Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie potrzeba siły, aby dobrze dzwonić

Arkadiusz Panasiuk
Marcin Ochrymiuk, dzwonnik soboru św. Trójcy w Hajnówce, ma 20 lat. Jest absolwentem Technikum Drzewnego. Pasjonuje go prawosławna teologia.
Marcin Ochrymiuk, dzwonnik soboru św. Trójcy w Hajnówce, ma 20 lat. Jest absolwentem Technikum Drzewnego. Pasjonuje go prawosławna teologia.
Opanowałem technikę i prawie zupełnie się nie męczę, choć dla początkujących wysiłek przy dzwonach może być duży. Siła ci jednak nie pomoże, jak nie masz doświadczenia - mówi Marcin Ochrymiuk, finalista I Przeglądu Cerkiewnego Dzwonienia w Supraślu.

Kurier Hajnowski: Jak wyglądał konkurs, na którym zająłeś czwarte miejsce? Dodajmy, że w ścisłym finale znalazła się piątka dzwonników i ty jako jedyny w tej grupie byłeś z Hajnówki.

Marcin Ochrymiuk: Konkurs rozpoczął się śpiewem chórów, potem był krótki wykład na temat cerkiewnych dzwonów. Każdy z uczestników miał 15 minut na prezentację tego, co potrafi. Można było swój czas podzielić na kilka części, w których zagrałoby się w różnym stylu: wolniej, szybciej, głośniej, radośniej etc. Tak właśnie zrobiłem. Swój występ podzieliłem na fragmenty. "Grałem" dzwony na niedzielę i na święta. Eliminacje trwały dwa dni. Trzeciego dnia ogłoszono wyniki i odbył koncert finalistów. Było trochę nerwów, bo przychodzili nas oglądać mieszkańcy, a na dokładkę bili nam brawo.

Dzwonisz profesjonalnie już od dziewięciu lat. Ale zaczynałeś jako perkusista.

- Troszkę grałem u kolegi… W perkusji jest tzw. stopa. To mi bardzo pomogło, ponieważ nauczyłem się obsługiwać również dzwony na klawisze i pedały, wybijać rytm nogą, a nie tylko pociągać za sznurki. Część uczestników z Supraśla, jak zobaczyła, że będzie miała do czynienia nie tylko ze sznurkami, to się wystraszyła. Ja te strachy dawno mam za sobą. Opanowałem technikę i prawie zupełnie się nie męczę, choć dla początkujących wysiłek przy dzwonach może być duży. Siła ci jednak nie pomoże, jak nie masz doświadczenia.

Osobie, która nie chodzi do cerkwi właściwie trudno jest odróżnić dźwięk dzwonu na Wielkanoc albo na powitanie biskupa, czy na okoliczność pogrzebu. A przecież te dzwony różnie "śpiewają".

- W takiej Rosji, gdzie dzwonów jest dużo i są ogromne Wielkanoc ma szczególną oprawę. Używa się wówczas tylko jednego dzwonu i to tego największego. On, co ciekawe, jest tylko na Paschę i może ważyć na przykład 72 tony, jak w Siergiejew Posadzie. Obsługuje go też 8 osób. W Polsce nie ma takich możliwości i chyba nie ma takiej potrzeby? Wiadomo, że w czasie Paschy ma być szybko i głośno, bo Zmartwychwstanie to radość i trzeba się cieszyć.

Używasz nauszników podczas gry?

- Ja tak, ale innym wystarcza wata w uszach.

Czy istnieją szkoły dla dzwonników?

- W Polsce nie ma, ale są w Rosji i na Białorusi. Każdy może taką szkołę kończyć w dowolnym czasie. Wszystko zależy od osobistych zdolności, słuchu, poczucia rytmu. Nauka może trwać latami.

Zdajesz w tym roku maturę. Co po niej?

- Chciałbym się uczyć w seminarium duchownym. Jednocześnie myślę o politechnice i wydziale budownictwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny