Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze finanse. O przyszłorocznych cenach zadecydują podatki i kurs złotego

Wojciech Nowicki [email protected]
Kliknij, aby powiększyć
Kliknij, aby powiększyć
Po kieszeni dostaną palacze. Będziemy oszczędzać prąd. Ale ceny na sklepowych półkach w przyszłym roku zależeć będą głównie od siły naszej waluty wobec euro czy dolara.

Nowe taryfy na sprzedaż energii powinny wejść w życie od 1 stycznia 2010 roku - powiedziała nam Agnieszka Głośniewska, rzecznik Urzędu Regulacji Energetyki, który sprawuje kontrolę nad cenami prądu.

Sprzedawcy prądu domagają się podwyżek od 7 do ponad 21 proc. Średnio - o 17,7 proc.

Polska Grupa Energetyczna, do której należy Zakład Energetyczny Białystok (dostarcza prąd do 99,9 proc. gospodarstw domowych na Podlasiu) także złożyła wniosek o korektę dotychczasowych cen.

Ceny prądu - na szczęście - na smyczy

W pesymistycznym wariancie zapłacimy za prąd nawet o 200 zł więcej ciągu roku - obliczył serwis ekonomiczny ISI Emerging Markets. Jest jednak nadzieja, że osoby, które nie radzą sobie z opłatami za prąd, będą mogły skorzystać z niższych stawek. Ministerstwo Gospodarki pracuje wciąż nad projektem taryf socjalnych dla tzw. odbiorców wrażliwych.

- Z kilkuprocentowym wzrostem cen prądu należy się liczyć - komentuje Jacek Bełkowski, rzecznik odbiorców paliw i energii. - Tyle przynajmniej zapowiada prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Na uwolnienie cen prądu - na szczęście dla indywidualnych odbiorców, bo to wiązałoby się z ostrą podwyżką - na razie się nie zanosi.

Dziurę zalejemy akcyzą

Za to wzrośnie od 1 stycznia 2010 roku opłata paliwowa. Litr oleju napędowego może podrożeć na stacjach nawet o 20 groszy. Eksperci ostrzegają jednak przed robieniem zapasów - ceny ropy na rynkach międzynarodowych mogą spadać i wtedy nie odczujemy tej podwyżki.

– Nie ma co straszyć, że olej napędowy tak drastycznie podrożeje – uspokaja Sebastian Zieliński z Polskiej Izby Paliw Płynnych. – Obecnie zapasy paliw zarówno w Europie, jak i w USA są duże, a spadek ich cen zniweluje tę podwyżkę.

A jeśli mowa o podwyżkach wskutek zasypywania dziury budżetowej, to również od 1 stycznia 2010 r. więcej zapłacimy za papierosy.

- Wzrost podatku akcyzowego ma wynieść w 2010 roku 2,57 proc. - mówi Krzysztof Andruszkiewicz, członek zarządu British American Tobacco Polska. - Ale słyszy się, że Ministerstwo Finansów, dla łatania dziury budżetowej, chce podnieść stawkę do 5 proc. Tylko to do niczego nie prowadzi. Wskutek takich działań rośnie szara strefa. Ale papierosy - te legalne - na pewno nie będą tanieć.

Szkoda tylko, że tzw. tytoń do skrętów, a więc „legalna“ alternatywa dla papierosów, podrożał tak mocno w ubiegłym roku. Paczka własnoręcznie wykonanych papierosów, kosztuje ok. 5 zł. Ale tyle samo kosztuje paczka podrabianych Viceroy’ów na bazarze...

Auto - tylko z promocji

Samochód nie uzależnia może tak, jak papieros, ale wielu nie może się bez niego obejść. Na razie rozpoczynają się wyprzedaże rocznika 2009.

- Import aut używanych spadł, można się więc spodziewać wzrostu ich cen - analizuje sytuację Wojciech Drzewiecki, prezes instytutu Samar. - Ale, ze względu na kryzys i niepewną sytuację, kupujemy mniej aut. Jednak spadku cen nowych samochodów raczej nie należy się spodziewać. Producenci nie mają aż tak dużych zapasów i, choć można się spodziewać głośnych akcji promocyjnych, koncerny raczej nie obniżą cen.

Wieprzowina będzie tanieć

Najtrudniej przewidzieć przyszłoroczne ceny żywności. Także dlatego, że nasza gospodarka działa na otwartym rynku Unii Europejskiej.

- W 2007 roku mieliśmy, na przykład, rekordowe zbiory zbóż - przypomina dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - Ale w krajach UE zboże akurat w tym roku nie obrodziło, więc cena naszego zboża wzrosła o 70 proc. Zatem wzrost produkcji danego surowca wcale nie oznacza, że jego cena będzie niska na krajowym rynku.

Udane tegoroczne zbiory zbóż, rzepaku i warzyw gruntowych będą stabilizować ceny produktów pochodzenia roślinnego - tyle można wyczytać w oficjalnych komunikatach. Ale nie wszyscy są jaroszami...

- Zaczniemy wreszcie wychodzić ze „świńskiego dołka“ - mówi dr Świetlik. - To dobra dla konsumentów wiadomość.

Ale nawet jeśli podaż krajowego mięsa nie wystarczy, jego ceny nie powinny rosnąć. Braki, w razie potrzeby, uzupełni import. Chociaż w sytuacji, kiedy nasze mięso ma zamkniętą drogę na wschód (kryzys na Ukrainie, ograniczenia wprowadzane przez Rosję), na naszym rynku taniej wieprzowiny nie zabraknie.

Poza tym - eksperci też biorą to pod uwagę - zarabiamy mniej, a zatem mniej kupujemy. Mięsa wieprzowego będzie zatem na rynku dużo.

Większe, mniejsze, importowane

Wołowinę eksportujemy przede wszystkim na unijny rynek. Ale w krajach Unii ceny wołowiny spadają. Hamuje to naszą dynamikę eksportu bydła do UE, a więc i ceny wołowiny w naszym kraju nie powinny rosnąć. A jeśli stanieje mięso czerwone, to nie ma powodu, by ceny drobiu szły w górę. Spodziewany jest zresztą wzrost produkcji drobiu.

Może drożeć natomiast kawa, herbata czy kakao. - To towary, na których spekuluje się na światowych giełdach. Wystarczy pogłoska o suszy w Brazylii, a ceny herbaty idą w górę - tłumaczy specjalistka.

Ale ile naprawdę zapłacimy za importowaną spożywkę, zależy przede wszystkim - jak w przypadku paliw - od kursu złotówki. Droga złotówka sprzyja importerom, możemy więc tylko w niewielkim stopniu odczuć podwyżkę cen kawy, herbaty, ryżu czy cukru na świecie.

Świnie i ludzie

Z dołka świńskiego zaczynamy już wychodzić. W przypadku mieszkań największy „dołek“ w ich sprzedaży odnotowano w IV kwartale 2008 i I kwartale 2009 roku. Ludzie przestali kupować mieszkania. Dlaczego? Ich ceny przekroczyły wówczas, zdaniem ekspertów, granice zdrowego rozsądku.

- Od tego momentu sprzedaż mieszkań wzrasta - uważa Sylwia Michałowska - Dmitruk, dyrektor oddziału podlaskiego agencji nieruchomości Polanowscy. - Na pewno utrzymają ceny drogie mieszkania w dobrych lokalizacjach. Nie zabraknie też chętnych na tanie 1-2 pokojowe lokale.

Na dalszy spadek - przynajmniej nominalnych - cen mieszkań trudno zatem liczyć. Ale rynek będzie elastyczny, ze sporym marginesem do negocjacji „last minute“.

Drogo jak w tropikach

Wakacje AD 2010 również zapowiadają się bez superpromocji.

- Wystraszyliśmy się hasła „kryzys“ - ocenia Krzysztof Matys, właściciel biura podróży Centrum Edukacyjno-Turystyczne w Białymstoku. - Ale powoli zaczynamy odzyskiwać wiarę w siłę naszych pieniędzy. A jeśli wzrośnie popyt na usługi turystyczne, to biura nie będą miały powodu, by obniżać ceny.

Ceny wycieczek, zdaniem ekspertów, powinny się utrzymać na tegorocznym poziomie. Choć, trzeba przyznać, z powodu zwyżki kursu dolara i euro, za tegoroczne wakacje za granicą płaciliśmy nieco drożej niż w latach poprzednich.

Gadanie i tanie sieci

Przynajmniej usługi telekomunikacyjne będą tanieć.

- Coraz taniej będziemy też przesyłać dane przez telefon komórkowy - mówi Grzegorz Bernatek, kierownik działu analiz firmy Audytel. - Ale nie znaczy to, że będziemy płacić niższy abonament.

Operatorzy będą proponować większą przepustowość sieci, oferować dodatkowe promocje. Ceny więc spadną, ale nie odczujemy tego, bo nasze wymagania i zapotrzebowanie na coraz lepszy i szybszy dostęp wzrośnie.

Czy obniżą się nasze wymagania zakupowe?

- Niezależnie od poziomu cen, częściej będziemy robić zakupy w sieciach tanich sklepów - twierdzi Andrzej Kondej, specjalista od marketingu, właściciel firmy SBK Marketing w Białymstoku. - Biedronki i Lidle przyjęły się na naszym rynku. Akceptujemy postawy związane z oszczędzaniem, przyszły rok w handlu stanie pod znakiem dyskontów.

Niech żyje bal

Ale zanim zaczniemy czynić oszczędności, korzystajmy z okazji. Bo bez pudła można jedynie wywróżyć ceny tegorocznego wypoczynku sylwestrowo-noworocznego. Na kilkudniowy wypad na Litwę czy Białoruś, czy na noworoczną zabawę w Berlinie czy w Pradze, wystarczy kilkaset złotych. Ale dwutygodniowy wypad do Brazylii w sylwestra (z wycieczkami do Argentyny i Paragwaju) to już 11 tys. zł + tysiąc z hakiem dolarów. Nawet biorąc pod uwagę przyszłoroczną drożyznę - jednak drogo.

 

Opinia
Dr hab. Jerzy Grabowiecki, ekonomista UwB

Kurs złotego, który ma decydujący wpływ na ceny, zależy przede wszystkim od sytuacji budżetowej. A 50-miliardowa dziura w budżecie to czynnik działający na niekorzyść naszej waluty. Jednak prognozy dla naszej gospodarki są optymistyczne. Popyt w krajach Unii Europejskiej przestał spadać, a to świadczy, ze strefa euro odbija od dna. Naszą gospodarkę, a więc i walutę, wzmacniać też będą unijne dotacje. Przestajemy za to bezkrytycznie wierzyć w siłę dolara. 2010 rok nie będzie należał do amerykańskiej waluty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny