Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Witkowski – Fynf und cfancyś

Jerzy Doroszkiewicz
40-letni pisarz porzucił romans z udawaniem blogerki modowej i powrócił do skandalizującej literatury obyczajowej. Z powodzeniem.
40-letni pisarz porzucił romans z udawaniem blogerki modowej i powrócił do skandalizującej literatury obyczajowej. Z powodzeniem. Wydawnictwo Znak
Michał Witkowski znów zabiera czytelników w świat brudnych szaletów i płatnej miłości męsko-męskiej.

To on wprowadził na polskie salony mężczyzn uprawiających ze sobą seks, w dodatku płatny. To on opisał miłość między mężczyznami, ale też potrafił stworzyć portret kobiety pracującej jako kierowca tira, a wokół niej zbudować cały świat tej swego rodzaju pracowniczej subkultury. Próbował pisać kryminały, udawać blogerkę modową, by wreszcie powrócić do tego, co umie robić najlepiej. Z ironią, inteligencją i humorem pisać o Polsce i Polakach, o których być może wiemy, że żyją, ale ich losy wydają się większości równie egzotyczne, jak żywot jakiegoś plemienia w australijskim buszu.

Według Witkowskiego i jego bohaterów – Polaka, właściciela tytułowego dwudziestopięciocentymetrowego przyrodzenia i młodziutkiego Słowaka – Dianki, owo plemię znakomicie radziło sobie i w Wiedniu i w Szwajcarii. Oprócz zdeklarowanych homoseksualistów spore grono mężczyzn do wynajęcia przez innych mężczyzn stanowili prości faceci, którzy chcieli szybko się drobić i wrócić do swoich krajów byłych demokracji ludowych. „Fynf und cfancyś” skrzy się od typowej dla Witkowskiego ironii, naładowana jest monologami wewnętrznymi owych kapłanów płatnego seksu, a przy okazji jest zapisem obserwacji socjologiczno-obyczajowych, jakich nie powstydziłby się zawodowy badacz obyczajowości Niemców i Szwajcarów.

Sam Witkowski przyznaje, że pewną inspiracją była dla niego postać Christiane F. , autorki wstrząsających „Dzieci z dworca Zoo”, tu mamy równie szokujące opisy zakazanych rewirów w stolicy Austrii i wręcz przygnębiające opisy samotności i dziwacznych upodobań gejów szwajcarskich. Wszystko przeniesione profilaktycznie do początku lat 90., kiedy właśnie miał popełnić samobójstwo Kurt Cobain. Czy od tego czasu coś się zmieniło w świecie opisywanym przez Witkowskiego – śmiem wątpić. Może tylko w muzyce nie ma już takiej pasji jak za czasów Nirvany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny