Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiarami oszustów padają głównie osoby starsze. Tracą w ten sposób oszczędności swojego życia

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Seniorzy często padają ofiarami oszustw na wnuczka
Seniorzy często padają ofiarami oszustw na wnuczka sxc.hu
Na wnuczka, na pracownika gazowni, na policjanta, a nawet na nowego sąsiada. Oszuści wymyślają coraz to inne sposoby na to, by wyłudzić pieniądze od starszych osób. Mimo, że historie oszukanych w ten sposób ludzi na okrągło nagłaśniane są w mediach, ufni seniorzy nadal tracą oszczędności. Nieraz całego życia.

To było wyjątkowo nikczemne oszustwo. Do 85-letniej mieszkanki Łomży zadzwonił mężczyzna. Rzekomo jej wnuk. Niemal przez łzy pożalił się babci, że właśnie wraca od lekarza. Wykryto u niego ciężką chorobę, nowotwór. A on teraz pilnie potrzebuje pieniędzy na leczenie. Prosił o przesłanie drobnej kwoty, jak to określił. A chodziło o 20 tysięcy złotych.

Starsza pani uwierzyła mężczyźnie. I przesłała pieniądze na podany adres. Dopiero kilka godzin później zorientowała się, że padła ofiarą oszusta. To wydarzyło się we wrześniu. Fałszywy wnuczek długo pozostawał nieuchwytny. W ręce policji 21-latek wpadł dopiero kilka dni temu. I od razu trafił do aresztu.

Inny przypadek, dosłownie sprzed kilku dni. Tylko jednego dnia kilkoro starszych mieszkańców Białegostoku odebrało telefon z wielką prośbą ze strony członka rodziny. W jednym przypadku oszustom udało się wykorzystać ufność starszej pani.

72-latka uwierzyła w informacje przekazane jej przez telefon przez rzekomą córkę. Dowiedziała się, że córka miała wypadek i potrzebuje 80 tysięcy złotych na kaucję.

- Starsza pani, kierując się otrzymanymi telefonicznie instrukcjami przekazała pieniądze nieznanemu mężczyźnie i w ten sposób straciła oszczędności. Łupem oszustów padło prawie 32 tysiące złotych - opowiada podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Wymyślają coraz to nowe sposoby, by wykorzystać ufność

Metody, jakimi posługują się oszuści, mogą być różne, ale schemat działania zostaje ten sam. W ich wachlarzu metoda "na wnuczka" jest metodą najbardziej popularną, bo niestety wielokrotnie sprawdzoną.

Oszuści wyszukują swoje ofiary w książce telefonicznej. Patrzą na imiona, które były popularne wiele dekad temu. Leokadia, Stefania, Zygmunt, Edward. Oszuści dzwonią, podszywając się pod członka rodziny np. właśnie wnuka i proszą o pilne pożyczenie gotówki. Zarzekają się, że nie mogą odebrać pieniędzy osobiście i wyślą znajomego. Tak do mieszkania przychodzi opisana osoba, która w imieniu rzekomego członka rodziny odbiera pieniądze. W taki sposób przepadają nieraz oszczędności całego życia.

- Coraz bardziej popularną wśród oszustów staje się "metoda na policjanta". Osoby dzwoniące - oszuści, zdobywają zaufanie rozmówcy, podając się za funkcjonariusza policji CBŚ, który tropi oszusta wyłudzającego pieniądze. Rzekomy policjant prosi o przesłanie pieniędzy, które miałyby pomóc w ustaleniu tożsamości oszusta - kulisy tej metody zdradza kom. Paweł Zabrocki, naczelnik wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Dodaje, że oszuści, chcąc wyłudzić pieniądze, podają się też za przedstawicieli różnych instytucji. Oszust może podszyć się pod pracownika spółdzielni, gazowni, wodociągów, firmy wymieniającej drzwi i okna, a nawet pracownika ZUS-u. Bo naciągacze nie czyhają na naiwność wielu starszych osób tylko przez telefon.

Wielu oszustom zależy, by wejść do ich domów. Tam wykorzystują nieuwagę domownika, np. prosząc go o szklankę wody, dowód osobisty, czy ostatnią fakturę za gaz, błyskawicznie przeszukują pomieszczenia, często kradną gotówkę lub inne cenne przedmioty, jak biżuteria.

Inną popularną wśród oszustów metodą jest taktyka "na pracownika przychodni". Fałszywi pracownicy przychodni składają seniorom wizyty pod różnymi pretekstami: w ramach akcji profilaktycznej zmierzą ciśnienie, przepiszą receptę, porozmawiają o stanie zdrowia. A tak naprawdę zależy im tylko na dostaniu się do mieszkania, przeszukaniu go i okradzeniu starszego właściciela.

- Seniorzy powinni być ostrożni także wobec osób podających się za nowych sąsiadów bądź osoby znajome naszych sąsiadów. W ten sposób oszuści również wchodzą do mieszkania i dokonują kradzieży lub wyłudzają pieniądze - przestrzega kom. Paweł Zabrocki.

Omal nie straciła oszczędności życia, ostrzegła ją pani z poczty

- Na komórkę zadzwoniła kobieta. Mówiła, że jest moją siostrzenicą. Prosiła o pożyczenie 20 tysięcy złotych, bo miała okazję kupić akcje. Obiecywała, że pieniądze szybko zwróci. Że dostanę 3 tysiące z tych akcji. Jako kochana ciocia poszłam i wybrałam z banku pieniądze - opowiada pani Luba z Białegostoku.

Jest jedną z ponad 60 pokrzywdzonych w procesie szajki oszustów, którzy w całej Polsce okradali ludzi metodą "na wnuczka". Niektórzy członkowie gangu już usłyszeli wyroki. Bossowie spędzą w więzieniu po kilka lat. Proces pozostałych toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.

Prokuratura oszacowała, że pokrzywdzeni w tej sprawie stracili w sumie ponad 526 tysięcy złotych. Białostoczanka, pani Luba szczęśliwie nie zalicza się do tego grona. Przed utratą pieniędzy ustrzegły ją pracownice poczty, skąd - zgodnie z instrukcjami oszustów - miała wysłać przekazem pobrane z banku 20 tysięcy złotych.

- Pani w okienku zapytała, czy znam mężczyznę, na którego nazwisko mam przelać tyle pieniędzy. Ja na to, że nie. Wtedy powiedziały, że na to nazwisko już jakiś pan przelał 20 tysięcy dla wnuczka. Poradziły zabrać pieniądze, nie iść do domu, tylko od razu na policję - opowiada pani Luba.

Nie mogła sobie darować, że choć tyle się słyszy o fałszywych wnuczkach, dała się nabrać.

- Przechorowałam to bardzo. Czułam się jak w jakimś amoku. Boże, dlaczego tak podli ludzie chodzą po świecie? - pyta rozżalona.

Niewiele brakowało, by fałszywa wnuczka innej, 81-letniej białostoczanki, osiągnęła swój cel. Starsza kobieta była już w banku przy okienku kasowym. Chciała wypłacić 50 tysięcy złotych. Wtedy usłyszała rozmowę. Kilka osób mówiło, że ostatnio często dochodzi do oszustw, których ofiarami padają ufni seniorzy.

Dopiero wtedy 81-latka zdecydowała się potwierdzić u córki informację o rzekomym wypadku. Okazało się, że przebywająca w Kanadzie wnuczka nie brała udziału w żadnym zdarzeniu drogowym i w tej chwili spokojnie śpi we własnym domu. Wtedy starsza pani zawiadomiła policję.

- Wiedza o stosowanej przez przestępców metodzie oszustw "na wnuczka" przekazywana przez policjantów pracownikom banków poskutkowała ich większą czujnością i uwagą - potwierdza kom. Paweł Zabrocki.

Przypomina sytuację z kwietnia tego roku. Kiedy kasjerka w jednym z banków zorientowała się, że chodzi właśnie o taką sytuację, wstrzymała dokonanie przelewu i poprosiła starszą kobietę, by zgłosiła się do komisariatu i poinformowała policjantów o tym, że mogła paść ofiarą oszusta. Starsza pani skorzystała z rady.

**Jak nie dać się oszukać?
W ubiegłym roku podlascy policjanci odnotowali 92 próby oszustw, w tym 49 było udanych. W tym roku te liczby są nieco niższe. To głównie za sprawą akcji informacyjnych, które przeprowadzają policjanci. Do seniorów docierają ulotki, dzielnicowi informują o zagrożeniach, organizowane są spotkania profilaktyczne np. w klubach osiedlowych, a od ubiegłego roku policjanci nawiązali współpracę także z księżmi pracującymi w białostockich parafiach. W prasie ostatnio też pojawiły się specjalne poradniki, jak nie dać się oszukać np. właśnie "na policjanta".
Historie oszukanych osób nieustannie nagłaśniane są w mediach. To przynosi efekty, ale wciąż są osoby, w których dobroć i tak wielka chęć pomocy biorą górę. To wykorzystują oszuści.
Jak się nie dać naciągaczom i nie stracić oszczędności życia?
- Nigdy, pod żadnym pozorem, nie przekazujmy pieniędzy osobom obcym, szczególnie po wyjściu z banku lub poczty - przestrzega kom. Paweł Zabrocki, naczelnik wydziału prewencji KWP w Białymstoku. - Naszą czujność powinny wzbudzić osoby, które dzwoniąc do nas, przedstawiają się jako członek rodziny i proszą o pilne pożyczenie gotówki. Po zakończonej rozmowie koniecznie należy potwierdzić tożsamość osoby dzwoniącej.
Podkreśla, że oszuści wywierają na seniorach presję czasu, opisują losowe wydarzenia, jakich rzekomo doświadczają i w tym celu potrzebują wsparcia finansowego. Zawsze w takiej sytuacji należy zadzwonić na policję i poinformować o swoich podejrzeniach.
- Postarajmy się zapamiętać jak najwięcej szczegółów dotyczących rozmowy telefonicznej, ewentualnie wyglądu i zachowania osoby podejrzanej. Nie należy wpuszczać do domu nieznajomych osób, bez wcześniejszego upewnienia się, kim one są. Pamiętajmy, że zawsze mamy prawo do uzyskania danych osoby i firmy, którą reprezentuje. Możemy ustalić numer telefonu na przykład do spółdzielni, zadzwonić i upewnić się, czy jest to pracownik uprawniony do wykonywania określonych usług. Nie sugerujmy się numerami wskazanymi przez te osoby, bo po drugiej stronie aparatu też może być oszust - mówi naczelnik prewencji.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny