Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opiętek zabija dęby!

Marta CHMIELIŃSKA
Po szrotówku kasztanowcowiaczku niszczącym kasztanowce mamy kolejną epidemię. Tym razem opiętka dwuplamkowego.

Chrząszcz ten od zawsze żerował w dąbrowach. Do tej pory jednak nie był groźny. Jak mówią leśnicy panującą w przyrodzie równowagę zaburzyła dopiero tegoroczna susza i dlatego opiętek zaczął się niebezpiecznie mnożyć. W Nadleśnictwie Jarocin wycięto już ponad sześć tysięcy metrów sześciennych dębów zaatakowanych przez chrząszcza.

Hektary do wycięcia?
W Nadleśnictwie Hajnówka liczby nie są jeszcze tak zastraszające ale ilość drzew chorych i tak jest bardzo niepokojąca.
- Szacujemy, że opiętek zasiedlił już dęby na powierzchni 1016 hektarów - mówi Grzegorz Bielecki, nadleśniczy Nadleśnictwa Hajnówka. - Według danych na dzień 28 czerwca mamy 723 metry sześcienne dębiny zasiedlonej, czyli drzew w których żyją i rozwijają się larwy tego owada. Te dane są oczywiście orientacyjne. Dlatego szacujemy, że faktyczna liczba może być znacznie wyższa.
Larwy opiętka żerują tuż pod korą niszcząc miazgę. Przecinają wiązki naczyniowe drzewa i uniemożliwiają mu w ten sposób pobieranie pokarmów z gleby - mówiąc dosłownie - odcinają koronę drzewa od korzeni. Leśnicy mówią, że jedyną skuteczną metodą walki ze szkodnikiem jest w tej chwili wycięcie drzew chorych a także podejrzanych o zarażenie. Tu jednak sprawa nie przedstawia się tak prosto. Leśnicy bowiem mają wolną rękę jeśli chodzi o drzewa młodsze niż sto lat. Drzew starszych wycinać nie mają prawa. W rezultacie walka z opiętkiem może stać się walką z wiatrakami, ponieważ szkodnik i tak przeżyje na starszych dębach.

Powtórka z Wigier
Zakaz wycinki drzew ponad 100-letnich nie zdaje egzaminu w sytuacjach klęskowych. Potwierdził to na przykład rozwój kornika drukarza w Wigierskim Parku Narodowym.
- Dla leśników ten zakaz to także przejaw niegospodarności. Dęby zasiedlone, ale starsze niż sto lat, umierają powoli w lesie. Nic z nimi nie możemy zrobić. Możemy tylko patrzeć na metry sześcienne drewna. A zaatakowanych dębów i tak nie udałoby się uratować. Larwy opiętka wygryzają pod korą szerokie, nawet siedmiomilimetrowe korytarze, uniemożliwiając przewodzenie składników pokarmowych i wody. To kończy się śmiercią drzewa, jego uschnięciem. Poza tym przez taki zapis możemy tylko patrzeć jak opiętek "przenosi się z drzewa na drzewo" i rozwija się na coraz większej powierzchni. Mamy więc związane ręce - wyjaśnia nadleśniczy Bielecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny