Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewidzialni strażnicy walczą z kłusownikami w Biebrzańskim Parku Narodowym (zdjęcia, wideo)

Julita Januszkiewicz [email protected]
Zanim strażnik wyruszy w teren musi się odpowiednio ubrać w trzyczęściowy kombinezon maskujący snajpera
Zanim strażnik wyruszy w teren musi się odpowiednio ubrać w trzyczęściowy kombinezon maskujący snajpera Anatol Chomicz
Ubrani w specjalne kaptury i zlewające się z otoczeniem mundury, wyglądają jak yeti. Tak zamaskowani strażnicy Biebrzańskiego Parku Narodowego chcą lepiej tropić kłusowników.

[galeria_glowna]

Jedziemy wyboistą, piaszczystą drogą. Niczym niezmąconą ciszę nad bagnami nagle przerywa szelest. Zza wysokich i gęstych trzcinowisk wyłaniają się dwaj przebrani mężczyźni. To jeden z patroli Biebrzańskiego Parku Narodowego. Stroje maskujące to nowa broń strażników z kłusownikami. W takim kamuflażu, w lasach, na łąkach i bagnach można ich spotkać od miesiąca.

- Utarło się, że strażnicy jeżdżą samochodami. Ale widać je z daleka, a do tego słychać. Nie zawsze jest to skuteczne. Zresztą wszędzie samochodem nie da się dojechać - mówi Robert Makuła, komendant straży parku. - Poza tym ostatnio nie mamy też gdzie się schować. Łąki są wykaszane i jesteśmy widoczni.

Wzory z misji pokojowej w Bośni

Dlatego komendant Makuła wpadł na pomysł, by tradycyjne mundury zastąpić trzyczęściowymi kombinezonami maskującymi snajpera. - Jak na razie jesteśmy atrakcją dla turystów i dziennikarzy. Robią sobie z nami zdjęcia pamiątkowe, przyjeżdżają do nas na wywiady - śmieje się Robert Makuła.

Sam miał możliwość przeszkolić się w takim stroju podczas służby w patrolu rozpoznawczym na misji pokojowej w Bośni. Pojechał tam od razu po maturze. Kusiły go wysokie zarobki, chęć przeżycia przygody. Jako żołnierz wojsk powietrzno-desantowych pan Robert ukończył kurs spadochronowy, płetwonurka i ratownika medycznego. Z Bośni wrócił w 2000 roku po odsłużeniu trzech tur. Nie było dla niego miejsca w armii. Musiał więc szukać nowego zajęcia.

- Wróciłem na stare śmieci, w okolice Lipska. No i zatrudniłem się jako strażnik w Biebrzańskim Parku Narodowym - opowiada Makuła. - Swoją pracę traktuję jak misję.

Od razu wypowiedział wojnę kłusownikom. I jak na prawdziwej wojnie liczy, że pozytywny egzamin w tej walce zdadzą ubrania maskujące. Czy się nie boi, że nielegalni myśliwi przechytrzą strażników i także przebiorą się - odpowiada zdecydowanie, że nie. Chociaż, jak przyznaje, posiadanie takich mundurów, to dopiero połowa sukcesu. Trzeba jeszcze umieć odpowiednio zamaskować się i być czujnym. W każdej chwili.

Zorganizowane grupy kłusownicze

Biebrzański Park Narodowy to od lat siedlisko kłusowników. Ale zmieniają się zwyczaje. Już nie bieda zmusza do nielegalnych polowań na zwierzynę jak kiedyś, niewiele osób zabija zwierzęta za wódkę. Teraz kłusownictwem zajmują się zorganizowane grupy przestępcze. A na łowy przyjeżdżają ludzie drogimi samochodami. Robert Makuła zauważa, że aż 95 procent kłusowników to bogaci gospodarze, a także lokalni biznesmeni.

- Dziwi mnie, że ktoś, kto zarabia 8 tysięcy złotych miesięcznie, chce się w to bawić. Widocznie potrzebuje adrenaliny. Kilogram szczupaka kosztuje przecież 15 złotych - mówi Robert Makuła.

Najczęściej kłusowniczy duch odzywa się na wiosnę, w okresie pierwszokomunijnym oraz tuż przed świętami.

Biebrzański Park Narodowy jest największym parkiem w Polsce. Zajmuje 64 tysiące hektarów potężnego, ale za to bagiennego i trudno dostępnego terenu. To obszar niezwykle bogaty pod względem zwierzyny. A rzeka Biebrza obfituje w ryby. Nic więc dziwnego, że nie brakuje tutaj amatorów nielegalnych połowów. Lubią się zasadzać na sumy, szczupaki, sandacze, jazie lub liny. Tyle że są to gatunki ściśle chronione.

- Do wędkowania są udostępnione dwa odcinki Biebrzy. Od granicy z Białorusią do Osowca, a także od ujścia Wissy (dopływ Biebrzy) do Narwi - wyjaśnia Robert Makuła.

Kłusownicy rzadko używają własnoręcznego sprzętu. Chociaż zdarzają się przypadki robienia tradycyjnych sieci, trudnią się tym tylko starsi. Ulubioną, ale wyjątkowo bezlitosną metodą jest połów przy pomocy agregatu prądotwórczego, co w praktyce oznacza zabijanie ryb prądem.

- Kiedyś udało nam się złapać kłusowników na gorącym uczynku. Mieli sieci pełne dużych ryb. Ważyły one 50 kilogramów. Ale porażone prądem były wokół też małe kaczki, gęsi i inne ptaki gniazdujące przy wodzie. Wszystkie zdechły. To był przerażający widok - mówi komendant.

Wyobraźnia przestępców nie zna granic. Bez skrupułów używają oni różne sieci, bucze lub żaki. Korzystają z nich najczęściej w okresie tarła, bo ryba wtedy nie ucieka. Ale zdarzają się bardziej oryginalne sposoby. Pan Robert opowiada o zabijaniu zwierzyny leśnej maczetą z szabli oraz granatem z czasów II wojny światowej. Kłusownicy są na tyle bezwzględni, że potrafili ze Śląska sprowadzić trotyl, który służy tam do wysadzania wyrobisk.

Natomiast zimą kłusowników nie odstraszają mrozy ani pokrywa lodowa, którą przez kilka miesięcy jest skuta rzeka Biebrza. Lód musi być jednak na tyle mocny, by utrzymać ciężar ludzi.

- Sieci są stawiane pod lodem, nieraz 10 sztuk w odległości od 30 do 50 centymetrów - dodaje komendant.

Kłusownicy zostawiają po sobie ślady

Biebrzański Park Narodowy to też jedna z największych ostoi łosia w Polsce. Szacuje się, że żyje tu 400 sztuk tych zwierząt. Są one pod ścisłą ochroną. Nie można na nie polować o żadnej porze roku, za złamanie zakazu grożą poważne sankcje. Ale łosie to łatwy cel, ufnie podchodzą do człowieka, nie boją się go. Kłusownicy to perfidnie wykorzystują. Zastawiają wnyki i łosie umierają w męczarniach.

- Często podczas patroli natykamy się na takie przygnębiające ślady kłusowników, jak porzucona tusza, głowa czy kości łosia. Celem myśliwych jest zdobycie cennego trofeum, czyli poroży - opowiada Makuła.

Ofiarami kłusowników są także jelenie, sarny i wilki. Tylko w ubiegłym roku strażnicy przechwycili 40 wnyków w formie pętli wykonanej z drutu, linki stalowej lub sznura, służące do chwytania dzikich zwierząt. Ile ich było, nie wiadomo. Kiedyś strażnicy znaleźli sarnę uwięzioną we wnykach. Zdychała w cierpieniach, na szczęście udało się przeżyć młodym, które urodziła jeszcze przed śmiercią. Innym razem strażnicy znaleźli zabitego dzika. Był mocno okaleczony, wrastał mu w szyję drut kolczasty. Zwierzę musiało się w nie zaplątać. Wdało się zakażenie i dzik nie miał szans na przeżycie.

Sprzęt kłusowniczy jest na tyle drogi, że jego właściciele używają go wielokrotnie, wynajdując różne nietypowe kryjówki. Ale strażnicy i tak go odnajdują i rekwirują. Kiedyś w trzcinowiskach odkryli worek sieci. - Usłyszeliśmy odgłosy norki. Wpadła do łódki i nie dała rady wyjść. Próbowaliśmy ją uratować i tak przez przypadek znaleźliśmy schowane w starorzeczach sieci - opowiada Robert Makuła.

Kłusowników trudno jest przyłapać na gorącym uczynku. Ale mimo to strażnicy Biebrzańskiego Parku obserwują spadek kłusownictwa. To efekt ich skutecznych działań. - My również mamy na nich metody - podkreśla komendant.

Strażnicy korzystają z pomocy miejscowych mieszkańców, bo kto inny lepiej zna teren, niż okoliczna ludność. Oczywiście, każdą przekazaną informację dokładnie potem weryfikują. W namierzaniu kłusowników i ich śledzeniu wykorzystują też fotopułapki, zasadzki i kamery interwencyjne.

W przyszłości strażnicy chcą patrolować niedostępne bezkresy parku przy użyciu dronów. A jak na razie liczą, że kłusowników wystraszą ich stroje maskujące.

Kłusownictwo to przestępstwo

Za nielegalne zabijanie zwierzyny i ryb można trafić na dwa lata do więzienia. Mimo to kłusowników jest wciąż dużo. Walka z nimi jest trudna, ale przynosi efekty. Strażnicy Biebrzańskiego Parku Narodowego w 2014 roku mandatami ukarali 90 osób. Zabezpieczyli 160 nielegalnych sieci, 18 buczy, 6 łodzi i 4 pontony.
Przed sądem postawiono 17 osób oskarżonych o przestępstwa z ustawy o ochronie przyrody. W walce z kłusownictwem w Biebrzańskim Parku Narodowym są także zaangażowani policjanci z Łomży i Grajewa oraz łomżyńska Straż Rybacka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny