Na kogo wypadnie, na tego bęc!

Kurier Bielski: Ile kosztowała rozbudowa i remont bielskiej skarbówki?
Wiesław Świstak, dyrektor Izby Skarbowej w Białymstoku: Roboty budowlane 5 mln 800 tysięcy złotych. Nie liczę wyposażenia.
l Dlaczego rozbudowano urząd w Bielsku, skoro od lat mówiło się powstaniu skarbówki w Hajnówce?
- Decyzja o rozbudowie zapadła po sześciu latach starań. Wtedy w resorcie finansów ustalono, że urzędu w Hajnówce nie będzie.
l To dlaczego tuż po zakończeniu remontu podpisał pan porozumienie o utworzeniu urzędu w Hajnówce?
- Bo zmieniła się polityka władz. Czy ja mam coś do powiedzenia, kiedy przychodzą dyrektywy w ministerstwa?
l W Bielsku po remoncie jest miejsce dla 120 pracowników. Od stycznia zostanie ich około 60. Co z niewykorzystaną powierzchnią?
- Będziemy wynajmować. Jeszcze nie wiem komu.
l Wiadomo, gdzie będzie się mieścić urząd w Hajnówce?
- To był jeden z warunków porozumienia: starostwo w Hajnówce ma zapewnić lokal. Przejściowo będzie się mieścić na piętrze w banku.

Pracownicy są rozgoryczeni, choć nikt nie chce mówić oficjalnie ze strachu, że znajdzie się na feralnej liście osób do przeniesienia.
- W zeszłym roku skończyli rozbudowywać nasz urząd, powstawiali pancerne drzwi, cyfrowe kody, cuda nie widy. Po co to wszystko, skoro urząd będzie rozdzielony na dwa? Tyle niewykorzystanej powierzchni. To marnotrawstwo - wylewają swoje żale. - Dlaczego o tym, że część załogi ma zostać przeniesiona do Hajnówki dowiadujemy się jako ostatni. Do końca nawet nie wiemy, gdzie będzie ten nowy urząd. Kierownictwo wskazując osoby, które od stycznia mają pracować w Hajnówce nie pyta jaka jest ich sytuacja rodzinna. Nie wiemy czym się kieruje. Na kogo wypadnie, na tego bęc.
Marek Wieremiejuk, od lipca naczelnik Urzędu w Bielsku przyznaje, że sytuacja jest trudna. - Robię swoje, bo muszę. Pewnie, że to bolesne i ludzie protestują. Podnoszą argumenty rodzinne, osobiste - mówi. - Przeprowadziłem rozmowy niemal z wszystkimi urzędnikami. Wybierając osoby do przeniesienia kieruję się względami merytorycznymi. Nikt nie starci na tym finansowo, pensje zostaną takie same, a nawet staram się zrekompensować dojazdy.
24 osobom wręczył już propozycje nowych warunków pracy. Połowa wyraziła zgodę. Reszta ma jeszcze kilka dni do namysłu. Mogą tych warunków nie przyjąć, ale to może stanowić podstawę do zwolnienia. Są też osoby, dla których praca w Hajnówce to żaden dramat.
- Nie jestem zachwycony perspektywą, że będę dojeżdżał do pracy 25 km - mówi pan Wiesław, od 10 lat pracownik bielskiej skarbówki. - Ale liczyłem się z tą możliwością. O otwarciu urzędu w Hajnówce, mówiło się już od dłuższego czasu.
Ministerstwo i samorząd hajnowski dziwi ta nerwowość, ponieważ porozumienie o utworzenia skarbówki w Hajnówce od 2004 roku zawarto w październiku ubiegłego roku (podpisały je wszystkie zainteresowane strony). Hajnówka figuruje też w projekcie ministerialnego rozporządzenia o powstaniu w Polsce nowych urzędów skarbowych.
- Urząd będziemy tworzyć z własnych środków. Ministerstwo Finansów nie przeznaczyło na ten cel żadnych pieniędzy - stwierdza Barbara Olszyńska, wicedyrektor Izby Skarbowej w Białymstoku.

Racje Hajnówki:

Włodzimierz Pietroczuk, starosta hajnowski: Od 15 lat staramy się o utworzenie Urzędu Skarbowego w Hajnówce. Ministerstwo postuluje, by w każdym powiecie była skarbówka. 40 proc. petentów obsługiwanych przez Bielsk, 3 200 podmiotów - jest z powiatu hajnowskiego. Trzeba pamiętać o tym, że dojazdy do Bielska, to był dla nich przez lata ogromny koszt. Mieszkańcy Narewki, żeby załatwić sprawę w Bielsku tracili cały dzień. Od lat lokalna społeczność domaga się urzędu w Hajnówce. Wreszcie rok temu zostało w Warszawie zawarte porozumienie o jego utworzeniu. Jako samorząd zobowiązaliśmy się do tego, że zapewnimy lokal.