swoje dzieci. My musieliśmy tę swoją renomę dopiero wypracować - mówi Krystyna Gromek.

Dlatego na początek w Bajce przygotowano 30 miejsc. Teraz w Bajce codziennie przebywa 60 dzieci. Trzeba było wynająć dodatkowe pomieszczenia, zatrudnić opiekunki. No i stworzyć odpowiednią atmosferę.

- Musimy być konkurencyjni - nie ma wątpliwości Krystyna Gromek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny