Miasto unieważniło przetarg na Muzeum Pamięci Sybiru

Ubolewam, bo to kolejny rok stracony – żałuje Tadeusz Chwiedź, białostocki Sybirak. I dodaje: Mieliśmy nadzieję, że będziemy uczestniczyć w otwarciu tego muzeum, oglądać wystawy. A wygląda na to, że nie. Bo jest nas coraz mniej. Sybiracy już wymierają. Codziennie do archiwum odkładamy tych, co żyli wokół nas. Trzeba się więc śpieszyć – uważa Tadeusz Chwiedź.

Muzeum Pamięci Sybiru ma powstać w jednym z dawnych magazynów wojskowych przy ul. Węglowej. To stąd w czasie II wojny światowej deportowano Polaków na Wschód. Muzeum ma to upamiętnić.

– Nasza kolekcja liczy już ponad 2,5 tysiąca eksponatów, ponad 300 nagrań i ponad 2 tysiące spisanych wspomnień – wylicza Bogusław Kosel z Muzeum Pamięci Sybiru.

Pamiątki są gromadzone w Centrum Edukacyjno-Wystawienniczym przy ulicy Sienkiewicza. To tymczasowa siedziba muzeum. – Ze względu na powiększającą się kolekcję wynajęliśmy także magazyn pomocniczy – mówi Kosel.

Dlatego jak najszybciej trzeba wybudować prawdziwe muzeum. Tyle że ta inwestycja nie ma szczęścia. Miasto właśnie unieważniło przetarg na jej drugi etap, czyli budowę stanu surowego. Dotychczas rozebrano tory kolidujące z budową, usunięto asfalt i bruk. Wybudowano podpiwniczenie.

45 mln/zł - tyle ma kosztować budowa Muzeum Pamięci Sybiru

W ramach drugiego etapu ma być przebudowany magazyn o pow. ok. 3,1 tys. mkw. na potrzeby ekspozycji muzeum. Wybudowana zostanie też nowa część o powierzchni prawie 2,4 tys. mkw. W planach jest też przebudowa bocznicy kolejowej, wyznaczenie parkingów. Prace mają się zakończyć w 2019 roku. Tyle że poszukiwania firmy, która się tym zajmie, zakończyły się fiaskiem.

Miasto odrzuciło trzy oferty. Były analizowane od lipca. Najniższa zaproponowane kwota to blisko 29,8 mln zł, zaś najwyższa – 34,4 mln. Wiadomo, że miasto na inwestycję przeznaczyło 45 mln zł, w tym 14 mln zł to wsparcie z ministerstwa kultury.

– Oferty konsorcjum Coprosa Polska oraz Merx zostały odrzucone, bo zawierają błędy, których nie można poprawić. Niektóre elementy kosztorysowe są w rażąco niskich cenach. Można je uznać za czyn nieuczciwej konkurencji – tłumaczy Urszula Boublej z urzędu miejskiego.

Natomiast w ofercie firmy Mostostal Warszawa brakowało dwóch kosztorysów. – Fakty te wzbudziły nasze uzasadnione wątpliwości. Wezwaliśmy więc wykonawców do złożenia wyjaśnień. Wynika z nich, że popełnili błędy, których nie da się poprawić lub zaproponowane ceny nie są realne lub zostały nierzetelnie skonstruowane – wyjaśnia urzędniczka.

Firmy mają 10 dni na odwołania. Jeśli ich nie będzie, magistrat ogłosi kolejny przetarg.