W swoich opowiadaniach Pizzolato błyskawicznie szkicuje postaci bohaterów, a potem stopniowo odsłania ich skazy, opowiada o rozczarowaniach, przypatruje im się przyjaźnie, i co ważne – nie osądza. Skupia się na życiu w niewielkich miejscowościach, zagląda do domów ludzi, którzy zostali opuszczeni przez najbliższych. Śledzi ich drobne dziwactwa i towarzyszy w godzeniu się z żalem po utracie. Wszystko rozgrywa się na kilkunastu, kilkudziesięciu stronicach, za każdym niemal razem wprawiając na koniec czytelnika w stan zadumy, ale i zachwytu nad potęgą amerykańskiego opowiadania.
Wydaje się też, że kolejność opowiadań nie jest przypadkowa. Rozpoczyna się historią młodzieńca, który z pewnych przyczyn uprawia base jumping, nie wiedząc, że stał się miejską legendą i ma nawet założoną przez fanów stronę internetową. Choć robi to w sekrecie, znajdzie się dociekliwa dziewczyna, która go zdemaskuje. Ale to dopiero początek historii. Inna opowieść to rozpaczliwe poszukiwanie śladów syna, który zdecydował się odejść z domu. Kiedy zrozpaczona nauczycielka w średnim wieku odnajduje szablon z antysystemowym hasłem, rusza na ulice malować graffiti, by w ten sposób skomunikować się z pierworodnym. W błyskotliwym finale to ona otrzyma od niego sygnał za pośrednictwem telewizji.
Pełne żalu musi być życie 11-latka, który widzi, jak elegancka kobieta lekceważy jego ojca, inny syn musi zmagać się z ojcem – weteranem z Wietnamu. Bowiem Pizzolatto równie swobodnie czuje się wymyślając traumy dziejące się współcześnie, co patrząc w przeszłość amerykańskiej historii. Majstersztykiem jest osadzona przed wojną opowieść o młodzieńcu, który postanowił robić witraże i dzięki talentowi, ale też i pewnej aurze trafia do domu bogatych ludzi. Rozdarty pomiędzy namiętnością do Indianki a pożądaniem przez Angielkę leczącą się z koszmaru I wojny światowej będzie musiał zrozumieć, że pożądanie nie zawsze jest dobrym doradcą.
Polska literatura lubuje się w przedstawianiu inteligentów wrażliwców, którzy staczają się z butelka w ręku. Pizzolato pozostawia polskich czytelników z takim właśnie bohaterem na zakończenie swojego cyklu. Profesorem literatury, autorem jedyne j książki, który nie może pogodzić się z zaginięciem zjawiskowej żony. I nie ma w nim nic z Hanka Moody’ego z „Californication”. Są autentycznie zranione uczucia i dojmujący żal za utraconą miłością.
Świetna, porywająca proza, napisana przystępnym językiem, z refleksyjnymi, czasem błyskotliwymi zakończeniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?