MKTG SR - pasek na kartach artykułów

MOJA MATURA

(jok)

l Prof. dr hab. Marek Gębczyński, rektor Uniwersytetu w Białymstoku, Matura'1956: - Maturę zdawałem w Krakowie, kończyłem męskie Liceum im. Konarskiego. Zdawałem chyba egzamin dojrzałości z sześciu przedmiotów, ale że każda klasa kończyła się egzaminami, ta matura nie wydawała się taka straszna. Dobrze za to pamiętam ustny egzamin z polskiego. Miałem wspaniałego polonistę - drobnej postury, z rozburzonym siwym włosem, w pelerynie - poeta... Przez cztery miesiące w roku przerabiał z nami Mickiewicza, bo go kochał. Na jedynej lekcji poświęconej Słowackiemu powiedział: - To absolutny mistrz słowa, ale ja go nie lubię... I dalej czytaliśmy Mickiewicza. Zaraził nas emocją do literatury. Tuż przed maturą zadeklamował nam swój wiersz, poświęcony pamięci brata, którego w 1939 roku przejechał sowiecki czołg. Wtedy mógł za to trafić do kryminału... Ale wracając do ustnego polskiego - dostałem pytanie o rozbiór logiczny i gramatyczny zdania podrzędnie złożonego. Zimno mi się zrobiło. Jednak poszło nieźle, okazało się, że gramatyka nie jest taka straszna. Jedyna moja rada dla tegorocznych maturzystów - to być przyzwoicie przygotowanym i nie przejmować się, że się czegoś zapomni.

l Prof. dr hab. inż. Franciszek Siemieniako, prorektor Politechniki Białostockiej, Matura'1962, zdawana w Technikum Mechanicznym w Białymstoku: - Oj, chyba źle wypadnę w tych wspomnieniach, bo byłem dość dobrym uczniem. Przed wejściem na maturę cała klasa zrobiła sobie zdjęcie. Do dzisiaj mam tę fotografię w ramkach, oglądam ją i powtarzam sobie nazwiska szkolnych kolegów. Sami weseli chłopcy. Co do matury z polskiego, to pamiętam że jakoś w tym czasie zmarł Broniewski i wszyscy byliśmy pewni, że trafi się jakiś temat z jego twórczości patriotycznej. Tak się stało. Na wszelki wypadek wziąłem za pasek dwa zeszyty. Nie przydały się, bo z Broniewskiego byłem obkuty, znałem wiele wierszy na pamięć i napisałem sam te sześć stron.

l Prof. dr hab. Barabara Kudrycka, rektor wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku, Matura'1974, w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku: - To były czasy naturalnego ściągania na maturze. Na pisemnej matematyce tylko ja i siedzący niedaleko kolega nie mieliśmy ściąg. Rozwiązaliśmy zadania i chcieliśmy porównać wyniki. Na nasze nieszczęście zauważył to dyrektor i wyrzucił kolegę z klasy. Zaczęłam protestować, że to niesprawiedliwe i w efekcie też musiałam oddać pracę przed czasem, choć dyrektor mnie bardzo lubił. Pomimo tego obydwoje z kolegą dostaliśmy dobre oceny z matematyki, ja chyba nawet trochę wyższą. Maturzyści, pamiętajcie o tym, że egzaminatorom nie zależy na tym, aby ścinać. Są życzliwi, wczytują się i wysłuchują do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny