MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mokre nogawki dowodem antypaństwowej działalności

(uu)
ze zbiorów Piotra Sawickiego
Aresztowania w Białymstoku zaczęły się - tak jak wszędzie - w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Bezpieka używała różnych podstępów. Jeden z funkcjonariuszy stawał na przykład pod drzwiami, pukał i mówił, że ktoś włamał się do piwnicy. Ludzie otwierali. Zatrzymanych wieziono do Komendy Wojewódzkiej Milicji przy ul. Sienkiewicza. Starszemu już wówczas Michałowi Pietkiewiczowi funkcjonariusze nie pozwolili się nawet ubrać. Na piżamę narzucił tylko kożuch.

Nielicznym udało się jednak uciec. Feliks Gołębiewski zszedł po piorunochronie, Jerzy Rybnik wyszedł przez balkon. Obaj ukrywali się na plebani Św. Rocha, potem zaufani ludzie przeprowadzili ich do Fary.
Pierwszej nocy w Białymstoku zatrzymano około 40 osób. Zostali "zapakowani" na samochody - okna aut były szczelnie zamknięte. Jechali na wschód. Ktoś zapowiedział nawet kontrolę paszportową. Działacze "S" obawiali się najgorszego, że wywiozą ich tam, gdzie poprzedników - na Syberię. Dariusz Boguski wysyłał nawet na białostocki dworzec harcerzy, żeby sprawdzili, czy nie odchodzą jakieś dodatkowe pociągi do ZSRR. Aresztowani trafili jednak ostatecznie do obozu dla internowanych w Suwałkach.
Stanisława Marczuk, przewodniczący bialostockiej "Solidarności" 13 grudnia pojechał na zjazd Komisji Krajowej w Gdańsku. Spóźnił się, zakwaterował się w innym hotelu niż wszyscy. Rano hotel, w którym mieszkali związkowcy, obstawiła milicja. Aresztowali wszystkich. Milicjanci przyszli też do hotelu, w którym przebywał Marczuk - został nawet wylegitymowany. Ponieważ nie miał nigdzie adnotacji, że jest związkowcem, uchronił się przed aresztem.

Fragment szkolnego wypracowania Mariusza Feszlera z 1983 roku na temat: Co było dla mnie największą przyjemnością, a co stanowiło przykrą konieczność w latach dzieciństwa?
"Najbardziej przykrym wydarzeniem w moim życiu był wypadek, który zdarzył się w nocy 13 grudnia 1981 roku, a było to internowanie mojego taty. (...) Podstęp ich (milicji - red.) polegał na tym, że jeden z nich zadzwonił do domu i podał się za listonosza, który niby przyniósł depeszę, trzymał on bowiem w reku kopertę. (...) Gdy tatuś uchylił drzwi na łańcuszku, pozostali wyszli z ukrycia i zaczęli je pchać.(...) Łomem wyłamali futrynę i weszli przez tak wyłamane drzwi. Po wdarciu się w ten sposób do mieszkania, z pistoletami wycelowanymi w moich bezbronnych rodziców , krzyczano i straszono ich. /.../. O stanie wojennym dowiedziałem się dopiero o szóstej rano, gdyż cała noc nie mogłem już zasnąć i było mi bardzo źle."

W nocy SB weszło do Zarządu Regionu "S" w Białymstoku. Nie wiadomo dlaczego, ale niczego nie zarekwirowało. Ludzie "S" wynieśli potem stamtąd papier i powielacze. Bardzo szybko ruszył druk podziemnego białostockiego "Biuletynu Informacyjnego" (już 1 styczna ukazał się pierwszy numer). W Unitrze Biazet "Solidarność" zorganizowała strajk. Został spacyfikowany po jednym dniu.
W mieście panowała skrywana panika. "Wojna, wojna" - przekazywali sobie szeptem białostoczanie, ale po miesiącu, czy dwóch, przeszli nad tym do porządku dziennego. Chcieli normalnie żyć. Najbardziej dokuczały kolejki. Żeby się w nich nie szerzyła tzw. "szeptana propaganda" pilnowało ich SB (na zdjęciu, które Piotr Sawicki zrobił z ukrycia w 1982 roku kolejka za... gazetami). Najwidoczniejszym przejawem oporu mieszkańców Białegostoku były demonstracyjne spacerki ul. Lipową, akurat w porze nadawania dziennika telewizyjnego.
Jedyną spektakularną akcją antykomunistyczną w Białymstoku, była manifestacja 31 sierpnia 1982 roku, zorganizowana z okazji drugiej rocznicy porozumień gdańskich. Po mszy w Farze, około dwóch tysięcy ludzi ruszyło pod Zarząd Regionu (wtedy przy ulicy Nowotki, dziś Świętojańskiej). Przy rondzie na Pałacowej, manifestację zaatakowało ZOMO. Użyli pałek, gazu, armatek wodnych. Ludzie zaczęli uciekać, większość przez Białkę. Potem patrole wyłapywały przechodniów z mokrymi nogawkami, jako... jawnym dowodem antypaństwowej działalności. Tego dnia zatrzymano ponad 100 osób, 54 stanęło przed kolegium. Okazało się, że były wśród nich dzieci członków partii. Wszyscy zaczęli pojmować, że to jest początek końca PRL-u.
Korzystałam z informacji i książki Marka Kietlińskiego "Stan wojenny na Białostocczyźnie" oraz z dokumentów z teki edukacyjnej IPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny