MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zostawia nas samych

Rozmawiał: Sylwester Barski
Kurier Poranny: Wszyscy pogrążeni są w smutku, ludzie płaczą, bo odszedł "nasz kochany Ojciec", jak przez łzy mówią o Janie Pawle II. Wyrazy tego bólu zawarł też Ksiądz Biskup w specjalnym przesłaniu do wiernych swojej diecezji. Mają one również wymiar osobisty? Bp Antoni Dydycz: Śmierć Ojca św. Jana Pawła II jest dla nas przeżyciem niesłuchanie bolesnym, ale musimy lękać się smutku, bo smutek byłby zaprzeczeniem postawy naszej wiary, tym bardziej, że jesteśmy w okresie paschalnym, kiedy ciągle patrzymy na pusty Grób i widzimy zmartwychwstałego Chrystusa. To stanowi dla nas nadzieję.

Nawiązując do osobistych odniesień, sądzę, że w Polsce mało jest takich osób, które nie miałyby takich własnych odniesień do Ojca św. Przy tylu różnych spotkaniach, pielgrzymkach... Było ich dużo. Jako biskup miałem okazję trochę częściej się z Nim spotykać. Zdaję sobie sprawę, że to była wielka łaska, ponieważ spotkanie z człowiekiem, który sobą tyle reprezentuje, jest zawsze osobistym darem. Będzie czas na taką refleksję. Za wcześnie jeszcze do tego wracać, byśmy w momencie, kiedy będziemy się koncentrować na osobie papieża, który przeżywa swoją paschę, czyli przechodzi z ziemi do życia wiecznego - nie oddalali się od Niego. Powinniśmy w tych dniach pożegnania koncentrować uwagę na osobie Jana Pawła II i na tym dziedzictwie, które pozostawia. Im więcej teraz zapamiętamy, tym bardziej będzie się to stawało tworzywem naszej kultury, naszego życia. Zwłaszcza, że wiemy jak Ojcu św. bardzo na tym zależało. Był w tym świecie, jak każdy z nas, doskonale go znał i wiedział, ile w nim różnych mroków, zagrożeń. Jednak z ufnością i spokojem starał się w tym świecie dokonać wielkiej przemiany poprzez głoszenie i zachęcanie do wprowadzania w życie tego, co nazywamy cywilizacją miłości.

l Włączając Diecezję Drohiczyńską do udziału w żalu i modlitwach całego Kościoła po śmierci Jana Pawła II, przypomina Ks. Biskup swoim wiernym Jego słowa zapisane w Tryptyku Rzymskim: "Kres jest niewidzialny, jak początek. Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa tez powraca... I tak przechodzą pokolenia - (...) A przecież nie cały umieram, to co we mnie niezniszczalne trwa!". Za Ojcem św. powtarza ks. Biskup w swym wezwaniu: niech trwa - także w nas. Właśnie - co jest niezniszczalne? Co ma trwać?
- Ojciec św. bardzo często podkreślał potrzebę innego spojrzenia na człowieka, oderwania się od tylko cielesności, dostrzegania jego transcendencji, duchowości. To, co jest niezniszczalne, to właśnie sfera duchowości. Ona pozostaje i trwa, mimo że tego nie odczuwamy. Tak naprawdę istnieje wewnętrzna więź między nami i naszymi poprzednikami. Nieraz ludzie ze zdumieniem otwierają oczy i coś sobie przypominają, coś uświadamiają, jakby rzeczywiście: że mimo upływu czasu, wielu nawet lat od śmierci, ktoś okazuje się taki bliski. To coś, co umyka naszym zmysłom, ale daje o sobie znać w naszej świadomości. Ta nić niezniszczalna...

l Wielu Polakom trudno sobie wyobrazić Kościół bez "naszego papieża"?
- Ojciec św. w pewnej mierze jakby uprzedził te wszystkie pytania i oczekiwania swoim ostatnim Listem Apostolskim, zatytułowanym "Mane nobiscum, Domine" - Zostań z nami, Panie. Kiedy Ojciec św. był w Drohiczynie na pamiętnym spotkaniu ekumenicznym, wszyscy uczestnicy nawiązywali wówczas do ewangelicznego wezwania uczniów Chrystusa, wołając "zostań z nami, zostań z nami... bo się ma ku wieczorowi i dzień się już nachylił". Kto wie, czy tego potężnego wołania Ojciec św. nie zapamiętał i dlatego napisał ten list? I wybrał taki tytuł? Ten tytuł i ten list jest jakby pożegnaniem. Papież odchodząc nie zostawia nas osamotnionych. Kładzie nacisk na Eucharystię, która jest tym darem, który pozostawił nam Chrystus. On był wikariuszem Chrystusa na ziemi. To samo czyni i pozostawia nam w Eucharystii jako dar, który może towarzyszyć każdemu z ludzi, pod warunkiem, że z naszej strony będzie dobra wola, chęć otwarcia się i korzystania z tego daru.

l Kto z diecezji drohiczyńskiej, prócz księdza Biskupa, będzie uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych w Watykanie?
- Trudno w tej chwili powiedzieć, to są decyzje indywidualne. Na pewno jednak nie będzie większej delegacji, gdyż uroczystości pogrzebowe zgromadzą bardzo dużo ludzi. Będą trudności w poruszaniu się. Wieczne miasto może przyjąć do półtora miliona osób, a sądzę, że może być więcej. Dlatego będziemy się starali łączyć z Rzymem w modlitwie i tutaj to przeżywać. A kiedyś na spokojnie, jak wszystko dojdzie do siebie, będziemy chcieli wybrać się z diecezjalną pielgrzymką do grobu Jana Pawła. Uczestnicząc w pogrzebie, złożymy hołd papieżowi za wszystko, co czynił. Chcemy, by było to wyrazem naszej pamięci, wdzięczności i miłości.
l Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny