Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okradli mnie! Aby na pewno? Jak zapominalstwo utrudnia nam życie

(pm)
Na policję zgłaszają się osoby, które uważają, że zostały okradzione.
Na policję zgłaszają się osoby, które uważają, że zostały okradzione. Grafika Paweł Malinowski
Na policję zgłaszają się osoby, które uważają, że zostały okradzione. Jak się później okazuje zguba zostaje znaleziona tuż pod nosem ich właścicieli.

Na policję zgłaszają się osoby, które twierdzą, że zostały okradzione. Jednak jak się później okazuje, najzwyczajniej zapomniały gdzie zostawiły swoją zgubę. Oto historia dwóch osób.

Skradziony telefon

- Do jednego z białostockich komisariatów zgłosiła się 53-letnia białostoczanka aby zgłosić kradzież swojego telefonu komórkowego. Kobieta oświadczyła, że około godziny 14.00 czekała na autobus na przystanku na ulicy Piasta - mówi mł. asp. Kamil Sorko z Komendy Policji w Białymstoku.

Mówiła, że korzystała tam ze swojego aparatu, a potem schowała go do kieszeni żakietu. Dopiero po godzinie 17.00, gdy jej mąż zadzwonił na telefon domowy i zapytał dlaczego nie odbiera komórki zorientowała się, że urządzenie zniknęło. Zarzekała się, że nie mogła jej zgubić i na pewno nie wypadła jej z kieszeni. Z relacji wynikało również, że obok niej na przystanku stał dziwnie ubrany mężczyzna, którego rysopis podała policjantom.

Twierdziła, że to właśnie on mógł być złodziejem. Wartość skradzionej Nokii oszacowała na około 170 złotych. Po dwóch dniach zgłaszająca kradzież kobieta znów pojawiła się na komisariacie, ale tym razem już ze swoją komórką. Okazało się, że aparat najprawdopodobniej wypadł jej z kieszeni jak była w piwnicy i cały czas tam leżał.

Ukradli mi auto!

- Do białostockich policjantów zgłosił się starszy mężczyzna twierdząc, że ktoś z garażu ukradł mu wartego około 30 tysięcy złotych volkswagena. Z jego relacji wynikało, że trzy dni wcześniej widział samochód po raz ostatni - mówi mł. asp. Kamil Sorko z Komendy Policji w Białymstoku.

Był wtedy bardzo przejęty swoimi 70-tymi urodzinami i ślubem syna. Oznajmił, że tego dnia jeździł z żoną na zakupy do jednego z hipermarketów. Po zawiezieniu do domu kupionych rzeczy udali się do garażu. Jak twierdził zanim odstawili auto po drodze zajechali jeszcze do jednego sklepu.

Mężczyzna pamiętał także, że około godziny 11.00 zamknął samochód w garażu, przekręcił kluczyk w zamku drzwi i włączył alarm. Trzy dni później, gdy chciał wyjechać z żoną zauważył brak pojazdu. Po tygodniu 70-latek odnalazł swoje polo zaparkowane w pobliżu sklepu, do którego zajechał w drodze do garażu. Wtedy zorientował się, że najprawdopodobniej sam zostawił tam auto i o tym zapomniał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny