Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mechaniak - Szkoła gryzidrutów

Adam Czesław Dobroński [email protected]
W lewym górnym rogu klasa Technikum Mechanicznego z 1960 r.
W lewym górnym rogu klasa Technikum Mechanicznego z 1960 r.
Niech mi wszyscy przezacni pedagodzy i absolwenci wybaczą, że posłużyłem się potocznym określeniem uczniów Technikum Mechanicznego z przełomu lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Tak mawiały na kolegów z popularnego mechaniaka dziewczęta ze szkoły gastronomicznej, przezywane kucharkami. Potraktujmy to jako przykład przekomarzania się młodzieży.

Panowie senator Stanisław Marczuk i mgr Henryk Rejmaniak, a także inni przypomnieli, że Technikum Mechaniczne do 1961 r. mieściło się w nieistniejącym już budynku na rogu ulic Dąbrowskiego oraz Artyleryjskiej. Gmach ten opisał Jerzy Gubarewicz i udostępnił kilka zdjęć, które wcześniej opublikowałem. Dziś uzupełniam galerię fotografii oraz proponuję krótkie wspomnienia Jerzego Maksimowicza z lat 1955-1957, kiedy w techniku dyrektorował Bronisław Cieślik, a rolę zastępcy pełnił pilot Leon Kłodecki. Co też ciekawe, szkoła podlegała wówczas Ministerstwu Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, uchodziła za bardziej majętną od ogólniaków.

Mój rozmówca, syn kawalerzysty z 29 pułku artylerii lekkiej, miał wyjątkowo ciekawą karierę uczniowską, bo z Białegostoku przeniósł się do Sejn, a potem do Supraśla, by zostać technikiem mechanizacji rolnictwa i wkrótce wyemigrować na Śląsk.
W 1955 roku jeszcze czuło się siłę Związku Młodzieży Polskiej, czego doświadczał pan dyrektor, a rozliczaniu "za mało postępowych" służyły również codzienne apele. Jednak rok później nadszedł Polski Październik i w pobliżu szkoły przeszedł pochód zmierzający z dziedzińca ówczesnej Akademii Medycznej do kościoła św. Rocha (i Chrystusa Króla). Św. Roch, jak na patrona broniącego żywiołę (to zapożyczenie z mowy polsko-wileńskiej) od zarazy, miał zapewnie w swej pieczy i młodych poddawanych indoktrynacji.

Naukę w technikum urozmaicały zajęcia w pobliskich warsztatach, gdzie wyrabiano zręczność w obróbce ręcznej, termicznej i skrawania. Taka edukacja w połączeniu z zajęciami sportowymi i grami miała pozytywny wpływ na wzmacnianie tężyzny fizycznej. Ładnie więc prezentowali się chłopcy z "mechaniaka" w czapkach z otokiem biało-czerwonym, mieli wzięcie podczas zabaw tanecznych, na które zapraszano koleżanki ze szkół gromadzących zastępy płci pięknej: gastronomicznej ("kucharki"), ekonomicznej ("księgowe"), wychowawczyń przedszkolnych ("przedszkolanki") i odzieżowej ("krawcowe").

Mogli również budzić respekt, bo szkoła znana była z markowych bokserów. Zazdrość wśród kolegów wywoływał właściciel motoru (motocykla), natomiast pan Jerzy był rad, że mógł jeździć rowerem ojca. Nabył przy tym wprawy hamowania dwuśladu butem wciskanym pod widelec. Dla dobrze zapowiadających się techników taka sprawność to oczywiście pestka. Podobnie bez trudu mój rozmówca dawał sobie radę z praktykami wakacyjnymi, kiedy nosił paliki i teodolit, nieodzowne przy wytyczaniu terenu pod budowę nowego gmachu szkolnego przy ul. Broniewskiego.

Z drukowanych wspomnień Franciszka Siemieniaki ("Bardzo dobra szkoła życia") wynika, że rodzimą WFM-ką (pamiętam ten cud techniki) dojeżdżał do szkoły z Supraśla rusycysta Jan Sołowiej. Miał on osobliwy zwyczaj, "przy nazwiskach w dzienniku stosował specjalne oznaczenia, dopisując literę b - co oznaczało bubek lub h- hultaj.

By zakończyć sprawę lokalizacji Zespół Szkół Mechanicznych w Białymstoku przypomnę kilka jeszcze dat. Placówka ta odwołuje się do prapoczątków z 1 września 1921 r., kiedy to przy ul. Ogrodowej powstała Miejska Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa. W 1925 r. już państwową szkołę przeniesiono do budynków pofabrycznych przy ul. Antoniuk 1 i przez kilka lat prowadzono w niej również wydział włókienniczy. Sowieci powołali Mechaniczne Technikum Kolejowe, Niemcy w budynku szkoły remontowali samochody i czołgi.

Po wojnie dwa gimnazja (mechaniczne i stolarskie) osiadły przy ul. Sosnowej 64, a w 1951 r. Liceum Mechaniczne trafiło do carskich koszar przy ul. Dąbrowskiego 10. Kilkanaście razy zmieniano nazwy, profile kształcenia, podporządkowanie. Najważniejsze, że "mechaniak" się rozwijał i dziś ma bardzo mocną pozycją wśród białostockich szkół. Dodam jeszcze, że uczniem TM był i mój brat, który chwalił sobie wybór oraz chętnie opowiadał ciekawostki z życia internatowego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny