Odprysk absolutorium na koniec lata

Wynajęcie skyboxu na stadionie miejskim przez Wodociągi mimochodem dały opozycji w pierwszej połowie roku wymarzoną okazję do ataku na prezydenta Białegostoku. Radni PiS co rusz powtarzali, że białostoczanom zafundowano podwyżki opłat za wodę po to, żeby zarząd spółki świetnie bawił się w luksusowej loży dla VIP-ów. Było to przysłowiowe doszukiwanie się drugie dna tam, gdzie go nie było, ale nie ulega wątpliwości, że wizerunkowo zupełnie nie po myśli Tadeusza Truskolaskiego.
W końcu prezydent po to wyznaczył swoich przedstawicieli do pięcioosobowej rady nadzorczej, by nie było takich wpadek trzyosobowego zarządu. Nie wspominając o tym, że na tle innych spółek gremia wodociągowe i tak brały procentowo największe uposażenia.

Spór o wodociągowe skyboksy apogeum osiągnął podczas czerwcowej sesji rady miasta. Radni mającego większość klubu PiS, a wcześniej zdominowana przez nich komisja rewizyjna, podnosili brak celowości i gospodarności wydatkowanych miejskich pieniędzy na stadionowe loże vipowskie (i nie tylko).

Tuż przed głosowaniem prezydent zapowiedział zaciskanie pasa przez magistrat. Jednym z punktów dekalogu było ograniczenie z trzech do dwóch osób, które zasiadają w zarządach spółek komunalnych oraz ograniczenie rad nadzorczych do trzech członków (tym ostatnim prezydent zmniejszył wynagrodzenie o połowę). Ten rachunek sumienia nie zrobił żadnego wrażenia na radnych PiS i piętnastoma głosami nie przyjęli sprawozdania z wykonania budżetu za 2014 rok oraz nie udzielili prezydentowi absolutorium. Obie uchwały radnych uchyliła w lipcu Regionalna Izba Obrachunkowa. Dało to impuls do kolejnej, werbalnej wymiany ciosów po obu stronach białostockiej barykady dwuwładzy.

Od tamtej pory w sporze ze skyboksami w tle była posucha. Z jednej strony wynikało to z faktu, że dopiero w trzeciej dekadzie sierpnia do biura rady miasta wpłynęło uzasadnienie uchwały kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej, w której unieważniła decyzję radnych o nieudzieleniu absolutorium prezydentowi. Radni mają czas do 20 września na decyzję, czy będą odwoływać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

- Byłby to ciąg dalszy kompromitacji rady miasta - uważa prezydent Tadeusz Truskolaski.
Inaczej sprawę widzi szef rady i klubu PiS.

- Nie ukrywam, że nie zgadzamy się z opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej, która nie odniosła się merytorycznie do żadnego z naszych argumentów - mówi Mariusz Gromko. - Ale też mamy świadomość, że odwołanie do sądu oznaczałoby długotrwały proces. Ponadto początkowo zbiegłby się z rozpoczęciem kampanii wyborczej do parlamentu. Byłaby to niedobra zbitka dla miasta, a my myślimy już o przyszłorocznym budżecie. Ale ostateczną decyzję podejmiemy przed 20 września.

W postępowaniu drugiej strony też można mówić o posusze na kanwie wodociągowej historii z lożami vipowskimi. Co prawda pomniejsze sprawy z dekalogu m.in (udostępnianie parkingu magistratu dla interesantów) są w trakcie realizacji, ale znacznie trudniej idzie ze zmniejszeniem liczebności zarządu nie tylko wodociągów, ale i spółki Lech (pozostały już wcześniej miały dwuosobowe zarządy).

Prezydent tłumaczy, że to działania na drugą połowę roku. O ile jednak w przypadku Lecha zwłokę można w mniejszym lub większym stopniu zrozumieć przez finalizowanie projektu budowy spalarni, to w przypadku wodociągów trudno znaleźć takie alibi (na razie prezydentowi udało się pod koniec sierpnia zmniejszyć skład rady nadzorczej Wodociągów z pięciu do trzech osób). Powinien to jednak zrobić najpóźniej do 20 września, czyli przed ewentualną jesienną odsłoną sporu absolutoryjnego. Byłoby to symbolicznym odbiciem od skyboksowego dna.