Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meller, Lepper i inni

Tomasz Maleta
W czasach PRL-u ministrowie odchodzili z urzędów głównie ze względu na zły stan zdrowia. W III Rzeczpospolitej katalog powodów dymisji polityków powiększa się niemal z każdym rokiem. Decydenci rezygnowali z przyczyn osobistych. Jak Marek Belka w lipcu 2002 roku, chociaż nieoficjalnie wiadomo było, że nie mógł porozumieć się z SLD w sprawach budżetowych. Albo na znak protestu, jak uczynił to Marek Borowski w obronie wiceministra Stefana Kawalca odwołanego przez premiera Waldemara Pawlaka za prywatyzację Banku Śląskiego. Niektórzy byli zmuszani do odejścia. Tak jak po akcji "czyste ręce", gdy z fotelem szefa MSZ pożegnał się Andrzej Olechowski. Albo Piotr Kołodziejczyk - opuścił MON po słynnym obiedzie drawskim. Czy też Jacek Buchacz, któremu NIK wytknął nieprawidłowości w resorcie współpracy gospodarczej z zagranicą. Jeszcze inni porzucali ministerialne stołki by - jak Wiesław Walendziak - spróbować swoich sił w biznesie. Ale też zbyt bliskie powiązania ze światem gospodarki były powodem odwołania Andrzeja Mikosza. Swoje piętno na dymisjach, jak w przypadku rządu Olszewskiego czy sprawy Olina odcisnęła też lustracja. Bez zbiorowych rezygnacji nie obeszło się także przy kryzysach koalicyjnych. Zawirowania ministerialne można jeszcze mnożyć bez liku. Po części są wpisane w logikę systemu demokratycznego. Ale zachowań podnoszących polityczne standardy było niewiele. Nie tylko w rządzie. Tak jak w przypadku gestu Włodzimierza Cimoszewicza, który w 1991 odmówił objęcia funkcji szefa klubu parlamentarnego SLD. Dlaczego? Nie chciał, by Leszek Miller składal ślubowanie poselskie, dopóki nie oczyści się z zarzutów udziału w sprawie tzw. pożyczki moskiewskiej. Zamiast katharsis było umorzenie sprawy. Prawne rozstrzygniecie, ale z podtekstem politycznym bo podjęte przez ministra sprawiedliwości Jerzego Jaskiernię, wystarczyło by obaj adwersarze byli głównymi postaciami przyszłych rządów SLD. Razem nawet podpisali Traktat Konstytucyjny w Atenach. Czy taki duet, nie tylko na arenie międzynarodowej mogliby tworzyć Stefan Meller i Andrzej Lepper? Na razie szef MSZ ze zręcznością wytrawnego dyplomaty mówi, że w obecnym zawirowaniu lepiej byłoby gdyby polityką zajmował się nie minister ekspert, tylko polityk związany z partią, która wygrała wybory. Jemu zapewne łatwiej będzie przełknąć to, na co Meller nie ma ochoty. Ale tym sam szef dyplomacji przywraca nam wiarę w to, że polityka jest nie tylko sztuką kompromisu za wszelką cenę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny