- Zobaczyłam nóż. Mężczyzna zażądał, bym oddała mu pieniądze. Poczułam paniczny strach, nawet nie mogłam krzyknąć. Nagle pojawiła się we mnie ogromna złość. Odwróciłam się i zaczęłam krzyczeć na tego chłopaka. Spojrzał na mnie z przerażeniem i uciekł - opowiadała w poniedziałek w sądzie 44-letnia białostocka nauczycielka.
Na początku listopada ubiegłego roku została napadnięta w pomieszczeniu bankomatu przy ulicy Legionowej w Białymstoku. Napastnik zagroził jej nożem. Śledczy ustalili, że był to 26-letni Rafał P. W poniedziałek mężczyzna stanął przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Nie przyznał się.
- Tego dnia byłem na kursie dla osób, które wyszły z więzienia. Potem poszedłem na obiad, wstąpiłem też do kawiarenki internetowej. Około godziny 20 wróciłem do domu i nigdzie już nie wychodziłem - zarzekał się oskarżony na sali rozpraw.
Do napadu na Urszulę B. doszło około 21. W śledztwie, podczas okazania na policji, pokrzywdzona rozpoznała Rafała P. jako napastnika.
- Nie miałam żadnych wątpliwości. Jak tylko zobaczyłam tego człowieka za lustrem, to od razu nogi się pode mną ugięły. Wiedziałam, że to on - powiedziała w poniedziałek Urszula B.
Na rozprawę wezwania dostały też matka i siostra oskarżonego, które mogłyby potwierdzić, że tego wieczoru Rafał był z nimi w domu. Kobiety odmówiły jednak zeznań. Miały do tego prawo.
Kolejna rozprawa w czerwcu. Rafałowi O. grozi 15 lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?